24 listopad
Jak w soczewce
W czasie porodu potrafią skupiać się jak w soczewce różne nierozwiązane problemy:
- To, czego się boimy; te braki zaufania w nas: Bogu, innym osobom;
- To, co mamy głęboko zakodowane, co nam wpajały matki, siostry, babcie;
- To, czego nie jesteśmy w stanie odpuścić, np. kontroli, nadopiekuńczości wobec różnych członków rodziny;
- Konflikty motywacyjne;
- Różne zranienia, nieprzebaczenia;
- Braki akceptacji dziecka, odrzucenia go;
- Czy bardziej chcemy zadowolić kogoś z rodziny (lub ważnego dla nas) czy urodzić naturalnie, zająć się tym dzieckiem, które tu i teraz rodzimy;
- Czy nie jesteśmy zbyt egocentryczne czy damy się dziecku od nas „odkleić” i skupić wzrok wszystkich na dziecku? (3 faza- poród łożyska się kłania).
W czasie porodu stajemy się niezwykle słabe, kruche- dziecko potrzebuje tej naszej kruchości, naszego przepuszczenia go przez siebie- dosłownie i w przenośni. A moc w słabości się doskonali- matka przez tą słabość staje się niezwykle silna.
Żeby przejść zwycięsko, silniejsze przez tą słabość nierzadko trzeba te wewnętrzne problemy rozwiązać, odpuścić chęć zadowolenia innych, stanąć naprzeciwko swoich lęków, zrezygnować z kontroli sytuacji, wybrać własną historię porodu, a zrezygnować z tej, którą nam wpajała mama czy inna ważna dla nas osoba.
Czy jest na to czas w porodzie?
Jest, jeśli pozwoli mu się płynąć własnym niewymuszonym rytmem. Wręcz pauza w porodzie w postaci np. skurczy, które zwolniły lub zatrzymały się domaga się jakiegoś doprecyzowania: Co we mnie zahamowuje ten poród? Nie jesteśmy tylko ciałem. Dusza, która jest w nas też wyraża się w ciele i upomina o swoje prawa: zauważ mnie i doceń, i wspieraj, i posłuchaj mojej głębi.
Jeśli osoby wspierające nas w porodzie dadzą nam przestrzeń na to, to jest czas uporać się z lękiem, problemem.
Ale czyż nie lepiej zrobić tego wcześniej? I odpowiedzieć sobie na pytania:
Czego się boję w trakcie porodu? Czego się boję po porodzie?
Czy kontynuuję przekaz rodzinny (jak rodziła mama, babcia, ciocia) czy daję swojemu dziecku możliwość, żeby się urodziło po swojemu?
Co mi przeszkadza skupić się na porodzie, rodzącym się dziecku, jego potrzebach?
Co mnie może blokować w trakcie porodu, że mogę mieć problem z rozluźnieniem?
Czy dotychczasowa moja historia z jakiegoś powodu mnie zatrważa? Czy da się jej stawić czoła? Czy jest dla mnie uzdrowienie ran serca?
Prowadząc indywidualne przygotowanie do porodu staram się właśnie być uwrażliwiona na to, czego potrzebuje matka i jej dziecko i przeprowadzić je przez to. O ile zechce.
Zapraszam więc do mojej szkoły rodzenia, jeśli chcecie przepracować swoją historię, aby nie przeszkadzała, a była odważnym i pięknym krokiem do szczęśliwych narodzin.