13 kwiecień
Dawanie życia
Jak tu nie kochać życia, gdy samo się tuli i oznajmia o sobie wielkim krzykiem albo małym kwileniem.
Co mnie nauczył Ignaś przechodząc na zewnętrzną stronę świata te 4 dni temu?
- że to Pan Bóg daje życie i ono nas zaskakuje, choćbyśmy się nie wiem jak przygotowali się na jego przyjęcie;
- że w porodzie najważniejsze jest zaufanie: -do Pana Boga, że i w najtrudniejszych godzinach, w najcięższych skurczach, w najczarniejszym zmęczeniu i bezsilności znosi to umęczenie razem z nami, jest blisko, najbliżej; bliżej nawet niż ja sama sobie jestem bliska; ta ufność może poprowadzić poprzez poród; -potem ważne jest zaufanie też do siebie samej: że stworzona jestem do rodzenia, że dam radę, pomimo rodzących się wątpliwości, uciążliwości, bólu itp.; a nawet jeśli ewidentnie nie daję rady, że mam w sobie godność, która daje siłę to znieść; -niezwykle ważne jest również zaufanie do towarzyszących nam osób, że choć i czasem nieudolnie, ale z serca chcą pomagać, wspierać i towarzyszyć;
- nauczył mnie, że intuicja matczyna jest wielką siłą i darem i trzeba z niej korzystać zwłaszcza w szczególnym czasie porodu; robienie sobie odgórnych założeń przed porodem, np. „będę rodzić w wannie” lub „nie będę rodzić w wannie” bądź „zachowam się tak i tak” może bardziej przeszkodzić niż pomóc; warto mieć dużą wiedzę, ale korzystać z niej pokornie; lepiej otworzyć się na bieżącą chwilę i słuchanie „rytmu” porodu niż na jakieś sztywne pomysły;
- że trudny poród to też najszczęśliwszy poród, bo oznaczający oczekiwane wytęsknione spotkanie, otwarcie na to, co niesie ze sobą życie.
Dużo by jeszcze pisać.