Dziś pewna wspaniała mama oświadczyła, że chętnie przeczytałaby moją książkę o leczeniu dzieci.
Pisać lubię- to fakt.
Ale obecnie uczyć kogoś o leczeniu bywa niebezpieczne.
Może szepnę na ucho, jakim cudem moje latorośle przeżyły. Nawet jakby zdrowsze zaczęły być, kiedy zaczęłam dawać im żyć.
Uważam się przede wszystkim za matkę. Potem położną.
Ale jako położna mogę uczyć o fizjologii czyli stanie zdrowia. To jest moja pasja.
My nawet tego stanu zdrowia nie odróżniamy, nie rozumiemy.
Taki np. noworodek.
Zupełnie ciekawy typ człowieka.
Uczy się wszystkiego.
Oddychać.
Oddychać miłością- to najważniejsze.
Nawet oddychanie lepiej mu wychodzi jak jest przytulony, dogrzany, czuje kochającą osobę.
I serce mu wtedy stabilniej bije.
I chętniej się budzi i pamięta o swoich potrzebach, gdy czuje bliskość.
Noworodek jest w ogóle ciekawy. Różne rodzaje wykwitów, plam, krostek na skórze- to standard. Skóra uczy się być na lądzie, więc po kilku dniach od porodu taki noworodzio musi ją zmienić na model lądowy. Złuszcza więc model wodny- już niepotrzebny w okolicznościach życia na lądzie, a nabywa nowy, bardziej praktyczny.
Skóra noworodka jest szalenie delikatna- jeśli pocieramy ją ręcznikiem, to zdzieramy mu ją jak pumeksem. Noworodek potrzebuje być osuszany przez delikatny dotyk- nie pocieranie.
Najpierw przez wiele lat podnosiłam, przewijałam moje dzieci, ubierałam.
Potem poszłam na studia.
No i tam na rehabilitacji w neonatologii dowiedziałam się, że do tej pory nie umiałam podnosić, przewijać, ubierać.
Słabo, nie?
W ogóle się tym nie martwię- mogę pocieszyć tych, którzy też tak zaczęli jak ja i że dzieci nie tak łatwo jednak uszkodzić. Więc strach odłóżmy na bok i zacznijmy
Dlaczego warto podnosić dziecko przez przetaczanie lub przytulenie (czyli najpierw przytulić- potem podnieść)?
Bo jest to:
-sposób opieki ukierunkowany na rozwój (najpierw uczymy się obracać na boki, a dopiero później robić „brzuszki” i wstawać z leżenia na nogi);
-sposób, dzięki któremu nie wywołujemy u dziecka odruchu Moro;
-sposób, dzięki któremu dziecko czuje się bezpiecznie.
Drugim sposobem na „bezpieczne” podniesienie jest metoda, która zakłada, że najpierw przytulamy dziecko (trzeba się nachylić nad dzieckiem), a dopiero potem podnosimy. Jest to sposób nie oszczędzający naszego kręgosłupa. Jednak jest pewien sposób, by odciążyć kręgosłup stosując ten sposób (wyjawimy go na naszej Szkole Rodzenia lub jej indywidualnych spotkaniach).
Czy wiesz, że noszenie dziecka to praca na wiele lat naprzód?
Dlaczego?
Dzieci, które są częściej noszone, mają później mniej problemów np. z nauką pisania.
Zapraszam do naszej Szkoły Rodzenia (na NFZ), w której zajęcia prowadzimy:
#Grupowo– wiedza plus ćwiczenia;
# Indywidualnie– dopasowując termin spotkania wspólnie;
# Dla rodziców, którym braknie czasu na spotkania– mamy specjalną propozycję, która, mamy nadzieję, będzie wsparciem na dalszą drogę rodzicielstwa.
Dziś chciałam Wam o ciekawym badaniu* opowiedzieć.
W stanie Kalifornia porównano grupę kobiet pracujących do samego końca ciąży z drugą grupą matek, które brały urlop (płatny). Otóż okazuje się, że kobiety, które dały sobie przed porodem więcej odpoczynku biorąc urlop, czterokrotnie częściej rodziły siłami natury. Te natomiast, które pracowały zawodowo do końca stanu błogosławionego czterokrotnie częściej miały cesarskie cięcia.
Przypadek?
Oczywiście, że nie.
Nie mamy dwóch żyć jak w grach komputerowych. Nie mamy sił dla wielu żyć. Mamy jako matki siły do donoszenia, urodzenia i wykarmienia konkretnego dziecka. Jeśli te siły zużywamy na pracę zawodową, czy może nas dziwić plaga cesarskich cięć, plaga depresji?
Matka w stanie błogosławionym dzieląc się wszystkim z dzieckiem (tlenem, jedzeniem, miejscem życia, usuwaniem produktów przemiany materii) i dając dziecku podstawy rozwoju wykonuje tak dużą pracę, że tylko po tym ma prawo czuć się zmęczona. A warto pamiętać, że stan błogosławiony to nie tylko wspieranie bieżącego rozwoju dziecka- to także przygotowywanie się na 2 lata laktacji: matka magazynuje makro- i mikroelementy, witaminy, tłuszcz, inne składniki odżywcze także na długie karmienie piersią, którego potrzebuje dziecko.
Można pracować zawodowo do samego końca ciąży. Znam nawet mamy, które urodziły w domu po takim doświadczeniu.
Ale czy zawsze warto?
Co stawiamy na szali?
Życie to sztuka wyboru. Na czym nam zależy, to wybieramy.
Ostatnio sporo się uczyłam o chorobach przenoszonych drogą płciową.
I wiecie co?
Np. w Polsce, żeby daleko nie odbiegać najwięcej zachorowań na HIV jest po przygodnych kontaktach seksualnych. Jednorazowe skoki w bok.
Chroni nas więc czystość. Czystość i wierność małżeńska, przedmałżeńska.
Chroni nas normalność.
Osoby z różnymi dewiacjami seksualnymi (nie będę wymieniać, ale z takimi, które pewne grono uważa za normalne również) również są narażone na więcej zachorowań tego typu.
Dlaczego tak mało ginekologów mających odwagę mówić o tym?
A najbardziej nas grzeszników chroni czystość Najczystszej.
My kobiety przechodzimy nasze życie w okresie płodności od fali do następnej fali.
Falowo następują miesiączki, okresy płodności, niepłodności. Zalewają nas fale hormonów, które narastają i cofają się. I znów przypływają.
I to jest piękne, ale też trudne. Wymagające.
I zachęcam, by ten dar kobiecości doceniać. Umacniać. Pielęgnować. Z wdzięcznością nań patrzeć.
Zapisała się jakiś czas temu do mnie jako położnej matka z 5 córkami.
Cudna rodzina. To jest prawdziwe powołanie być w takiej rodzinie matką (ojcem oczywiście też, ale z racji mojego zawodu zajmuję się matkami, córkami i babciami).
Dla mnie jest szczęściem móc wspierać młode kobiety, by:
miesiączki były mniej dotkliwe;
by okres dojrzewania przebiegał choć ciut łagodniej;
by matki mogły czuć się bardziej kompetentne we wspieraniu córek podczas zespołu napięcia przedmiesiączkowego, umiały łagodzić naturalnie bóle miesiączkowe;
by uczyły się okazać miłość swojej córce w tym czasie przez towarzyszenie jej i kompetentne wspieranie.
Jeśli uważasz, że mogłaby ci się przydać moja pomoc lub Twojej córce,
zapraszam do kontaktu. Masz prawo zmieniać położną środowiskową bezpłatnie 2 razy w roku. Nie musi to być położna z przychodni, w której wybrałaś swojego lekarza- są to 2 niezależne wybory.
Iza, położna z Lublina, tel.: 501-218-388 lub e-mail: fizula@gazeta.pl
I jeśli wychowujemy dzieci tak jak one sobie tego życzą, a nie tak jak powinno się wychowywać, jak Pan Bóg sobie tego życzy, to stawiamy nasz dom na głowie.
Dobre wychowanie rozpoczyna się od inwestycji w małżeństwo.
Małżeństwo jest jak parter.
Dzieci jak pierwsze, kolejne piętro- pną się z łatwością w górę, gdy parter nie jest zrujnowany.
Dlatego przede wszystkim trzeba inwestować w swoje małżeństwo.
Dlatego trzeba wybierać Tego, który wymyślił małżeństwo, powołał.
I Jego plan dla małżeństwa.
A tym planem jest szacunek dla siebie nawzajem, dla żony, dla męża, dla daru płodności, który jest WSPÓLNY.
Jeśli miałabym jakąś książkę o połogu polecić, to właśnie tą.
Zebranie razem wielu tradycji połogowych. Zrozumienie tego wyjątkowego czasu. Przypomnienie godności matki w połogu. Jej niezastąpionej roli dla TEGO właśnie narodzonego dziecka, dla rodziny.
Bezcenne.
Bo tak małe dziecko matka będzie mieć tylko w połogu, sprzątanie natomiast – całe życie.
Za matkę- nikt nie nakarmi piersią.
Sprzątnąć, ugotować, zrobić zakupy- może za matkę wiele życzliwych osób.
Oprócz tego znajdziemy w książce podzielenie się przez autorkę własnym zmaganiem się z tym czasem, z życiem, ze sobą samą. Dziennik połogowy.
Innej mamie w połogu, której pożyczyłam tę książkę bardzo z kolei spodobały się przepisy, którymi dzieli się z nami Vola: na rozgrzewające połogowe potrawy, na nasiadówki, przepisy ziołowe itp.
Ale…
Jedno mam „ale”, ale bolesne.
Poprawność polityczna. I katolicka tradycja przedstawiona na samym końcu.
Poprawność polityczna przedstawiająca wszystkie tradycje na równi- jako równie wartościowe.
A czy na pewno są równie wartościowe, skoro konsekwencją jednej jest obrzezanie dziewczynek, innej obraz kobiety jako nieczystej- brudnej, a z kolei konsekwencją tradycji katolickiej jest nadanie kobietom praw równym mężczyznom i traktowanie kobiet z szacunkiem, na wzór Maryi?
Mam poczucie, że autorka potrzebuje jeszcze baaardzo dorosnąć do docenienia własnej tradycji, żeby innym móc pozwolić na to docenienie.
Zabrakło mi zauważenia jednej prostej rzeczy- że dla nas katolików połóg to nie jest już „czas nieczysty”- to oczyszczenie niesie ze sobą przesłanie bardzo pozytywne, skoro nawet podlegała mu Niepokalana Najświętsza Matka. To jest czas, kiedy sam Bóg jest gotowy wejść do naszego domu i się z nami-matkami, z rodzinami spotkać. Biegnąc szybko do kościoła już w połogu udajemy bardziej święte niż Maryja- bo Ona poszła do świątyni dopiero po 40 dniach czyli po okresie połogu. Obyśmy się w ten sposób z Nim nie minęły! To Bóg, który jest miłością pochyla się nad kobietą w połogu i jej nowo narodzonym dzieckiem- przychodzi do jej domu, do jej słabości, do jej delikatności. I docenia je. Ochrania.
Ale wszystko przed Volą 🙂 Na pewno kolejne wydania będą jeszcze lepsze. A to wydanie polecam obecnie pomimo tego mankamentu. Bo po prostu książka Voli póki co nie ma konkurencji.
Tak jak w otulaniu Vola jest wspaniała. I uczy tego kobiety z całej Polski (a pewnie nie tylko). Tak w zwróceniu bacznej uwagi na połóg i jego aspekty- bezkonkurencyjna! Jest to książka, którą warto kupić w prezencie. Ale przeczytać ją warto na pewno PRZED połogiem, żeby móc przygotować się nie tylko do porodu, ale też do godnego przeżycia połogu. I przygotować na to bliskie osoby.
Ale wiemy też jak wiele jest rakotwórczych substancji, które lekceważymy:
w lekach: dwutlenek tytanu „A co tam, trzeba się jakoś leczyć!”;
w rolnictwie opryski np. z glifosatu: „Przecież trzeba sobie jakoś radzić z chwaściorami”;
w kosmetykach, np. aluminium: „A co, mam śmierdzieć?”
w płynach czyszczących np. Domestosy itp.: „No przecież nie będę wszędzie podejrzewać trucizny!”
w życiu: „A co się będę męczyć z tym karmieniem piersią! Na butli też przeżyje i to jeszcze się lepiej wyśpi!”
A skoro Pan Bóg daje nam takie piękne lekarstwo:
Karmienie piersią- cud natury i Boży pomysł na zdrowie matki i dziecka
Każdy miesiąc karmienia piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi i raka jajnika.
Może więc warto zaufać Panu Bogu, że sensownie stworzył TO karmienie i nasze dzieci- ssaki, które domagają się długo i intensywnie matczynej piersi. Oddajmy nasze piersi dzieciom, gdy tego potrzebują -nie rakowi!
Ale mamy też wybór w kwestiach pozostałych:
zamiast sztucznych kosmetyków, dezodorantów z aluminium warto wybierać naturalne olejki zapachowe, które są bardzo wydajne i bardzo piękne;
zamiast leków i suplementów pełnych substancji pomocniczych coraz więcej jest takich, które są w kapsułkach pozbawionych substancji dodatkowych oprócz żelatynowej otoczki;
zamiast Domestosów z rakotwórczymi podchlorynami: ocet czy soda.
A przede wszystkim zamiast zatrutego narzekania, nieprzebaczenia- napełnianie się wdzięcznością i Bożym przebaczeniem, którego uczy prosta modlitwa: „Ojcze nasz…”
Jako położna mam też pewne uprawnienia w rehabilitacji. Robię i uczę robić m.in. drenaż limfatyczny- mogą go potrzebować kobiety po mastektomii, szczególnie po usunięciu węzłów chłonnych.
Jeśli potrzebuje go Twoja ciocia, mama, babcia- mogą się zapisać do położnej środowiskowej i otrzymać wsparcie.
Osoba spaja całość: duszę z ciałem, ciało z duszą.
Gdy boli kolano, wcale nie musi przyczyna tkwić w kolanie, chyba, że jest to uraz bezpośrednio w kolano. Przyczyna może tkwić w stopie, ale może też wiązać się z kręgosłupem, z głową, z duszą boleśnie dotkniętą.
Właściwie powinniśmy zacząć od duszy.
Co ci w duszy gra?
Znacie takie wyrażenia?:
Niech cię o to głowa nie boli!
Masz za wiele na głowie!
Co ci leży na sercu?
I co ci leży na wątrobie?
Wszystko na mojej głowie!
A więc:
Co ci w duszy gra?
Czy tym, co ci w duszy gra, jest miłość i przebaczenie, i radość?
Tylko to daje rozwój.
Odwagę do spowiedzi zawsze dodaje Słowo: „Jeśli serce nas oskarża, Bóg jest większy od naszego serca”.