Czy wiecie, że w mleku matki są komórki macierzyste czyli pluripotencjalne?
Komórki, które mają zdolności regeneracyjne, przekształcenia się w każdy rodzaj tkanki.
Są to te same komórki, dzięki którym kwitnie biznes zabierania dzieciom krwi pępowinowej tuż po urodzeniu i przechowywania jej przez lata. Choć one potrzebują tej krwi naprawdę PO urodzeniu np. z tego prostego powodu, żeby nie mieć anemii. W organizmie dziecka mają zdolności naprawcze, regeneracyjne, a przechowywane przez lata w ciekłym azocie stosowane niezgodnie z przeznaczeniem potrafią zmieniać się w kierunku nowotworzenia.
Więc…
Warto karmić piersią.
Ale to jest eufemizm czyli załagodzenie niewygodnej dla wielu prawdy, że każda porcja sztucznego modyfikowanego mleka działa na niekorzyść dziecka.
Są badania pokazujące, że sprawdza się tu efekt dawki:
Im więcej dziecko ma podawanego mleka sztucznego, tym więcej nieprawidłowych parametrów zdrowotnych medykom udało się wyłowić -oczywiście metodą statystyczną.
I odwrotnie: im więcej mleka matki niemowlę zjada, tym mniej infekcji, chorób ogólnoustrojowych, tym lepiej przebiega jego rozwój.
Ale te informacje są przed nami starannie ukrywane.
Niestety niektóre procedury medyczne nie służą wspieraniu laktacji.
Niestety również nasze myślenie o karmieniu piersią oparte nierzadko o mity- również czasem nie służy laktacji.
Kto wie, np. że wydzielanie mleka przez matkę jest elastyczne? Kto wie, co pobudza laktację, a co ją hamuje? Czy kobiety są uświadaniane, że smoczki, butelki, nieprawdłowe przystawianie do piersi to główne hamulce laktacji?
Producenci sztucznych mieszanek fascynujące właściwości mleka matki wykorzystują w sposób instrumentalny, by zarobić jeszcze więcej- choć jest to w gruncie rzeczy żerowanie na chorobach dzieci.
Dzielmy się wiedzą w świecie, w którym nieliczni zarabiają tak wiele na niewiedzy wielu, na braku wsparcia matek.
Stosowanie jej z miłością potrafi tak wiele zmienić…
Można stosować ją w tak wielu sytuacjach:
-przeciwbólowo (ból głowy, ból miesiączkowy, ból kręgosłupa, u kobiet- często-biodra),
-otwierająco, rozluźniająco np. przed porodem, innym ważnym wydarzeniem w życiu, w trakcie porodu;
-zamykająco i profilaktycznie np. po porodzie (w czasie porodu nasze biodra otwierają się, najpierw wchód, potem próżnia, na końcu wychód)- gdy nie są potem domknięte, potrafi to rodzić różne bolesności, problemy; także po poronieniu, na koniec żałoby itd.;
-w sytuacji bezsenności, rozdrażnienia;
-w sytuacjach potrzeby rehabilitacji- praca chustą to praca na powięzi, więc umiejętność wsparcia osteopatycznego;
-dla dzieci- w bardzo wielu sytuacjach: uspokajająco, wyciszająco, po cesarce, która jest pominięciem ważnego etapu w życiu (vide: mnóstwo dzieci pocesarkowych na terapiach integracji sensorycznej, ortoptystycznych itp.), w sytuacjach konfliktowych, potrzeba wsparcia rozwoju;
-aby okazać miłość, wspomóc w następnym okresie życia.
Oczywiście masaże chustą nie są żadnym czary-mary. Są za to realnym wsparciem opartym na tradycji zwłaszcza meksykańskiego Rebozo, ale obecnej we wszystkich kulturach.
Masaże Rebozo są bardzo proste. Bardzo piękne. Uczą zasłuchania w drugą osobę i jej potrzeby. Może więc uczą miłości? Od kiedy zaczęłam je robić, stale się ich uczę i stale mnie zaskakują czymś nowym i dobrym. Choć są tak bardzo stałe i powtarzalne.
-O tym, że coś jest trujące, niebezpieczne dla zdrowia, życia (np. zapach siarkowodoru- zepsutych jaj, ulatniającego się gazu);
-O tym, że coś jest świeże, inhalujące, wspierające (np. świeże zioła, warzywa, żywice itp.);
-O tym, że jest klimat wspierający, relaksujący, rześki (np. zapach lasu, sosen, cytrusów i in.) lub przeciwnie – zatruty, gdy np. czujemy dużo spalin, fetor;
-O tym, że coś jest sztuczne, nafaszerowane „dziwnymi” składnikami.
Umiemy te informacje wywnioskować, bo dużo się w życiu nawąchaliśmy.
Mamy nosa do swoich potrzeb.
A gdy mamy jakieś przeczucie, intuicje, które się sprawdzają to też mamy nosa.
Dobrze jest, co prawda, nie wsadzać nosa do cudzych spraw,
ale we własnych dbać o odświeżające życiodajne powietrze, które jest wszak mieszaniną gazów.
Nie lekceważmy tych drobin cząsteczek poruszających się w atmosferze,
gdyż
to one tworzą
ATMOSFERĘ.
Czasem zostają z nami na całe życie.
Czy to nie dlatego Święta Bożego Narodzenia kojarzą nam się
niekiedy z
zapachem świerku,
goździków, pomarańczy czy cynamonu?
A może Święta Wielkanocne
z chrzanem, pieprzem i fiołkami?
Zapachy wpływają na nas tak mocno,
ponieważ w większości przypadków lipofilne cząsteczki (tzn. dosłownie lubiące tłuszcz, oznaczające- rozpuszczalne w tłuszczach) będące przenośnikami zapachu,
jak to jest w przypadku olejków eterycznych,
dostają się bardzo szybko do mózgu,
który jest pokryty mieliną- tłuszczową otoczką.
To, co można powąchać, polizać łatwiej zostaje w pamięci, skojarzeniach. Dlatego olejki z łatwością poprawiają nastrój.
Gdy wspieramy czyjeś zdrowie,
warto się odwoływać do wszystkich zmysłów:
Wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu,
by uzyskać pożądany efekt.
Bo wszystkie nasze zmysły są poranione
przez zło. Wszystkie mają być uzdrowione.
Dlatego Pan Jezus:
-dotykał i dawał się dotykać,
-mówił do chorych i słuchał ich,
-patrzył w ich oczy i pozwalał na siebie patrzeć lub ukrywał się, byśmy musieli wypatrzyć nasze oczy za Nim,
-pozwolił się Marii Magdalenie skropić kosztownymi olejkami i wsmarować je w swoje stopy, wąchał te olejki i dawał innym wąchać, ich woń roz-chodziła się wokół,
-nakarmił tak wielu głodnych na pustyni dając poznać smak bardzo dobrego chleba, a w Kanie Galilejskiej dając najlepsze wino i pozwalał się ugościć tym, co człowiek zechciał Mu ofiarować.
Bierzmy z Niego przykład.
Wychowujmy, leczmy, wspierajmy
nasze dzieci,
tych, których Pan Bóg nam powierza,
wszechstronnie.
Z wielką miłością.
A jaki zapach kojarzy się Tobie z wielką miłością, dobrocią, bezpieczeństwem?
Jeśli chcesz się dowiedzieć
więcej o olejkach eterycznych,
jak ich bezpiecznie używać,
zapraszam do kontaktu:
501-218-388
lub zadawania pytań w komentarzach.
Przy zamówieniu zestawu olejków- indywidualny kurs drenażu/stawiania baniek lub masażu chustą Rebozo gratis (może być ograniczony czasowo).
Ukrywa też w swoich ciemnych dziurach, w swoim cieniu: nieprzebaczenie, złość, gniew, zawody i żale.
Żywi się strrrrrrrrrrasznymi historiami, lękami innych, wydarzeniami z przeszłości, wyobrażeniami nieprawdziwych przyszłych wydarzeń, zabobonami, gusłami, niewiedzą i nieświadomością.
Nie lubi konfrontowania z rzeczywistością, czasu teraźniejszego, dobrych historii, śmiechu i rozluźnienia.
Dlaczego o tym piszę? Bo co rusz słyszę, że ktoś się boi, że i Was dręczą niepokoje, niepewności, obawy dotyczące porodu. Domowego lub szpitalnego i różnych okoliczności towarzyszących. Lub opieki nad dzieckiem.
A z lęku można i warto zrezygnować.Na rzecz odwagi, która opiera się na rozumie i zaufaniu tym, którym warto ufać.
„Doskonała miłość usuwa lęk” (list św. Jana)
– czyż nie jest to wspaniała nowina, na której można się oprzeć? Czy zaproszenie do porodu właściwych osób nie daje pewności, że przeżyjemy go sensownie? Czy oparcie swojego wyboru na zrozumieniu fizjologii, na świadomości sensu tego procesu, sensu niedojrzałości dziecka, nie jest antidotum na nieracjonalne lęki?
Czy więź z Bogiem nie daje nam niezawodnego towarzystwa?
Zaufanie jest oparte na miłości. Rozum natomiast nie boi się pytań, rozmów, świeżych i odkrywczych pomysłów. W czasie przygotowania do porodu jest na nie miejsce. W czasie porodu jest na nie miejsce. Kocham te porody domowe, więc stawiam czoła tym lękom razem z matkami i ojcami, którzy do mnie trafiają. Jeśli przed Tobą poród szpitalny, również możemy wesprzeć Cię w dobrym przygotowaniu do porodu. O tych i innych sprawach chętnie porozmawiamy w ramach:
->Szkoły Rodzenia- grupowej
->spotkań indywidualnych
->wersji dla tych, co nie mają czasu się spotkać, ale chcą skorzystać z pewnych profitów, jakie daje wsparcie położnej.