Ociupinkę, bo sama będę dopiero wzbogacać swoją wiedzę o aromatoterapii.
Dlaczego ona działa tak skutecznie w porodzie?
Bo ośrodki węchowe należą do starszych części mózgu, które właśnie u ssaków uczestniczą w porodzie.
Najbardziej skomplikowana, rozwinięta część ludzkiego mózgu zwana korą nową często „łobuzuje” i przeszkadza w porodzie. Dlatego mamy do czynienia z efektem izby przyjęć. Podczas wywiadu lekarskiego na izbie przyjęć- licznych pytań- gdy poród nie jest jeszcze zbyt zaawansowany, skurcze mogą zostać zahamowane, właśnie ze względu na uruchamianie tej kory nowej, stresorów, jakimi bywają te pytania.
Towarzyszyłam kiedyś przy porodzie, do którego została zaproszona druga doula. I przepięknie posługiwała się olejkami eterycznymi.
Teraz będzie bardzo pachnący fragment.
Była w użyciu lawenda.
Była szałwia muszkatołowa.
Pachniał imbirowy olejek.
Chyba jeszcze bergamotka.
Mmmm…
Długi poród spowity był welonem tych aromatów.
Dyskretnie wspierał tą rodzącą matkę w wychodzeniu naprzeciw dziecku,
w poddawaniu się falom porodowym:
fali ekscytacji,
fali uniesienia,
fali modlitwy,
fali wytężonej pracy na rzecz dziecka,
fali szczęścia.
Zachęcam.
Zwłaszcza, że dobrej jakości olejki można też wykorzystać potem:
w kosmetyce,
w leczeniu małych i dużych,
w kuchni
i gospodarstwie domowym
Żeby tak było należy jednak wybierać olejki naturalne. Poznać je można po tym, że nadają się zewnętrznie do kominków, dyfuzorów, ale też wewnętrznie: do jedzenia (oczywiście te jadalne, np. lawendowy, miętowy).
Zapisane jest to językiem kodu genetycznego niepowtarzalnego dla każdej osoby.
Dlatego nie możemy dać sobie wmówić, że to nie ma znaczenia i każdy może sobie wybrać, czy być chłopakiem czy dziewczyną, mężczyzną czy kobietą.
Nawet jeśli ktoś zaprzeczy temu, kim jest i okaleczy się, żeby wyglądać jak ktoś inny, to dalej każda komórka jego ciała będzie wołała o akceptację.
Dlatego tak wiele samobójstw wśród homoseksualistów, transseksualistów czyli osób, które zamykają się na prawdę o sobie.
Niestety młode osoby łatwo jest oszukać, zwieść, bo jeszcze nie rozumieją siebie, innych, szukają, błądzą.
Począwszy od wieku młodszego szkolnego czyli od około 7 lat dziewczynki zaczynają preferować zabawę z dziewczętami. Chłopcy szukają zabaw z chłopakami. Nawet jak szkoły wpakowują chłopców i dziewczęta do jednego worka zwanego koedukacją, to i tak tworzą się grupki oddzielne dla chłopaków i oddzielne dziewczynek. W większości oczywiście.
I w tym wieku lat 7, 10 czy 13 (+- parę lat) dziewczętom podobają się inne dziewczęta, kobiety, a chłopakom chłopcy, mężczyźni.
I to jest normalne.
I wcale nie świadczy o zboczeniu, o tendencjach homoseksualnych, tylko o identyfikacji z własną płcią, bo dziewczynki potrzebują nauczyć się jak być dziewczynkami, kobietami, matkami, siostrami. Potrzebują też nauczyć się doceniać własną płeć.
A chłopcy potrzebują się nauczyć wypełniania zadań własnej płci- jak być bratem, ojcem, dziadkiem i docenić to.
-Bo są straszone: przez inne kobiety, przez lekarzy, przez mężów, przez TV itd., itp.;
-Bo są straszone przez własne matki, siostry, przyjaciółki jak to było strasznie w czasie porodu;
-Bo są straszone przez własną niewiedzę i wyobraźnię lub przeciwnie: przez własną wiedzę.
Czy da się pozbyć lęku przed porodem?
Da się.
Najpierw trzeba przyjrzeć się temu potworowi, któremu na imię: LĘK
czyli:
Odpowiedzieć sobie na pytania:
-Czego się boimy konkretnie?
-Czego jeszcze się boimy?
-Czego boimy się na jeszcze głębszym poziomie?
-Czy jesteśmy bardzo przywiązane do tego potwora?
-Co by było, gdybyśmy się od niego uwolniły?
I gdy już się przyjrzymy temu STRASZLIWEMU potworowi, możemy go spróbować oswoić: narysować, namalować, odtańczyć taniec-strachaniec albo odśpiewać. Co kto woli.
A gdy już będzie choć trochę oswojony, możemy go wypuścić ze swojego życia.
Możemy wybrać wolność życia w Panu Jezusie i Jemu zacząć oddawać każdy swój lęk. Bo „doskonała miłość usuwa lęk”.
Dlaczego napisałam, że straszenie surowo wzbronione?
-bo matki w stanie błogosławionym powinny być otulane poczuciem bezpieczeństwa, pokoju i miłości;
-bo jeden z hormonów stresu kortyzol obniża poziom progesteronu- hormonu, który podtrzymuje ciążę;
-bo poród może być pięknym, wzruszającym, ekscytującym doświadczeniem, jeśli go poznamy jako przyjaciela, jako bezcenny dar od Pana Boga;
-bo ten młody człowiek, który mieszka wewnątrz matki nie zasłużył, by się pastwić nad nim i straszyć go;
-bo poród nie musi być zawsze wydarzeniem medycznym, wg Bożego planu- planu pełnego miłości może on być wspaniałym rodzinnym świętowaniem przyjścia na świat dziecka; może być śpiewem i tańcem na przywitanie tego małego gościa;
-bo nawet poród, który jest trudny, rozwija się nieprawidłowo można tak prowadzić, by minimalizować lęk matki, dodawać jej otuchy, a nie powodów do obaw.
I my kobiety najczęściej godzimy się pokornie z nią.
Dla dobra dziecka.
Czasem czujemy się bezsilne.
Ale w duszy zostaje ból.
Nawet jak blizna ładnie wygląda.
Czy rzeczywiście ona ładnie wygląda?
Czy wystarczy z zewnątrz ładne zrośnięcie?
No właśnie NIE.
Bo ta blizna potrafi być nieelastyczna, zrośnięta z narządami wewnętrznymi. Potrafi dawać dalekie efekty takie jak np. ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym.
Masujmy więc bliznę, żeby nie dawała dalekich powikłań, jak pęknięcie macicy w czasie kolejnej ciąży czy porodu.
Masujmy tę bliznę na duszy: wylewajmy więc ten ból przed Najlepszym Słuchaczem na świecie, przed przyjaznym kręgiem kobiet, opłakujmy nasz nienarodzony poród naturalny (łzy są jak balsam dla naszej duszy), wybaczajmy tym, którzy nam to zrobili, bo wybaczenie jest zdrową tkanką.
Żeby dziecko mogło się właściwie zakorzeniać w łonie matki, niezbędny jest progesteron.
Zbyt niski poziom progesteronu może być przyczyną zarówno problemów z zajściem w ciążę, jak i problemów z poronieniami.
Czy jedyną alternatywą dla kobiety są tabletki lub globulki z progesteronem (inna nazwa: luteina)?
Naprotechnolodzy i dietetycy kliniczni mają tak świetne rezultaty stawiania czoła temu problemowi zbyt niskiego poziomu progesteronu, że warto się przyjrzeć co proponują oprócz/zamiast tego:
Magnez (orzechy, kakao, zielone liście, pestki, makrela, czarna fasola, soczewica, choć lepiej magnez stosować zewnętrznie ze względu na lepszą przyswajalność);
DIM (jako składnik powstający podczas trawienia roślin krzyżowych- kapusty, jarmużu, brokułu lub suplement)
L-arginina (jt. aminokwas, który występuje w wielu produktach wysokobiałkowych: soczewica, ciecierzyca, mięso, ryby, pestki dyni, orzechy włoskie);
Błonnik (siemię lniane, płatki owsiane, kasza jaglana, duży udział warzyw i owoców w diecie);
Pożegnanie się z tworzywami sztucznymi;
Zrezygnowanie ze stresu.
Dlaczego to działa:
Bo w/w produkty są antystresowe; natomiast hormon stresu – kortyzol jest „złodziejem” progesteronu;
Bo progesteron pozostaje w kruchej równowadze również z estrogenami, nadmiar estrogenów utrudnia właściwą produkcję progesteronu; i np. błonnik dobrze „wymiata” z organizmu nadmiar estrogenów, a magnez; z kolei rośliny kapustne świetnie wspomagają metabolizm estrogenów, zapobiegając ich nadmiarowi;
Bo w/w substancje (zwłaszcza witamina C, E) są świetnymi przeciwutleniaczami, które ratują nas przed wolnymi rodnikami; ich nadmiar to również jedna z przyczyn niedoboru progesteronu.
Przed ciążą poziom progesteronu można także podwyższyć dzięki ziołom (mieszanka w równej ilości):
przywrotnik;
pokrzywa;
krwawnik.
W termosie warto zaparzyć większą ilość, żeby móc pić 3 x dziennie napar z jednej łyżki.
Dobra nowina jest taka:
Panu Bogu zależy na Tobie!
Na Twoim zdrowiu również.
Więc nie pogardzaj żadnym aspektem swojego ani cudzego zdrowia.
Daj Mu się dotknąć- to dotyk najskuteczniejszy na świecie, bo może uleczyć każą chorobę.
Chorobę duszy też.
Kto ma niedosyt tego tematu, to zapraszam na stronę, która mnie zainspirowała:
-tworzyli od nowa czyli budowali, leczyli, umacniali, wspierali.
Pan Bóg dał nam też bardzo wrażliwą rzecz, jaką jest układ
hormonalny. Jego częścią jest
m.in. tarczyca ( w dalszym ciągu zajmę się właśnie nią).
Nie dał nam po to, by go lekceważyć, niszczyć.
Dał, żeby odegrał on właściwą dla siebie rolę.
Między innymi jest on potrzebny:
byśmy żyli pełnią życia, umieli się cieszyć, z
energią wypełniać swoją misję;
byśmy mogli być płodni;
żeby nasze dzieci mogły się dobrze rozwijać.
Co niszczy tarczycę:
Dobrze czytajcie i rozumiejcie teraz.
Jodan sodu (dopuszczalny jako dodatek do soli i
produktów spożywczych);
Nieprawidłowa flora bakteryjna ( i tu też się
kłaniamy soli kamiennej bez dodatków jodu- to dzięki niej z naszych przetworów
zrobią się kiszonki czyli pięknie rozmnożą szczepy probiotyczne);
Tworzywa sztuczne (wpływają negatywnie zarówno
na hormony tarczycy jak i hormony płciowe);
Niektórzy dietetycy zauważają też rolę glutenu w
uszkadzaniu tarczycy;
Brak jodu.
Jak możemy więc wspomóc naszą tarczycę, by prawidłowo funkcjonowała:
Jeść dzikie tłuste morskie ryby lub suplementować jod w dobrej formie (np. w postaci morskich glonów itp.);
Unikać używania tworzyw sztucznych (zwłaszcza w kontakcie z jedzeniem, piciem)- wiem, jakie to trudne!
Używać naturalnych soli bez dodatków sztucznych;
Jeść kiszonki, probiotyki;
Jeść pożywienie bogate w selen, np. jajka, orzechy brazylijskie, produkty pełnoziarniste;
Mieć dobrą dietę (w razie problemów pytać też doświadczonych dietetyków klinicznych, mądrych endokrynologów), ograniczyć choć nieco gluten;
Nie zaczynać w ciąży (!!!) suplementować jodu- jeśli potrzeba, należy to zacząć robić wcześniej; w ciąży równowaga hormonalna jest bardzo delikatna;
Zaufać Panu Bogu, bo On się zna na wszystkim najlepiej- na naszej tarczycy również.
„Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; (będą zbawione wszystkie), jeśli wytrwają w wierze i miłości, i uświęceniu – z umiarem” 1Tym2,15
Czy wiecie, że dzieci mogą przestać sikać w nocy już po około 9 miesiącu życia?
Ale większość polskich dzieci sika dalej w pieluchę w nocy. Są nawet dzieci 10-letnie, które mają dalej problem z moczeniem nocnym, chociaż są całkiem zdrowe.
Dlaczego?
Bo dalej czynny jest odruch Galanta, który powinien być wygaszony do 9 miesiąca życia dziecka.
Odruch ten pobudza do aktywności:
-obciskanie niemowlęcia w pasie przez zakładanie mu: rajstopek z gumeczkami, spodenek na gumki, paski, pieluszek ciasno opiętych;
-łaskotanie i stymulowanie dziecka (do 12 miesiąca) w okolicy pasa, brzuszka, pod boki.
Można wspomóc dziecko w wygaszaniu tegoż odruchu Galanta m.in. poprzez zabawę w raczkowanie. „Pobawmy się w kotki!”- może zawołać tata, braciszek, siostrzyczka. A gdy nic nie pomaga, skorzystać z terapii integracji sensorycznej, która właśnie zajmie się wygaszaniem tego odruchu.
A może prościej, taniej byłoby po prostu zaufać mądrości pokoleń i ubierać niemowlęta w śpioszki, pajace, body, kocyki? A spodenki, spódniczki, rajstopki zostawić dla starszych dzieci?
Czy wiesz, że jeśli jesteś mamą, to uczysz swoje dziecko od pierwszego dnia jego życia?
Chińczycy twierdzą, że edukację swojego dziecka rodzic zaczyna nawet 10 lat przed jego urodzeniem. Poprzez wybory, których dokonuje.
I ma to sens.
Jeśli więc rodzic zamiast posyłać dziecko do szkoły, dalej bierze odpowiedzialność za jego edukację, to nie robi nic nadzwyczajnego. Nic nowego. Po prostu kontynuuje to, co zaczął wiele lat wcześniej. I dlatego jest to tak skuteczne, sensowne.
I to, do czego powołał go Stwórca powierzając tego konkretnego człowieka jako córkę lub syna.
To nauczyciel najczęściej jest osobą, która kompletnie nie znając osoby dziecka zaczyna od zera jakieś starania. Dlatego efekty są zazwyczaj tak marne. I w szkole źle czują się nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele.
Nie dyskredytuję tu wcale nauczycieli. Znam i takich wybitnych pedagogów, którzy zadają sobie trud, by wejść najpierw w relację z uczniem, by poznać go jako człowieka.
Jeśli zrezygnowałaś ze szkoły dla swojego dziecka, to nie bój się pójść za ciosem i zostawić właśnie dziecku odpowiedzialność za jego naukę.
To jest trochę jak z zaproszeniem na posiłek. Naszą rodzicielską rolą jest zastawić stół na tyle, żeby dziecko mogło zjeść wartościowe posiłki. Stworzyć dobrą atmosferę przy stole. Ale to dziecka zadaniem jest zjeść. Zdrowe dziecko będzie korzystać z dobrodziejstw domowego stołu. Nie od dziś wiadomo, że zdecydowanie korzystniej mieć skomponowane posiłki w skromnych ilościach, ale za to z pełnowartościowych produktów niż w dużych ilościach, ale słabego jakościowo pokarmu.
Podobnie zastawiamy stół edukacji. I nie jest naszym zadaniem przymuszać do nauki, co stworzyć warunki, by ta nauka stała się czymś ciekawym dla dziecka, czymś co sprawia radość. Dlatego w edukacji domowej sprawdza się model: mało, a bardzo dobrze.
Okruszynki dobra przynoszą dobry owoc. Nie trzeba ich napompowywać.