Archiwum miesiąca styczeń 2020


Z perspektywy

Zakładka z Domu Narodzin im. Św. Rodziny

 

Idąc do szpitala, godzimy się, że wiele rzeczy personel medyczny zrobi za nas, za nasze dziecko:

  • zadecyduje, kiedy się ma urodzić dziecko;
  • kiedy dziecko jest za długo noszone przez matkę, a kiedy nie;
  • zacznie poród, bo po co czekać;
  • skończy poród, bo po co czekać;
  • poda leki na przyśpieszenie porodu, żeby zdążyć na swojej zmianie skończyć poród;
  • przebije błony płodowe- przecież one już niepotrzebne (a że ryzyko śmierci dziecka- przy błoniastym przyczepie pępowiny, to się przecież rzadko zdarza).

A czekanie na poród i w porodzie ma głęboki sens.

I piszę w tym momencie o fizjologii czyli zdrowiu.

(Gdy jest choroba, zagrożenie- to oczywiście trzeba sprawnie pomagać. Czasem z językiem na brodzie.)

Dzieci potrzebują nade wszystko cierpliwości.

Miłość jest cierpliwa.

Daje dojrzeć kochanej osobie.

Każdy dzień jest ważny.

Dziecko każdego dnia przed porodem przez łożysko otrzymuje ciała odpornościowe.

Otrzymuje serce, czas swojej mamy.

Tęsknotę taty.

I ma sens czekanie w porodzie.

Dawne akuszerki mówiły, że poród powinien się zakończyć przed trzecim zachodem słońca.

Tyle niektóre dzieci potrzebują czasu, żeby pokonać drogi rodne.

Jedne są po pokonaniu tej drogi zmęczone (wskazuje na to sinica obwodowa), inne mniej.

Jest np. taki czas w porodzie, który nazywa się okresem spoczynku, a który jest gremialnie ignorowany w szpitalu. Następuje on na chwilę krótszą lub dłuższą po fazie rozwierania, przed samym parciem.

I jest ważny.

Ważny, bo przegrupowują się mięśnie.

Dzięki uszanowaniu tego okresu spoczynku nie grozi szyjce macicy pęknięcie. Chroni drogi rodne przed uszkodzeniem

Matce daje chwilę oddechu przed ostatnim finiszem.

A potem ta cierpliwość jest ważna w karmieniu.

W wychowaniu.

A ja się przyłapuję na tym, że ciągle muszę walczyć o tą cierpliwość.

O radość czekania.

Że cierpliwość nigdy nie jest dana raz na zawsze.

Że trzeba jej się uczyć od nowa.

I każdego dnia.

Że każdego dnia możemy się rodzić na nowo.



Kropelka do kropelki

Może nie widać napisu, więc przepiszę: „Karmiąc piersią uczysz dziecko doceniania tego, co w życiu najlepsze: kochania, budzenia i zasypiania w objęciach ukochanej osoby”.

 

Ważne, że malutkie dobro się dzieje.

Że dziecko jest karmione, kochane.

Że cieszymy się nim i  budujemy tą radością rodzinę.

Wierzę, że ono zwycięży.

Bo zwyciężył Ten, który powiedział „Jam zwyciężył świat!” To On uzdalnia nas do robienia małych dobrych rzeczy. Podejmowania małych dobrych myśli. Szukania małych dobrych słów do budowania człowieka.

Doula- Fizula



Mało znaczy więcej

Gdy moje najstarsze dziecię było w szkole podstawowej, czasem zastanawiałam się, czy nie powinnam go zapisać na jakieś języki, jakieś „super” zajęcia, które by pomogły mu się lepiej rozwinąć. „Aż” rok dziecku starczyło zapału, że pochodziło na tańce. Rok chyba pouczyło się grania na pianinie i więcej nie chciało.

I tyle.

Żadnych języków, zmuszania. Zamęczania siebie i dziecka jeżdżeniem, ćwiczeniem.

Zajmowałam się też młodszymi dziećmi.

Codzienna zabawa z rodzicami, z innymi dziećmi.

Codzienne robienie teatrzyków, przebieranie się, odgrywanie scenek. Dla zabawy.

Codzienne czytanie.

Rozmowy z rodzicami i rodzeństwem.

Dużo biegania po dworze. Gier wszelakich- ale niekoniecznie komputerowych.

Teraz gdy to moje dziecię jest dorodną studentką nie mam wątpliwości, że mniej znaczy więcej.

Że dobrze jest pozwolić dziecku być dzieckiem.

Że najbardziej rozwija dziecko właśnie zabawa. Rozmowa. Czytanie. Budowanie. Tworzenie.

A to wszystko pobłogosławione przez rodziców choćby prostym znakiem krzyża.

I czas, żeby pozwolić temu Aniołkowi Stróżowi, obsuszyć skrzydełka, rozłożyć. Odbić się do lotu.



Piękna mała siostrzyczka

Wakacyjne zdjęcie.

Piękne siostry czynią pięknie.

Kilkuletnie maluszki nazrywały.

Ozdobiły swoją siostrę.

Obraz siostrzanej miłości.

Już Wam pokazywałam to zdjęcie lub podobne, ale zachwycam się dalej.

Tak się zastanawiam, ile we mnie zostało takiej świeżości.

Ile można się nauczyć od takich kilkuletnich dziewczynek!

Czy inne kobiety ozdabiam słowami, myślami, uczynkami?

O ile łatwiej myśleć źle, mówić źle, robić.

Wysiłek dobrego myślenia- każdy jest wart miłości, troski, modlitwy.

Nawet trudny człowiek. Bolący.

Wysiłek dobrego mówienia lub złotego milczenia.

Najpierw myśli i słowa.

Czyny idą za nimi.

Czasem czając się i wyskakując niespodziewanie.