|
|
Archiwum miesiąca grudzień 2019
30 grudzień
Krok po kroku idziesz Nowy Roku
Ile światła we mnie zostało po tych świętach?
Tyle, ile dałam go innym.
Tyle, ile przyjęłam i odkryłam.
Nie wiem, czy wam pisałam, ale jestem i byłam wypaloną matką.
Mi się już nie chce nawet bawić ze swoimi dziećmi 🙂
20 lat zabawy (tyle ma najstarsza latorośl)? W końcu trzeba wydorośleć 😉
Dlatego odkryłam coś tak świetnego jak pacynki:
Jak się ma pod ręką (a raczej na ręce) pacynkę, to już nie trzeba się bawić z dzieckiem.
Taka sowa chętnie zastąpi utrudzonego rodzica, który w tym czasie sobie odpocznie, popatrzy na wszystko z boku. Sowa, misio czy hipcio chętnie się powygłupiają, porozmawiają, poczytają, a nawet, o dziwo, pouczą dziecko, a ty, rodzicu, masz w tym czasie wolne, nieprawdaż?
Zaproszenie takich małych pacynkowych przyjaciół do zabawy, to otworzenie w sobie furtki do pobycia przez chwilę dzieckiem, wspólnych wygłupów, śmiechów i tworzenia historii nie-z-tej-ziemi.
To jak się bawimy w Sylwestra?
Z dziećmi? Bez dzieci?
Byłam kiedyś na spotkaniu, na którym były między innymi 2 mamy. Jedna przyszła z kilkorgiem dzieci, druga bez.
Ta pierwsza ciągle się zajmowała tymi maluchami: rozbieranie, jedzonko, włączanie im jakiś filmików, ale trzymała się twardo tematu spotkania, który nie dotyczył dzieci. Druga (pozornie) nie zajmowała się dziećmi, bo przyszła bez nich. Niemniej ciągle patrzyła na zegarek, czytała SMS-y od męża, co się dzieje z dziećmi. Tematem rozmowy nawiązywała do swoich dzieci, że musi się śpieszyć.
Która z tych matek naprawdę uczestniczyła w spotkaniu, naprawdę zostawiła dzieci poza spotkaniem, żeby móc porozmawiać na dorosłe tematy?
Gdzie jest nasze serce?
W macierzyństwie nic nie trzeba przyśpieszać.
Jako matki też dojrzewamy.
24 grudzień
Już Anieli nadlatują,
chwałę Bożą nam zwiastują,
że Pan stał się Dzieciątkiem,
nie pogardził żłóbka kątkiem.
Z miłości przyszedł do Ciebie,
byś się kiedyś znalazł w niebie.
Życzę więc,
byśmy się tam kiedyś spotkali
i z Chrystusem królowali.
A właściwie wystarczy życzyć Bożego Narodzenia.
Matka Boża trzyma Dzieciątko i ludzkość czyli mnie i ciebie
18 grudzień
„Mamo, on będzie chorował jak ja skończę!”
Orzekło dziecię i tak też się stało.
Najpierw jeden braciszek przechorował sobie wirusową chorobę. W międzyczasie podzielił się nią z rodzeństwem tak, żeby nie było przestojów.
A tymczasem spotkałam ciekawą panią profesor, która mówi studentom, żeby chorobami wirusowymi u dzieci się nie przejmować zanadto, a jedynie:
- naprzytulać delikwenta;
- poogrzewać (o ile już nie jest ogrzany przez gorączkę), potrzymać w domu;
- dać odpocząć człowiekowi;
- podkarmić dobrze jadłem bogatym w witaminę C, D, A lub jeśli nie ma apetytu dać do łyknięcia w inny sposób;
- pooklepywać, pomasować, wyłaskotać pod paszkami (bo dzieci mają dużo komórek Langerhansa na klatce piersiowej w naskórku- i to jest ich pierwsza linia obrony; te komórki pochłaniają i przetwarzają antygeny zarazków, a następnie wędrują do węzłów chłonnych, aby dojrzeć walki z tym paskudztwem);
- pozwolić pogorączkować (nawet w podręcznikach Pediatrii piszą, że do 38,5 nie ma sensu zbijać temperatury, bo to jest pierwsza linia obrony organizmu, powyżej można np. chłodne kompresy stosować itd.).
Jakoś tak miło mi się zrobiło, że ceniona pani profesor docenia domowe metody, docenia układ odpornościowy dziecka, że ma on sens, wg niej.
Kto się łączy w bólach towarzyszenia dziecku w chorobie?
W/w to oczywiście profesorskie refleksje, dziwnie zbieżne z moimi, nie uniwersalny przepis na wyzdrowienie.
Jak zauważyła pewna mama: „Normalnie ja się staję jakimś lekarzem dla swojego dziecka!”
No tak właśnie!
I to jakim!
Bo znającym swojego pacjenta od podszewki, rano, w wieczór, we dnie i w nocy.
Ale jego Anioł Stróż zna go jeszcze lepiej- dlatego, nie zawadzi spytać go, co on sobie myśli o naszym leczeniu.
Bo to, że wybija nam zamartwianie się jako sposób na życie- to pewne!
14 grudzień
Dziękuję za zdjęcie
Dokąd sięgamy?
Do nieba?
Czy o wiele niżej?
13 grudzień
Która z Was lubi dotykać materiałów, ubrań, chust, różnych faktur?
Ja bardzo!
Zwłaszcza chust.
Noszenie dzieci jest czymś wspaniałym!
Małe dziecko ma zakorzenioną głęboką potrzebę bycia noszonym, tulonym.
Ono rodzi się przyzwyczajone do:
- noszenia go;
- turlania się z nim;
- otulania go z wszech stron;
- podnoszenia go;
- bujania go;
- ruszania się z nim, przy nim itd.
Przez 9 pierwszych miesięcy życia było wszak nieodkładane i nieodkładalne.
Czas i stan błogosławiony.
Dziecko nie jest przyzwyczajone do bezruchu.
Dlatego łóżeczka niemowlęce są tak niepraktyczną rzeczą.
Najlepiej się sprawdzają jako pojemnik na ubranka, pieluszki czy inne przedmioty.
Bo dziecko najlepiej się czuje i najspokojniej śpi, gdy jest wtulone w mamę, tatę, siostrę, babcię. Na pewno nie w szczebelki drewniane.
Nawet to, że się wydycha na nie nieświeże powietrze bogatsze w dwutlenek węgla służy mu- pomaga pamiętać o oddychaniu.
Adwent to to taki czas, kiedy towarzyszymy Maryi w Jej czekaniu.
I w Jej noszeniu Dzieciątka Jezus.
Najcudowniejsze jest to, że Ona pozwala i zaprasza, by Jej noszenie stało się naszym.
12 grudzień
Fotografie własnoręczne
Jest takie piękne miejsce jak Dom Narodzin im. Świętej Rodziny w Łomiankach.
Czas tu stanął w miejscu,
żeby zachwycić się pięknem przemijającej chwili.
Chciałabym tam jeszcze kiedyś wrócić 🙂
Dziękuję Wandzie Ekielskiej i przemiłej mamie, której towarzyszyłam, za zgodę na publikację tych zdjęć.
Pewnie będę do kolejnych jeszcze wracać.
Z tęsknoty.
Z powodu inspiracji, jakim tchnie to miejsce.
A raczej ludzie, którzy to miejsce założyli, omadlają, tworzą swym wsparciem psychicznym, fizycznym i duchowym.
Doula – Fizula
11 grudzień
„Podobnie jak pasterz pasie on swą trzodę,
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie”
Iz 40,11
Dlaczego miałabyś być dla siebie surowa, skoro Bóg Święty uważa, że potrzebujesz wiele łagodności, wyrozumiałości i cierpliwości?
8 grudzień
Pewna matka opisuje na grupie, że odstawiła dziecko od piersi po spotkaniu z doradcą laktacyjnym. I pozwoliła swojemu malutkiemu dziecku przez godzinę płakać. Ale w końcu się jej udało osiągnąć to, co zamierzyła.
Czujecie to?
Mnie osobiście boli, że po spotkaniu z konsultantem laktacyjnym nie wychodzi się z przekonaniem, że warto karmić, tylko że warto odstawiać.
Nie podważam faktu, że dziecko potrzebuje zakończyć ten mleczny etap swojego życia. On prędzej czy później musi nastąpić.
Ale podważam, że trzeba małe dziecko, niemal niemowlę doprowadzać do takiej rozpaczy, by przez godzinę płakało.
I że trzeba się tym jeszcze chwalić.
Bo może to przeczytać inna matka. I jej dziecko nie będzie płakało godzinę, tylko dwie. I nie tylko jeden wieczór, ale 2 tygodnie.
Doprowadzanie dziecka do takiej bezsilności, że po godzinie płaczu zasypia, to metoda siłowa.
Matka silniejsza, przeczekała aż słabszy odpuści.
Matka górą.
Ale to nie jest kobiecy styl działania.
Bo nasza siła nie tkwi w dominacji, brutalności, konsekwencji nawet po trupach.
(Tu mi się przypomniała konsekwencja pewnej matki, która doprowadziła do odwodnienia swojego dziecka, trafiła z nim na kroplówkę do szpitala, odmawiając mu piersi- miała też zadziwiająco konsekwentne i silne dziecko).
Tak się zastanawiam, w czym tkwi matczyna, kobieca siła?
Może podpowiecie.
Czy nie w tym, że w to, co robimy, wkładamy nasze serce? Czynimy to pięknym, dajemy swoją czułość, wrażliwość, zrozumienie, cierpliwość?
Popatrzcie na tą małą dziewczynkę. Ona jeszcze nie dała sobie wmówić, że trzeba się wyzbyć swojej kobiecości, wrażliwości i piękna, a zamiast tego trzeba być twardą. Tak się przynajmniej domyślam. I dlatego mogę podziwiać:
Fotografia: Katarzyna Gumowska
Wspieram Was, kochane: pozwólcie sobie być matkami. Ani się obejrzycie, a będziecie matkami starszych dzieci, które nawet nie będą chciały, by wspominać ten etap życia.
Zamiast walczyć z tym, co i tak przeminie, może warto skupić się na tym, co istotne?
No i zastanawiam się, jak łatwe mają zadanie ci, którzy reklamują mieszanki, skoro nawet niektórzy konsultanci laktacyjni przyklaskują siłowemu odstawianiu od piersi.
Doula- Fizula
3 grudzień
„To, że jesteś w ciąży wcale nie znaczy, że jesteś chora, wręcz przeciwnie, to oznacza, że jesteś zdrowa”.
Tyle głosi rysuneczek 8-latka z pięknie szczerzącą się paszczą 🙂
Jak to możliwe, że Jest i na Niego czekamy?
To trochę jak ze stanem błogosławionym. Jest dziecko, ale trzeba się na nie oczekać. Nie skracać tego czasu czekania, bo on jest ważny.
Błogosławione czekanie.
|