Archiwum miesiąca luty 2020


Jak wytrzymać ze swoim dzieckiem?

Krótki przewodnik przetrwania dla rodzica, cha cha!

Dzisiaj koleżanka może trochę nie wprost, ale zapytała mnie, jak wytrzymuję z jednym ze swoich dzieci.

Hm.

Czasami to nawet sama się sobie dziwię, ale z Bożą pomocą wytrzymuję. A czasem gdy tylko na własnych siłach się opieram, nie wytrzymuję i wtedy jest „niewytrzymanie do kwadratu”, bo dziecko ze mną też nie wytrzymuje.

A kiedy jest najtrudniej:

  • najczęściej je błogosławię;
  • staram się częściej całować i przytulać;
  • częściej wybaczać;
  • część prosić o przebaczenie- też za nie i jego „wybryki”;
  • więcej rozumieć i myśleć za nie- czego mu zabrakło;
  • modlę się do Jego Anioła Stróża, żeby On mu wytłumaczył to, czego ja nie potrafię;
  • zmieniam trudną sytuację na łatwą: np. zmęczone, rozdrażnione dziecko prawie zawsze się odpręży w kąpieli- choćby na chwilę;
  • nie tracę nadziei.

To teraz.

Ale gdy dziecię jeszcze wchodziło na próg po drabinie, można było niemal zawsze lub często:

  • utulić przy piersi;
  • ponosić;
  • pobujać.

I bardzo często mały człowiek się odprężał, bo to były takie małe dobre uczynki dla dziecka, które były jakoś kompatybilne z jego potrzebami.

A jakie Wy macie patenty na „niewytrzymanie” z dzieckiem??? Chętnie się zamienię w słuch.



Entuzjazm dawania i brania

Dziecku łatwiej entuzjastycznie domagać się karmienia piersią niż mamie karmić, bo:

  • jest to dla mamy ogromny wysiłek fizyczny porównywalny kalorycznie z ciężką pracą fizyczną; i mowa jest tu o normalnym karmieniu- bo jeśli dziecko akurat ma skok wzrostowy (czyli mama tzw. kryzys laktacyjny) lub jest chore i chce niemal nieustannie ssać, to ten wysiłek jest jeszcze większy;
  • karmienie piersią zapewnia mu ogromne poczucie bezpieczeństwa;
  • daje mnóstwo kontaktu z mamą, czego małe dziecko potrzebuje w dawkach ponadstandardowych.

Dlatego nie dziwmy się swojemu zmęczeniu, osłabieniu, potrzebie odpoczynku, jeśli karmimy.

Wręcz przeciwnie- zadbajmy o siebie, żeby mieć siły dla dziecka, dla rodziny, żeby nie wygasł w nas entuzjazm miłości.

Jeśli karmisz więc piersią, to:

  • Kiedy ostatnio badałaś sobie morfologię?
  • Kiedy ostatnio spotkałaś się z przyjaciółką? Zrobiłaś dla siebie coś, co lubisz?
  • Kiedy ostatnio pozwoliłaś sobie na drzemkę w dzień?


Książeczki-kropelki motywacyjne- kto potrzebuje wzmocnienia?

-Twoje dziecko ma już półtora roku, a ty dalej karmisz?

-Tak, ma dopiero półtora roku, więc to normalka. Dziwne by było, żebym szukała dla niego jakiejś modyfikowanej podróbki, skoro mam pod ręką to, czego ono potrzebuje.

Dziękuję Ci, mamo, że stoisz po stronie swojego dziecka 🙂



Uczenie od Najpiękniejszej

Fotografia: Katarzyna Gumowska

Czas dla córek



Przyjaciółka

Ten kwiatuszek to moje wspomnienie pobytu u przyjaciółki.

Przyjaciel to taki ktoś, do kogo możesz wpaść o drugiej w nocy i kto się niczemu nie dziwi.

Da herbatę.

Swoje słuchające ucho nadstawi.

Kogo mogłaś nie widzieć wiele czasu, a możesz z nim rozmawiać, jakbyście się widziały dopiero przed chwilą.

Moje przyjaciółki nauczyły mnie tak wiele.

Dały mi tak bezcenny skarb czasu.

Kiedyś przyjaciółka powiedziała, że podzieli się ze mną swoją przyjaźnią.

I w ten sposób poznałam kolejną bliską sercu kobietę. A moja córka swoją przyjaciółkę.

Przyjaźń dzielona mnoży się nieprawdopodobnie 🙂

Czas tracony dla przyjaźni to czas, który się zyskuje.

Fotografia: Katarzyna Gumowska

 



Ocalając duszę

Naziści z Auschwitz byli zdziwieni, że położna Stanisława Leszczyńska przyjmuje tak porody, że żadne dziecko jej nie zmarło, żadna matka nie straciła życia. Chociaż przyjęła w tym piekle obozowym porodów niemało, bo 3000.

Chociaż warunki jak to w obozie koncentracyjnym- makabryczne.

Ja się dziwię ogromowi miłości, jaki płynie z tej postaci.

Temu, że w każdych nawet najcięższych warunkach można ocalić swoje człowieczeństwo, człowieczeństwo drugiej osoby.

Ocalić duszę.

Że Pan Bóg nawet na dno piekła posyła swoich aniołów i świętych.

Żeby ratować.

Może ktoś chce ze mną poczytać?



Dostałaś skarb

Jeśli masz:

  • za sobą wiele nieprzespanych nocy z powodu dziecka;
  • wiele przekarmionych nocy;
  • wiele trudu noszenia dziecka w ciąży, po narodzeniu;
  • wiele trudu porodowego, zmagań ze sobą, z bólem, z problemami;
  • wiele trudu przechodzenia przez połóg;
  • wiele współczucia aż do bólu, gdy dziecko choruje, źle postępuje.

To masz skarb doświadczenia.

I ono się nazywa „bycie matką”.



Czy masz powołanie zostać doulą?

Takie małe ogłoszenie.

Mam tę radość poprowadzić razem z Ewą Nitecką (założycielką Stowarzyszenia na Rzecz Naturalnego Rodzenia i Karmienia) krótki weekendowy kurs dla kobiet, które zechciałyby zostać doulą czyli wspierać inne kobiety w ich stawaniu się matkami, wspierać rodziny w tym przełomowym czasie.

Oferujemy wówczas:

  • dawkę wiedzy o fizjologii okresu ciąży, porodu i połogu oraz karmienia piersią;
  • dawkę wiedzy i umiejętności, jak wspierać rodzinę w tym czasie;
  • dawkę doświadczenia jak ochraniać to dobro, któremu na imię: rodzina, matka, ojciec, dziecko, stan błogosławiony, poród, karmienie piersią, połóg.

Doulą może zostać kobieta, która sama już jest matką, ma doświadczenie macierzyństwa, uważa je za skarb, ma w sercu pragnienie wspierania innych, towarzyszeniu im w tym pięknym ważnym doświadczeniu.

Kurs odbędzie się w okolicy Lublina. Można się do mnie zgłaszać mailowo (fizula@gazeta.pl) lub telefonicznie (501-218-388). Za jakiś czas podam więcej informacji.

Jeśli same nie chcecie być doulami, ale widzicie wokół siebie kobiety, które mają piękny potencjał wspierania innych- proszę przekażcie im tę wiadomość lub kontakt do mnie.

Pozdrawiam Was serdecznie,

Doula Fizula