Archiwum miesiąca wrzesień 2013


Mówienie o swoim dziecku

Jeśli mówię źle o swoim dziecku, zabijam je. Ty też.

Mocne słowa.



Niezauważone dobro i krzykliwe zło

Od czasu do czasu można przeczytać relację o tym, że zwraca się uwagę matce karmiącej piersią, żeby nie karmiła w tym lub innym publicznym miejscu, np. muzeum, restauracji, itp. Karmiąc dobrych parę/naście lat (na każdego z czterech moich ssaków od 2-5 lat się uzbiera) ani razu nie miałam takiej sytuacji. Ani razu nie spotkałam się z przykrymi komentarzami, co najwyżej z życzliwymi uśmiechami, spokojnymi reakcjami, raczej dyskrecją i spokojem.

Traktując karmienie piersią jako normalny element żywienia młodego człowieka- nigdy z tego powodu specjalnie nie ukrywałam się w zakamarkach, chyba że jakiegoś cichego kąta potrzebowało moje dziecko. Skoro dorosły człowiek może jeść nie uważając tego za zdrożne, co więcej, jest to pewien element społecznej normalności- jedzenie w towarzystwie, rodzinie, wśród znajomych przyjaciół, restauracji, tym bardziej potrzebuje tego małe dziecko, które nie rozróżnia jeszcze sytuacji, miejsca i czasu, a nawet jak zaczyna je rozróżniać, to nie umie jeszcze odraczać swoich potrzeb w czasie. Nie potrafi zaczekać na bardziej sprzyjające okoliczności do jedzenia.

Jestem pewna, że większość karmicielek właśnie spotyka się z normalnością, neutralnością bądź życzliwością.

Nagłaśnia się jednak te reakcje, które normalne nie są. Myślę, że nie jest to korzystne dla nas matek. Budzi bowiem niepotrzebne obawy, lęk: „Jak na mnie patrzą? Czy to dobre miejsce i czas na karmienie piersią?” I o ile zdrowy rozsądek i serce dla dziecka w wyborze tego czasu i miejsca ze strony mamy są wskazane, o tyle lękowa postawa w tym względzie jest niekorzystna dla tej delikatnej więzi matka-dziecko.

Nie dajmy się więc zastraszyć tymi relacjami o nienormalności, braku życzliwości. Same będąc życzliwymi dla swoich dzieci, przechodniów, sąsiadów (któż lubi słuchać zrozpaczonego brakiem ssania dziecka!)- krzewmy serdeczność i to, że karmienie piersią jest na miejscu!



Jesteś skarbem

Jesteś skarbem dla swojej rodziny, dla swojego męża i dzieci.

Niezależnie od tego, czy o tym wiedzą czy nie, nawet jak sama o tym nie wiesz, nie chcesz wiedzieć, to również jesteś skarbem.

I to nie tylko dlatego, że Cię potrzebują, choć dlatego też.  Ze względu na Twoje wnętrze, ukryte w Tobie piękno i miłość- głęboko wyryte podobieństwo do Boga-Stwórcy.

„”Gołąbeczko ukryta w zagłębieniu skały”- tak czule mówi do nas Zbawiciel. Jeśli macie doła- to zachęcam do przeczytania Pieśni nad Pieśniami z Biblii, ile zachwytu jest w głosie Boga, gdy patrzy na nas, a patrzy daleko głębiej niż na pleśń naszego grzechu, która z wierzchu nas powleka.

Dziś zachwyciłam się tym artykułem:

Pomoc w rodzeniu

Miałam to szczęście być w Sanktuarium w Matemblewie i choć wydało mi się wówczas dość skromnym miejscem (to było przed 15 laty), zapadło mi w serce. Matka Boża chce być przy naszych porodach, chce wchodzić w naszą samotność. Czasami ona jest jeszcze głębsza, gdy rodzimy w szpitalu otoczone całą tą otoczką medyczną, gdy wokół mnóstwo ludzi, a żaden nie wnosi pokoju ani życzliwości.

Maryja chce wchodzić w naszą radość i trud rodzenia, stawania się matkami na tym czy innym etapie (jest też przecież rodzenie przedszkolaka, nastolatka itd.)- pomagając nam z wielką delikatnością, serdecznością i dyskrecją. Myślę, że taki poród nie może się nie udać- niezależnie od obiektywnych kryteriów „efektywności”.