Archiwum kategorii ‘O wychowaniu siebie i wychowaniu dzieci’


Dasz radę

Życie nie musi być idealne.

Ale dobrze,

gdy pracujemy nad nim.

Nad sobą.

I pozostajemy wdzięczni

-nawet za to, co małe.

Czasem to jest ważniejsze.

Bo pokorne.



Mamy ciśnienie

Aż stokrotka

Mamy ciśnienie,

~~>że już, zaraz, teraz musimy

~~>że inaczej się nie da

~~~>że muszę, bo się uduszę

~~>że coś się moooooże stać

~~>albo coś się jeszcze nie stało, a nam się czas kończy.

I z dnia na dzień „rośnie nam ciśnienie” i stres,

że już,

że szybko,

że tak, a nie inaczej.

A może by tak trochę wolniej lub nawet sprawnie, ale w pokoju ducha:

bo wszystkie sprawy na świecie mają swój czas, początek i koniec

-zaplanowany przez Stwórcę.

No więc dzielę się pięknym świadectwem jednej z kochających mam,

że z miłości do swojej rodziny, dziecka można wymagać od siebie.

Z kolejnym dzieckiem w drodze Pewna Piękna Mama zadbała, by nie „zapracować” na nadciśnienie ciążowe.

W jaki sposób to osiągnęła:

->stresy zostawiła Panu Bogu- czyż On nie umie sobie z nimi lepiej radzić?

->zadbała o właściwą suplementację: duże dawki magnezu (wspierającego nasz układ nerwowy i sercowo-naczyniowy), potas, witaminy z grupy B;

->zwróciła uwagę na oddech, że on jest ważny i że warto dbać

o wy-star-cza-ją-co dłuuuuuuuugie wydechy- takie „uffffff”, żeby pozwalać sobie na odprężanie się, na zaufanie, że życie ma sens większy od bezsensu;

~~>zastosowała ciekawy probiotyk z głogu;

->zaserwowała sobie do tego sporą dawkę ruchu oraz

->olejki do masażu, aromatoterapii wspierające rozluźnienie, wyciszenie, sprzyjające prawidłowemu ciśnieniu, prawidłowemu stanowi naczyń krwionośnych i limfatycznych: cytrynowy, cyprysowy, lawendowy, ylang-ylang…

I dało się.

Pomimo że pani doktor mówiła,

że się nie da.

Że jak raz się miało nadciśnienie w ciąży,

to już pozostały

tylko leki.

Ale leki z Bożej apteki działają mocniej,

bo z miłością Tego,

który je stworzył.



Moment

Jest taki czas,

gdy

macierzyństwo Cię przerasta,

poród Cię przerasta

karmienie piersią Cię przerasta,

życie Cię przerasta.

Mnie też przerastało.

Mówiłam:

-Nie dam rady.

Mówiłam tak, bo było ciężko.

Taki „7 cm” życia.

Wytrwanie rodzi cierpliwość.

I daje życie.

Uśmiech w końcu wraca.

-Uśmiechnij się, mamo.



Odwaga czyli życie w miłości

Fakty

Lęk boi się.

Trzęsie.

I chowa w ciemności.

Najchętniej ukrywa swoje ciemne sprawki.

Ukrywa też w swoich ciemnych dziurach, w swoim cieniu: nieprzebaczenie, złość, gniew, zawody i żale.

Żywi się strrrrrrrrrrasznymi historiami, lękami innych, wydarzeniami z przeszłości, wyobrażeniami nieprawdziwych przyszłych wydarzeń, zabobonami, gusłami, niewiedzą i nieświadomością.

Nie lubi konfrontowania z rzeczywistością, czasu teraźniejszego, dobrych historii, śmiechu i rozluźnienia.

Dlaczego o tym piszę? Bo co rusz słyszę, że ktoś się boi, że i Was dręczą niepokoje, niepewności, obawy dotyczące porodu. Domowego lub szpitalnego i różnych okoliczności towarzyszących. Lub opieki nad dzieckiem.

A z lęku można i warto zrezygnować.Na rzecz odwagi, która opiera się na rozumie i zaufaniu tym, którym warto ufać.

„Doskonała miłość usuwa lęk” (list św. Jana)

– czyż nie jest to wspaniała nowina, na której można się oprzeć? Czy zaproszenie do porodu właściwych osób nie daje pewności, że przeżyjemy go sensownie? Czy oparcie swojego wyboru na zrozumieniu fizjologii, na świadomości sensu tego procesu, sensu niedojrzałości dziecka, nie jest antidotum na nieracjonalne lęki?

Czy więź z Bogiem nie daje nam niezawodnego towarzystwa?

Zaufanie jest oparte na miłości. Rozum natomiast nie boi się pytań, rozmów, świeżych i odkrywczych pomysłów. W czasie przygotowania do porodu jest na nie miejsce. W czasie porodu jest na nie miejsce. Kocham te porody domowe, więc stawiam czoła tym lękom razem z matkami i ojcami, którzy do mnie trafiają. Jeśli przed Tobą poród szpitalny, również możemy wesprzeć Cię w dobrym przygotowaniu do porodu. O tych i innych sprawach chętnie porozmawiamy w ramach:

->Szkoły Rodzenia- grupowej

->spotkań indywidualnych

->wersji dla tych, co nie mają czasu się spotkać, ale chcą skorzystać z pewnych profitów, jakie daje wsparcie położnej.

Lublin i okolice

Iza i Grzegorz: 501-218-388



Leczenie dzieci?


Stópki, stópeńki

Dziś pewna wspaniała mama oświadczyła, że chętnie przeczytałaby moją książkę o leczeniu dzieci.

Pisać lubię- to fakt.

Ale obecnie uczyć kogoś o leczeniu bywa niebezpieczne.

Może szepnę na ucho, jakim cudem moje latorośle przeżyły. Nawet jakby zdrowsze zaczęły być, kiedy zaczęłam dawać im żyć.

Uważam się przede wszystkim za matkę. Potem położną.

Ale jako położna mogę uczyć o fizjologii czyli stanie zdrowia. To jest moja pasja.

My nawet tego stanu zdrowia nie odróżniamy, nie rozumiemy.

Taki np. noworodek.

Zupełnie ciekawy typ człowieka.

Uczy się wszystkiego.

Oddychać.

Oddychać miłością- to najważniejsze.

Nawet oddychanie lepiej mu wychodzi jak jest przytulony, dogrzany, czuje kochającą osobę.

I serce mu wtedy stabilniej bije.

I chętniej się budzi i pamięta o swoich potrzebach, gdy czuje bliskość.

Noworodek jest w ogóle ciekawy. Różne rodzaje wykwitów, plam, krostek na skórze- to standard. Skóra uczy się być na lądzie, więc po kilku dniach od porodu taki noworodzio musi ją zmienić na model lądowy. Złuszcza więc model wodny- już niepotrzebny w okolicznościach życia na lądzie, a nabywa nowy, bardziej praktyczny.

Skóra noworodka jest szalenie delikatna- jeśli pocieramy ją ręcznikiem, to zdzieramy mu ją jak pumeksem. Noworodek potrzebuje być osuszany przez delikatny dotyk- nie pocieranie.

Kto chce jeszcze słuchać o noworodku?

Lublin, położna środowiskowa Iza: 501-218-388



Owocnego noszenia!

Przyznam się, że trochę mi głupio.

Najpierw przez wiele lat podnosiłam, przewijałam moje dzieci, ubierałam.

Potem poszłam na studia.

No i tam na rehabilitacji w neonatologii dowiedziałam się, że do tej pory nie umiałam podnosić, przewijać, ubierać.

Słabo, nie?

W ogóle się tym nie martwię- mogę pocieszyć tych, którzy też tak zaczęli jak ja i że dzieci nie tak łatwo jednak uszkodzić. Więc strach odłóżmy na bok i zacznijmy

przewijać,

podnosić,

ubierać prawidłowo.

Bez kompleksów i obaw:

Podnoszenie przez przetaczanie

Dlaczego warto podnosić dziecko przez przetaczanie lub przytulenie (czyli najpierw przytulić- potem podnieść)?

Bo jest to:

-sposób opieki ukierunkowany na rozwój (najpierw uczymy się obracać na boki, a dopiero później robić „brzuszki” i wstawać z leżenia na nogi);

-sposób, dzięki któremu nie wywołujemy u dziecka odruchu Moro;

-sposób, dzięki któremu dziecko czuje się bezpiecznie.

Drugim sposobem na „bezpieczne” podniesienie jest metoda, która zakłada, że najpierw przytulamy dziecko (trzeba się nachylić nad dzieckiem), a dopiero potem podnosimy. Jest to sposób nie oszczędzający naszego kręgosłupa. Jednak jest pewien sposób, by odciążyć kręgosłup stosując ten sposób (wyjawimy go na naszej Szkole Rodzenia lub jej indywidualnych spotkaniach).

Czy wiesz, że noszenie dziecka to praca na wiele lat naprzód?

Dlaczego?

Dzieci, które są częściej noszone, mają później mniej problemów np. z nauką pisania.

Zapraszam do naszej Szkoły Rodzenia (na NFZ), w której zajęcia prowadzimy:

#Grupowo– wiedza plus ćwiczenia;

# Indywidualnie– dopasowując termin spotkania wspólnie;

# Dla rodziców, którym braknie czasu na spotkania– mamy specjalną propozycję, która, mamy nadzieję, będzie wsparciem na dalszą drogę rodzicielstwa.

Położna środowiskowo-rodzinna, Lublin

Iza, tel.: 501-218-38



Czy to się może udać?

Dziś chciałam Wam o ciekawym badaniu* opowiedzieć.

W stanie Kalifornia porównano grupę kobiet pracujących do samego końca ciąży z drugą grupą matek, które brały urlop (płatny). Otóż okazuje się, że kobiety, które dały sobie przed porodem więcej odpoczynku biorąc urlop, czterokrotnie częściej rodziły siłami natury. Te natomiast, które pracowały zawodowo do końca stanu błogosławionego czterokrotnie częściej miały cesarskie cięcia.

Przypadek?

Oczywiście, że nie.

Nie mamy dwóch żyć jak w grach komputerowych. Nie mamy sił dla wielu żyć. Mamy jako matki siły do donoszenia, urodzenia i wykarmienia konkretnego dziecka. Jeśli te siły zużywamy na pracę zawodową, czy może nas dziwić plaga cesarskich cięć, plaga depresji?

Matka w stanie błogosławionym dzieląc się wszystkim z dzieckiem (tlenem, jedzeniem, miejscem życia, usuwaniem produktów przemiany materii) i dając dziecku podstawy rozwoju wykonuje tak dużą pracę, że tylko po tym ma prawo czuć się zmęczona. A warto pamiętać, że stan błogosławiony to nie tylko wspieranie bieżącego rozwoju dziecka- to także przygotowywanie się na 2 lata laktacji: matka magazynuje makro- i mikroelementy, witaminy, tłuszcz, inne składniki odżywcze także na długie karmienie piersią, którego potrzebuje dziecko.

Można pracować zawodowo do samego końca ciąży. Znam nawet mamy, które urodziły w domu po takim doświadczeniu.

Ale czy zawsze warto?

Co stawiamy na szali?

Życie to sztuka wyboru. Na czym nam zależy, to wybieramy.

Za pożyczenie książki dziękuję Justynce Bohacz:

Drugi lubelski team porodowy
*Annie Murphy Paul „Początki” (rozdział 3, przypis: 54)



Przygotowanie

Dobry, miękki, czysty i prosty… śnieg

„Matka przed urodzeniem dziecka stroi kołyskę. Świat oczekujący Zbawiciela obleka się w biel.”

-Zofia Kossak-Szczucka

Po kroczku, po małej chwilce przybliża się do nas Boże Narodzenie.

Idzie Maryja.

Idzie Józef.

Niesione przez swą Matkę w łonie przybliża się do nas Dziecię.

I ta biel, która nas otoczyła- aura pełna śniegu- może nam o tym przypominać.

Że przybliża się Bóg, który nie ma w sobie żadnego brudu, żadnej ciemności, żadnego fałszu.

I my mamy wychowywać siebie, swoje dzieci do tej czystości, której uczy najlepiej Najczystszy, Najświętszy Bóg i Najczystsza Niepokalana.

Dlatego chcę się podzielić z Wami książeczkami, które można zamówić co łaska, ale które też wkrótce będzie można ode mnie dostać (mam nadzieję):

Czas Maryi

Zapraszam-

Iza, położna: 501-218-388



Co nas chroni

Ostatnio sporo się uczyłam o chorobach przenoszonych drogą płciową.

I wiecie co?

Np. w Polsce, żeby daleko nie odbiegać najwięcej zachorowań na HIV jest po przygodnych kontaktach seksualnych. Jednorazowe skoki w bok.

Chroni nas więc czystość. Czystość i wierność małżeńska, przedmałżeńska.

Chroni nas normalność.

Osoby z różnymi dewiacjami seksualnymi (nie będę wymieniać, ale z takimi, które pewne grono uważa za normalne również) również są narażone na więcej zachorowań tego typu.

Dlaczego tak mało ginekologów mających odwagę mówić o tym?

A najbardziej nas grzeszników chroni czystość Najczystszej.

Niepokalanej.

Oddawanie się jej codziennie:



Falujemy

My kobiety przechodzimy nasze życie w okresie płodności od fali do następnej fali.

Falowo następują miesiączki, okresy płodności, niepłodności. Zalewają nas fale hormonów, które narastają i cofają się. I znów przypływają.

I to jest piękne, ale też trudne. Wymagające.

I zachęcam, by ten dar kobiecości doceniać. Umacniać. Pielęgnować. Z wdzięcznością nań patrzeć.

Zapisała się jakiś czas temu do mnie jako położnej matka z 5 córkami.

Cudna rodzina. To jest prawdziwe powołanie być w takiej rodzinie matką (ojcem oczywiście też, ale z racji mojego zawodu zajmuję się matkami, córkami i babciami).

Dla mnie jest szczęściem móc wspierać młode kobiety, by:

  • miesiączki były mniej dotkliwe;
  • by okres dojrzewania przebiegał choć ciut łagodniej;
  • by matki mogły czuć się bardziej kompetentne we wspieraniu córek podczas zespołu napięcia przedmiesiączkowego, umiały łagodzić naturalnie bóle miesiączkowe;
  • by uczyły się okazać miłość swojej córce w tym czasie przez towarzyszenie jej i kompetentne wspieranie.

Jeśli uważasz, że mogłaby ci się przydać moja pomoc lub Twojej córce,

zapraszam do kontaktu. Masz prawo zmieniać położną środowiskową bezpłatnie 2 razy w roku. Nie musi to być położna z przychodni, w której wybrałaś swojego lekarza- są to 2 niezależne wybory.

Iza, położna z Lublina, tel.: 501-218-388 lub e-mail: fizula@gazeta.pl