Archiwum miesiąca listopad 2017


W drodze

Żytomierz

 

Czym karmimy dzieci?

Radością?

Nadzieją?

Ważny jest kierunek.



Pisklęta wplecione w aureolę Matki Bożej Karmiącej

Działo się to 27 sierpnia 2017 roku. Pewien przystojny tajemniczy motocyklista jechał przez zabitą dechami wioskę ukraińską wraz z motocyklową bracią. Podczas postoju wszedł do opuszczonego domu.

I co ujrzały jego zmęczone podróżą oczęta?

To mniej więcej co na załączonym obrazku: że karmić piersią można w każdych okolicznościach- nawet z gniazdem na głowie.

No i pokusa była wielka, aby wziąć i przywieźć ze sobą.

Zwalczona szczęśliwie.

Zabrany więc został obraz jedynie w obiektywie i we wspomnieniach.

Czy znacie inne piękne obrazy czy ikony Matki Bożej Karmiącej?

Szukam i szukam.

Nie powiem dlaczego.

Najwyżej na ucho 🙂



Szukacie słońca?

Letni łapacze słońca są wśród nas i dzielą się z nami takimi swoimi pracami fotograficznymi.

Dzięki nim nawet kurnik z prawdziwymi kurami, kaczkami i jajami zajaśniał 😉

Łapacze słońca uwięzieni w budynku popełniają takie świetlne impresje.

To i ja podzielę się z Wami światłem:

Po co jest Biblia?

„To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”– Jezus w J 15, 11



Anioły są pośród nas

Patrząc na życie moich córeczek i synów, widzę, że każde z nich uczynił Pan Bóg cudem, odblaskiem Jego miłości.

Nie mógł więc tego cudu upuścić ze swych rąk samego.

Stąd Anioły Święte.

Dobrze się sprawdzają przy:

  • przechodzeniu przez drogę rodzenia;
  • przy nauce fikania, skakania i od mamy, taty uciekania;
  • przy przechodzeniu przez mosty- jak pokazuje tradycyjny obrazek- myślę o nim jako o pewnej metaforze i widzę, że w życiu dziecka, ale i dorosłego wiele jest takich mostów: most zaufania, most przechodzenia na stronę światłości i poprzez życiowe trudności.

No i ludzie.

Niektórzy z nich tak blisko swojego Anioła Stróża się trzymają, że będąc z nimi człowiek czuje się jak w niebie.

Miałam okazję spotkać i ucieszyć się życiem:

Anioł Stróż narodzin- Sylwia Bieńkowska



Zosie-samosie

Samo-tność:

dla małych dzieci jak próżnia i ciężar nieznośny.

O samotności i życiu w relacji

Ale nie przesadzałabym- w samotności odkrywa się wiele, słyszy się to, co trudno byłoby usłyszeć w towarzystwie. Ale dopiero, gdy się dojrzeje. Wiek- ma tu kolosalne znaczenie.

 



Rok szkolny w pół roku

Dawid Małecki wypowiada się, dlaczego rzucił szkołę i mu z tym dobrze:

Nauka w domu nie idzie w las

Dla mnie najciekawszy fragment tego bloga to ta krótka analiza nudy.

W gruncie rzeczy nuda wydaje mi się do pewnego stopnia czymś cennym i sensownym w edukacji domowej. Dlaczego?

Otóż to jest znakomity czas na myślenie, stawanie się pomysłowym, przedsiębiorczym, pracowitym. O ile się zacznie nad sobą pracować, sobie stawiać wymagania, cele- tak jak wypowiadający się w powyższym linku chłopak.

Szkoła uczy przechodzenia na zielonym świetle, stania na czerwonym. Życie uczy, że oprócz tego obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Nawet na zielonym warto się więc rozejrzeć, bo bywają kierowcy co i na czerwonym świetle jadą.

Szkoła w ogromnym zakresie uczy udzielania właściwych odpowiedzi. Życie uczy, że postawienie pytania jest kluczowe.

Nie przekreślam edukacji w szkole, bo coraz bardziej mi z nią po drodze. Ale podziwiam starsze dzieciaki, które wybrały swoją drogę.



Czego nie uczą w szkole

Święto Niepodległości minęło.

Jednak powracanie do jego źródeł, do tego, jak powróciło po latach podziemnego nurtu jest zawsze warte pogłębiania, przekazywania dzieciom:

Geneza Święta Niepodległości



Ptaszki odfruwajki

 

Wracamy ze spaceru.

Rozpakowujemy się.

A tu gość siedzi na moskitierze i ani myśli zwiewać. Pomimo, że zaledwie 50 cm poniżej przygląda mu się bacznie łowny kot.

Hm…

Jak to się mogło stać?

Kto zgadnie?

Kto zgadnie, co to za malutki doprawdy gość?

Oto szczęśliwy ciąg dalszy. Kot zaproszony w inny rewir. Ptaszek na ręku dziecka, a następnie zaproszony do odlotu. Z czego skwapliwie skorzystał.

 

I chwile z naszymi dziećmi są jak ptaszki, które są, a za chwile odlecą.

Niektóre zatrzymane przeze mnie w kadrze zeszytowym:

 

Starszy syn zemdlał, a potem jeszcze było mu niedobrze. A tymczasem młodsze dziecko uderza w następujący ton:

-Ja też chcę wymiotować!

Starszak miał skaleczony palec i prosi o plaster. A na to młodszy szkrab:

-Ja też chcę plaster!

-Ale ty nie masz rany- odzywa się rodzicielska przemądrzałość- Czy to będzie plaster na zazdrość?

-Tak!

 

Inna scenka z życia rodzeństwa (tandem piersiowy):

Starsza siostra do półrocznego brata, który dopiero się obudził:

„No już płacz, płacz, żeby ci mama dała piersi!”

 

Innym razem dwie siostry w akcji:

-Masz bardzo brudną piżamkę. Dlaczego nie nałożysz innej?- dopytuje starsza siostra młodszą.

-Piżama to moja prywatność!- odparła 5-latka.

 

Niemowlak sobie ogląda gumową książeczkę z kaczuszkami, itp. Ale już śpieszy troskliwa siostra z odsieczą i wyrywa ją z rąk nieświadomego zagrożeń życiowych niemowlęcia:

-Daj książkę, bo jest za straszna dla ciebie!

 

Interesujące dziecięce porównania, do 7-miesięcznego braciszka:

-Jesteś ciepły jak meduza!

czy innym razem:

-Jest podobny do czarownicy, bo ma jednego zęba!

 

Przy rodzinnym stole rozmawiamy o chorej z naszej rodziny, której wypadły włosy po chemioterapii, a teraz odrastają.

-Po jednym?- chciała wiedzieć 5-latka.

 

Testowanie dzieci:

-O jakim to polskim królu mówi przysłowie: zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną?

-O… Kazimierzu Dolnym!

 

Nie ma jak miłość wśród rodzeństwa:

-Wiesz, jesteś fajnym bratem.

-Hm…- skomentował wylewnie fajny brat.

-Prima aprilis!

 

Dwie małe przyjaciółki bawią się w zwierzątka. Aż tu wkracza krwiożercza ciotka:

-A ja jestem panterą i mogę was zjeść!-ryczy triumfalnie.

-Ale my jesteśmy pod ochroną- odrzekło dzielne zwierzątko-psiapsiątko.

 

Nie ma jak być podpuszczanym przez starsze rodzeństwo i jego przyjaciółki:

-A zjadłabyś budyń mięsny?

-Tak!

-A galaretkę truskawkową z wątróbką?

-Tak!

Wywiad ciągnął się dalej. A na koniec młodsza z sióstr podsumowała go:

-A na koniec zażyłabym lekarstwo antyczekoladowe!

 

Koszmary dzieci są naprawdę straszliwe. Nie chciałabym być w ich skórze:

-Mamo, wiesz co mi się śniło? Miś mnie złapał. Zawlókł do nory. Oberwał ze skóry i… zjadł razem z duszą!

 

Takie kwiatki sprzed wieków. Czas się brać za spisywanie następnych, bo czas ucieka.

 



Tylko tyle?

Modlitwa mamy