Archiwum miesiąca kwiecień 2011


Dawanie życia

Jak tu nie kochać życia, gdy samo się tuli i oznajmia o sobie wielkim krzykiem albo małym kwileniem.

Co mnie nauczył Ignaś przechodząc na zewnętrzną stronę świata te 4 dni temu?

  • że to Pan Bóg daje życie i ono nas zaskakuje, choćbyśmy się nie wiem jak przygotowali się na jego przyjęcie;
  • że w porodzie najważniejsze jest zaufanie:  -do Pana Boga, że i w najtrudniejszych godzinach, w najcięższych skurczach, w najczarniejszym zmęczeniu i bezsilności znosi to umęczenie razem z nami, jest blisko, najbliżej; bliżej nawet niż ja sama sobie jestem bliska; ta ufność może poprowadzić poprzez poród; -potem ważne jest zaufanie też do siebie samej: że stworzona jestem do rodzenia, że dam radę, pomimo rodzących się wątpliwości, uciążliwości, bólu itp.; a nawet jeśli ewidentnie nie daję rady, że mam w sobie godność, która daje siłę to znieść; -niezwykle ważne jest również zaufanie do towarzyszących nam osób, że choć i czasem nieudolnie, ale z serca chcą pomagać, wspierać i towarzyszyć;
  • nauczył mnie, że intuicja matczyna jest wielką siłą i darem i trzeba z niej korzystać zwłaszcza w szczególnym czasie porodu; robienie sobie odgórnych założeń przed porodem, np. „będę rodzić w wannie” lub „nie będę rodzić w wannie” bądź „zachowam się tak i tak” może bardziej przeszkodzić niż pomóc; warto mieć dużą wiedzę, ale korzystać z niej pokornie; lepiej otworzyć się na bieżącą chwilę i słuchanie „rytmu” porodu niż na jakieś sztywne pomysły;
  • że trudny poród to też najszczęśliwszy poród, bo oznaczający oczekiwane wytęsknione spotkanie, otwarcie na to, co niesie ze sobą życie.

Dużo by jeszcze pisać.



Kładę przed tobą cierpliwość i niecierpliwość…

Macierzyństwo to sztuka cierpliwości.

Tej rozumianej w sposób pozytywny jako długomyślność czyli patrzenie przed siebie i zdolność czekania. Łatwiej znosić pewne trudy towarzyszenia własnemu dziecku, gdy widzi się jego rozwój w dalszej perspektywie.

Przykłady? Końcówka stanu błogosławionego i naturalne wówczas uczucie niecierpliwości, wydłużania się czasu do granic wytrzymałości psychicznej. Trzeba jednak widzieć ten etap życia dziecka jako bardzo przemijający. Choć dłuży się niemiłosiernie, jest potrzebny dziecku (ostateczny rozwój płuc, ostatnie tygodnie to intensywna migracja przeciwciał odpornościowych do organizmu dziecka jako prezent od matki). I gdy spojrzymy jak krótki jest ten czas oczekiwania na spotkanie twarzą w twarz, a jak długie „rozwojowe potem”, to może nie jest łatwiej oczekiwać na rozwiązanie, ale łatwiej docenić ten czas, dotrwać. Ten czas intensywnego oczekiwania jest też wbrew pozorom potrzebny matce: rozwojowi jej uczucia do maluszka, aby nie straciła tych cennych ostatnich tygodni, dni godzin tak ogromnej bliskości „serce-przy sercu”, która już nie wróci.

„Jedynym sensownym lekarstwem na tęsknotę jest cierpliwość.” Zazwyczaj od lekarzy, położnych dostają całkiem konkretną propozycję uśmierzenia tej tęsknoty, pozbycia się trudu cierpliwości, np. indukcję porodu. Stęsknionym rodzicom przekazuje jedynie świetlany obraz wyboru tej drogi niecierpliwości: szybsze spotkanie, ujrzenie ukochanego dziecka. Rzadko kiedy idą za tym jakiekolwiek medyczne wskazania: małowodzie, źle prosperujące łożysko, co sugerowałoby potrzebę takiej interwencji. Skutki uboczne tej decyzji najczęściej pomija się, bo kto by się tam chciał dowiadywać, że grozi mu w związku z tym pęknięcie macicy, bardziej bolesne nieefektywne skurcze, ostatecznie nawet cesarka. Wszystko ma swoją cenę. I cierpliwość czekania, i niecierpliwość, że „musi być tu i teraz”.

Cierpliwość ma też swój sens negatywny: może być rozumiana jako zdolność do czekania na dobro i znoszenia w związku z tym jakiegoś cierpienia, trudu. Jak wielką ma to wartość!

Obecnie rzadko kiedy się to docenia, że wielką wartością jest znosić trud, ból dla drugiej osoby. I nie chodzi wcale o żadne cierpiętnictwo, ale po prostu można z radością przyjmować np. skurcze porodowe, każdy przyjmując jako obietnicę spotkania. Każdy witając modlitwą- podziękowaniem Bogu, ale też dziecku za ten ogromny dar bycia matką.