Dlaczego położne domowe zazwyczaj nie przebijają błon płodowych:
dla bezpieczeństwa dziecka: jest to naturalna bariera przed zakażeniem, przed urazami główki, przed komplikacją mogącą się pojawić, gdyby poza łożysko wychodziły tzw. naczynia błądzące;
bo doceniają zdolności matki i dziecka do rodzenia/się: w naturalnym porodzie nie trzeba niczego przyśpieszać; spokój i cierpliwość mają sens, gdy zachowana jest fizjologia czyli stan zdrowia.
A dlaczego położne domowe niekiedy (o wiele rzadziej) przerywają błony płodowe:
gdy dziecko potrzebuje szybciej wyjść na świat, by się wreszcie dotlenić; czyli gdy mamy podejrzenie, że dziecko może być niedotlenione i potrzeba mu pomóc wyjść na świat;
gdy błony samoistnie nie pękają po 1 okresie porodu czyli przed parciem, można je przerwać (ale nie trzeba!);
gdy dziecko urodzi się w błonach, trzeba mu pomóc wreszcie wyjść na zewnątrz 🙂 dość już tego wodnego trybu życia 🙂
Jeśli spodobał Wam się ten temat i jeszcze chcecie pogłębić wiedzę w tym temacie, można zajrzeć tu:
Od 2 matek, jednej w stanie błogosławionym, drugiej rodzącej usłyszałam stwierdzenie, że ich drogi rodne są wąskie, więc muszą pęknąć podczas porodu. Od rodzącej z kolei wyrazy niepokoju: jak się zmieści dziecko na zewnątrz? i czy się zmieści?
No właśnie: czy my jesteśmy jak orzechy, żeby pękać, kiedy ono przychodzi na świat?
No więc przyglądam się na zachowanie tych matek, które właśnie nie pękają wydając na świat swoje dzieci.
Czego się od nich możemy nauczyć:
Uśmiechają się one do swojego dziecka, do męża, czasem do położnej;
Pozwalają się rozśmieszyć; i same wymyślają powody do śmiechu;
Pozwalają sobie na wydawanie niskich dźwięków podczas wydechu, co czasem jest postękiwaniem, czasem śpiewem porodowym, innym razem pojękiwaniem; w każdym razie ich usta są luźne, otwarte, miękkie- nie są z całą pewnością zaciśnięte ani ich usta, ani zęby; a rozluźnienie okolicy ust, szczęki wpływa na rozluźnienie mięśni dna miednicy;
Pozwalają wykonywać sobie różne drobne ruchy miednicą, biodrami, są aktywne, potrząsają biodrami, swobodnie nimi ruszają, nie tkwią sztywno w jednym miejscu, tylko dają sobie możliwość częstej zmiany pozycji, co sprawia, że mają rozluźnione ciało; a rozluźnione ciało, to miękkie podatne na rozciąganie tkanki; jest to więc swoisty taniec porodowy, jaki tańczy matka na przyjście na świat swojego dziecka; czyniąc tak pomaga mu też skutecznie wysuwać się na zewnątrz, przekręcać się w drogach rodnych;
Pozwalają i zachęcają swojego męża, by rozluźniał je: masując, pieszcząc;
Otwierają swoje drogi rodne, tak jak otwierają serce dla dziecka, nie zaciskając ich nerwowo; czują swoje ciało, swoje dziecko, wychodzą mu naprzeciw rozluźniając się i ciesząc się na to spotkanie;
Rezygnują z nerwowego: „A czy nie jestem za wąska? Jak się zmieści to dziecko?” Bo wiedzą, że mają zdolności: otwierania się, powiększania, rozwierania, rozciągania. Wiedzą, że są elastyczne i pracują nad tą elastycznością przed porodem przez: masaż krocza, zjadanie wystarczająco dużych dawek witaminy C (nawet 4 g, bez wywoływania rozwolnienia), która jest odpowiedzialna za produkcję kolagenu, który jest potrzebny dla zachowania elastyczności, picie lub łykanie zażywanie w kapsułkach oleju z wiesiołka;
Te matki, które nie pękają, pozwalają sobie też nierzadko rodzić w ekstazie, są skupione na rodzeniu, na dziecku, dają się porwać darowi rodzenia, pozwalają sobie odczuć, że poród może być ekscytujący, czuły, przyjemny, rozkoszny. Pozwalają sobie odczuć, że Pan Bóg stworzył poród bardzo dobry i cenny, więc nie pozwalają sobie go odebrać przez zbytnie wtrącanie się do niego, dyrygowanie nim.
Kochane, drogie matki oczekujące narodzin Waszych dzieci,
jesteście jak kwiaty.
Nie jak orzechy. Mięśnie Waszych dróg rodnych uczyńcie miękkimi, radosnymi, powiększającymi się na przyjście Waszych dzieci. Nie musicie zazwyczaj nic robić, żeby śpieszyć się z rozchylaniem tych płatków. Tak jak wy możecie płynąć na fali porodu, tak pozwólcie luźno płynąć Waszym dzieciom miękko ku Wam.
Płatki waszych mięśni mają prawo rozchylać się
po-wo-li
i spo-koj-nie,
żeby przygotować wasze dziecko
do stopniowego wyjścia w nowy nieznany świat.
Jesteście w stanie to zrobić.
Z Bożą pomocą.
Bo Bóg się zna na tym, co stworzył jak nikt inny.
A tu głos, jak się rodzi bez pękania, spinania we własnym domu:
Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pana Jezusa, a nie kaczuszki, kurczaczka, śmingusa, życzę moim Czytelniczkom (o Czytelnikach nic mi nie wiadomo- jeśli są, to im też życzę) wszelkich łask Bożych potrzebnych w drodze do Nieba i otwarcia na wolę Bożą, która jest pełna radości i nadziei.