21 styczeń
Ekonomia i ekologia karmienia piersią
Jak na 1 stronie zawrzeć zawartość tak co najmniej 400 stron? No, nie dało się. Niedosyt po tym artykule czuję ogromny.
Archiwum miesiąca styczeń 201621 styczeńEkonomia i ekologia karmienia piersiąJak na 1 stronie zawrzeć zawartość tak co najmniej 400 stron? No, nie dało się. Niedosyt po tym artykule czuję ogromny. 16 styczeńMiłość karmiKto okazał się matką? Ta, co porzuciła, czy ta co nakarmiła piersią?Dla tych co po angielsku ani rusz- króciutki sens powyższego. Policjantka uratowała życie noworodkowi karmiąc go piersią w oczekiwaniu na karetkę pogotowia. Maleństwo zostało porzucone w lesie, było wygłodzone i wychłodzone tak bardzo, że mogłoby nie przeżyć bez ogrzania i nakarmienia go piersią- orzekli medycy.” Bezcenny przykład w dzisiejszych czasach, gdzie tak się lekceważy karmienie piersią. Karmienie piersią jest przedłużeniem naszej płodności. Wychowanie jest też jej przedłużeniem. Powaliła mnie ta sytuacja. 15 styczeńW sercu miłości małżeńskiejW sercu miłości małżeńskiej powinno się znaleźć miejsce na karmienie piersią- jej skutek i owoc. O tym mniej więcej popełniony artykuł: Małżeństwo a karmienie piersią Za jakiś czas w http://magazynfamilia.pl/ o „Matki mleko- jedyne „eko” 8 styczeńPoród jak seksPoród jest jak seks?A seks jak poród? Tak! Te same hormony, otwarcie. Bliskość, intymność. Przejście.Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że właśnie ten brak intymności stwarza wiele komplikacji podczas porodu. Z perspektywy 1 porodu szpitalnego i 4 domowych oraz pracy douli widzę, że nawet niecierpliwość bliskiej osoby przeszkadza. Nawet życzliwe osoby, ale zakłócające „przestrzeń rodzenia” , rozmawiające to niepotrzebne przedłużanie porodu. Dar porodu to dar kruchy. W glinianym naczyniu delikatności kobiecego ciała i kruchym krysztale jej psyche ukryty. To sztuka wydobyć go, oprawić, zachować służąc mu z czułą troską. 8 styczeńFajnie, że toniesz jak jaZ serii: przychodzą znajomi… Znacie to? Rozmowa ze znajomymi lub rodziną. -Moje dziecko niedobre lub chore. -Moje też. Acha. I tu następuje obopólna ulga. Nie tylko ja tonę, nie tylko ja nie radzę sobie z rzeczywistością: zachowaniem dziecka albo jego brakiem zdrowia. Wspólne Polaków narzekanie. Pocieszanie się cudzym kosztem- jakby to cokolwiek poprawiało. Owszem poprawia, ale pozornie, wyłącznie samopoczucie. „Jak to dobrze, że nie tylko ja idę na dno!” Usypia to naszą rodzicielską czujność. Bo choroby się leczy, dziecko trzeba wychowywać, żeby nie trwało w destruktywnym zachowaniu. Siebie trzeba wychowywać nieustannie. Dzielę się kółkiem ratunkowym, które nam niedawno rzucono: (Syr 3,2-6.12-14) (Kol 3,12-21) (Kol 3,15-16) (Łk 2,41-52) O drugim kółku ratunkowym być może niebawem uda mi się coś sklecić 🙂 |