31 Lipiec
Uważaj: Same Gafy
USG? A może to skrót od Uważaj Same Gafy?
Scenki z życia wzięte:
- Z rodziny: Po połowie stanu błogosławionego kobieta robiła USG. Miała marzenie, że może trafią jej się bliźniaki. Cóż, lekarz ją rozczarował: „pojedyncza ciąża”. Kilka miesięcy później podczas porodu coś zaniepokoiło lekarzy. Zrobili więc znów badanie USG. „O, widzę tu dużo rączek, dużo nóżek”. Matka rodząca przeraziła się myśląc: „Czy to jakiś potworek?” „No co, nie wiedziała pani, że ma pani bliźniaki?”
- Od sąsiadów z dołu: Lekarz na USG przestraszył moją sąsiadkę „To dziecko ma za krótkie nóżki!” Oczami wyobraźni ta mama już widziała swoje dziecko jako niepełnosprawne. Cóż, kiedy urodził się zdrowy chłopczyk ze zwykłymi nóżkami.
- Znajomi z forum budowlanego i niedalecy sąsiedzi zrobili „wypasione” USG 4D czyli trójwymiarowe; otrzymali informację, że ich dziecko to dziewczynka; potem nowo narodzony Piotruś spał w samych różowych śpioszkach;
- Skądinąd: pewność lekarska obwieściła obecność córeczki w łonie matki oczywiście na podstawie USG; po narodzinach rodzice do małego Michałka jeszcze rok później czasami wołali: Michalinko!;
- Gremium lekarzy obwieściło matce, że jej dziecko nie rozwija się, serce nie bije; rodzice nie zgodzili się jednak na łyżeczkowanie; całe szczęście! po paru miesiącach urodziło im się całe i zdrowe maleństwo;
- Historia od zaprzyjaźnionej mamy: na pierwszym USG okazało się, że dziecko nie ma nerek; wada letalna czyli wskazanie do aborcji od lekarza; na kolejnym USG okazało się, że jedna nerka jednak się rozwinęła, ale wadliwie, że to dziecko i tak umrze po narodzinach; rodzice jednak w swej miłości postanowili urodzić; na świat przyszedł cały i zdrowy człowiek;
- Z oazowego kręgu rodzin; z powodu wykrycia dużej narośli na głowie lekarz sugerował pozbycie się dziecka czyt. aborcję; z tego też powodu konieczne było cesarskie cięcie; diagnoza się tym razem sprawdziła: narośl była w rzeczywistości ogromna, ale wystarczyło ją usunąć operacyjnie, była to zwykła torbiel;
- Z wykładu dr ginekologii dla doradców życia rodzinnego: pani dr podważała sensowność tego co sama robiła, a mianowicie wykonywania USG w szczególności do 5 tygodnia; otóż w 5 tygodniu życia dziecka jego obraz na zdjęciach ultrasonograficznych może wyjść jako pęcherzyk zarodkowy, ale ma prawo też nie wyjść, nawet jeśli dziecko się rozwija prawidłowo; ale za to jaki stres i niepewność dla rodziców, gdy nie widać własnego dziecka, a oczekiwało się, że się je zobaczy.
Czy więc odrzucam tą zdobycz techniki, jaką jest ultrasonografia w skrócie USG?
Oczywiście, że nie. Jednak uważam, że jest to tylko niedoskonałe narzędzie, którym posługuje się również niedoskonały człowiek. Narzędzie, które używa statystyk, a jak wiadomo człowiek i krowa przechodzący razem przez most mają statystycznie po trzy nogi. Taka jest prawda tego narzędzia. Bez rozsądnego człowieka interpretującego obraz i te dane statystyczne narzędzie to nie jest wiele warte.
W mojej opinii przed połową okresu ciąży nie warto robić USG: zbyt duże ryzyko pomyłki, niemal żadnych możliwości pomocy dziecku. O ile około połowy ciąży w niektórych rzadkich przypadkach można robić dziecku nawet operację, pomóc podjąć dobrą decyzję odnośnie porodu, o tyle wcześniej poza straszeniem, poinformowaniem albo dezinformowaniem niewiele można zrobić, jeśli nie nic.
Inna sprawa, że są pewne poszlaki, że w okresie organogenezy a więc tworzenia wszystkich narządów dziecka, badanie USG może przynosić pewne negatywne efekty.
Czy można więc polegać na USG? Na pewno nie w pełni. W pełni tylko na Bogu.