Archiwum miesiąca marzec 2016


;)

Jeszcze wielkanocnie,

z przymróżeniem oka

i laktacyjnie



Jaka radość

Poczynają się kolejne dzieci. Rodzą się kolejne dzieci.

Pan Bóg nie zrezygnował z tego świata, skoro umarł, zmartwychwstał i wciąż nie może się nacieszyć swoim stworzeniem. Ciągle stwarza i zachwyca się.

Kolejne dziecko, które się rodzi w noc Zmartwychwstania- umrzeć musi kobieta, żeby urodziła się matka.

Piękno porodu.

Piękno rodzenia się dziecko.

Piękno rodzenia się matki.

A nawet jak ktoś wybrzydza zatrzymując się na zewnętrznej powłoczce tego zjawiska, że niby nieestetyczne. Nakapie, chluśnie. Czasem plany runą.

To i tak pod poszewką tego wygląda cud Życia. Dziecko, którego dusza bardziej podobna do Boga niż do ziemskich rodziców.

Czym prędzej trzeba w tej sytuacji swoje dziecko pobłogosławić znakiem krzyża, bo Szatan wyciąga już po nie ręce.

Wielka odpowiedzialność chrześcijańskich rodziców- to maleństwo czy dopiero poczęte, czy świeżo narodzone zanieść pod krzyż.

Żeby zwycięstwo Zmartwychwstania czyli radości, która nie zna końca była jego udziałem.

Błogosławicie swoje dzieci?

Róbcie to jak najczęściej.

Jak się nie błogosławi, to na to miejsce się narzeka, klnie, marudzi. Życie nie znosi pustki.

Alleluja!



Zwycięstwo nad zwycięstwa

Kto jeszcze tutaj bywa,

niech szybo uszy odkrywa,

bo nadzwyczajne zdarzenie

zasłużyło na obwieszczenie.

 

To Zbawiciel z szalonej miłości

oddał siebie na wszelkie złości.

Teraz żywy Zmartwychwstały

przynosi pokój wspaniały,

 

Aby wszelkie stworzenie

znalazło już wybawienie.

w Jego ranach nasze zdrowie,

On ci sam o tym opowie.

 

Alleluja!

Życzę z serca, żebyśmy Zmartwychwstanie radośnie świętowali,

a w niebie  z Jezusem kiedyś królowali.



Miłość nigdy nie ustaje

Blaski i cienie- idąc do światła

Blaski i cienie- idąc do światła

Oglądałyście filmy o żołnierzach niezłomnych- wyklętych przez PRL, wywiady z tymi nielicznymi jeszcze żyjącymi?

Jeden z nich zrobił na mnie wielkie wrażenie.

Były żołnierz walczący w partyzantce antykomunistycznej opowiadał o torturach, których potem poddawano go po uwięzieniu. W pewnym momencie nie mogąc już ich znieść krzyknął: „Panie wybacz im, bo nie wiedzą co robią!”

Taka Jezusowa modlitwa wyrwała mu się z piersi.

I niezwykły jej efekt.

Oprawcy odskoczyli gwałtownie od swojej ofiary i zaprzestali dalszych tortur.

 

Ile razy własne dzieci dają w kość!

Zazwyczaj rodzic sobie z tym radzi. Ale przychodzi prędzej czy później taki moment, gdy wołamy (w środku lub na zewnątrz): Nie daję już rady!

I to jest dobry moment, by zacząć się uczyć tej modlitwy: „Panie, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. A dzieci rzeczywiście nie wiedzą, co czynią. Tej świadomości własnych uczynków dopiero się uczą: co one znaczą dla innych?

Miłość to wybaczanie. Nie rezygnowanie z drugiej osoby.