Archiwum miesiąca marzec 2012


Twórczość czy produkcja- kładę przed tobą wybór

Coraz więcej słychać z różnych stron uwag o prawach reprodukcyjnych. Nazewnictwo to niestety rozpowszechnia się.

Nie ma jednak we mnie zgody na tego typu działania. Poczęcie człowieka nie powinno bowiem być produkcją. Gdy dzieje się to realnie w in vitro (produkuje się dziecko)  i tym podobnych tragicznych metodach, cierpi cała rodzina z powodu ogromu zranień, traktowania kobiety, mężczyzny i dziecka jak przedmiotów do manipulacji w rękach lekarzy. Jest to niestety zbydlęcenie zawodu lekarza, nie mówiąc już o tym, że w taki właśnie sposób jest traktowana cała rodzina. Dziecko w tej sytuacji jest traktowane jak przedmiot, osamotnione do głębi w próbówce badawczej. Tylko  pokrzywdzony tym niegodnym działaniem Stworzyciel pochyla się nad tym maleństwem tak zranionym od zarania.

Poczęcie dziecka to nigdy do końca nie jest produkcja (nawet w in vitro): to miłosna twórczość Stworzyciela, który sprawia, że w swojej duszy każde dziecko ma zawarte podobieństwo do Stwórcy.

Twórczość Boga błogosławi miłosne uniesienie rodziców darem dziecka.

To że Syn Boży stał się człowiekiem to ogromna tajemnica. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.”



Macierzyństwo a karmienie piersią

Bardzo cenne są dla mnie rozmowy na spotkaniu grupy wsparcia. Pobudzają do dalszych rozważań wychodzących poza same spotkania, zawsze czegoś mnie uczą.

Kobiety często po porodzie czują się zagubione pomiędzy dziesiątkami rad, które do nich płyną, nierzadko sprzecznych. Na samym oddziale położnictwa każda kolejna osoba personelu medycznego potrafi udzielić innej rady co do karmienia piersią. Stąd najlepiej, gdy przychodzimy tam z ugruntowaną wiedzą w tej dziedzinie, jednak nawet teoretyczna bogata wiedza okazuje się niejednokrotnie niewystarczająca, gdy w grę wchodzą silne emocje, trudy, bolesność.

Dlatego tak ważne, by mieć dobre wsparcie w karmieniu po porodzie. Zadaniem douli jest nie tylko przygotowywać do porodu i wspierać podczas cudu narodzin, ale również wspierać w pierwszych dniach po narodzinach. Doula nie może i nie powinna robić czegoś za kobietę, ale pomagać jej, żeby ta poczuła się silniejsza i kompetentniejsza w swoim macierzyństwie.

Polecam Wam przygotowujące się mamy rodzące nie tylko doulę jako pomoc w porodzie, ale przede wszystkim jako wsparcie w pierwszych dniach po porodzie.

 



Czułe dotknięcie od poczęcia

Czyż nie rozczulający widok:

przytulenie

Kocica przygarnia swoje niespokojnie ruszające się kocię, a ono przytulone uspokaja się. Tak właśnie jest: kocica jest zazwyczaj bardzo dobrą matką. Obserwowałam naszą kotkę, jak opiekowała się dwoma miotami kociąt. Początkowo poświęcała ona bardzo dużo czasu na karmienie, opiekę nad kociętami.

O ileż bardziej i czulej Pan Bóg przygarnia każde z tych maleństw, które się poczynają w łonach swych ludzkich matek. Skoro każde z nich widział w swoim odwiecznym planie i przewidział z miłości i dla miłości.

Jak zwykle dzielę się takimi oczywistościami. A jednak nieoczywistymi.



Rodzenie to też odpoczywanie

Skurcz – przerwa – skurcz – przerwa…

Takim tokiem płynie poród: trybem pracy i odpoczynku między skurczami czyli czasem pracy. Żeby ta praca była skuteczna, odpoczynek musi być wystarczający, głęboki, odprężający.

Znamy tę zależność z doświadczenia codziennego życia: jeśli nie odpoczniemy właściwie, praca jest bardziej wyczerpująca, mniej zadowalająca, bardziej nużąca. Dlaczego nie miałoby być tak również podczas porodu? Zwłaszcza że Pan Bóg (dla niektórych: natura) tak właśnie zaplanował poród jako naprzemienny ciąg pracy i wypoczynku.

Czasami dlatego tak trudno rodzi się w szpitalu: nie każdy umie w danych warunkach odprężyć się. Czasami i we własnym domu rodząc trudno odpocząć, gdy tak jest się przejętym myślami o porodzie, tak podekscytowanym nowym spotkaniem z dzieckiem, że ani się myśli odpoczywać. Wszystko się robi, żeby tylko urodzić oprócz pozwalania sobie na wytchnienie. Konsekwencje niekiedy bywają takie, że brakuje sił na finiszu.

Podawana w kroplówce sztuczna oksytocyna podawana ciągle sprawia, że odpoczynek staje się niemożliwy: skurcze często się zlewają w jeden nieprzerwany skurcz. Gubi się to, co daje naturalny poród: czas na wytchnienie, złapanie rytmu, poddanie się unoszącym nas  coraz większym falom.

Poród to dobry czas na modlitwę: właśnie modlitwę w rytmie pracy i odpoczynku. Czasami jest to modlitwa lamentacji, gniewu, czasem uwielbienia, ale Pan Bóg przyjmuje i nasze jęki, i krzyki, i każdą inną pokorną modlitwę.

Pan Bóg daje dziecko, Pan Bóg daje też poród. Dopuszcza też, że ten poród jest taki lub inny.



Światowy Tydzień Douli

Jak w tytule 22-29 marca ktoś ogłosił tygodniem douli (czyt. duli).

I bardzo dobrze. Bo z mężem rodzi się dobrze (nie zawsze), ale z doulą i mężem jeszcze lepiej. Przetestowane na własnej skórze.

Dopiero od niedawna wykreowano modę na rodzenie z mężem, co ma z pewnością więcej plusów niż minusów, jednak przez wieki w większości kobiety rodziły z innymi wspierającymi, pomocnymi, doświadczonymi kobietami- nie tylko z samymi akuszerkami.

Mąż podczas porodu, zwłaszcza  gdy jest to jego pierwsze dziecko, może być tak samo wylękniony, potrzebujący wsparcia jak sama rodząca. Doula w takiej sytuacji wspiera parę rodzącą. Nawet jeśli mąż ma wiedzę teoretyczną na temat porodu, praktyka może go całkowicie zaskoczyć, przerosnąć.

Choćby samo zetknięcie z izbą przyjęć sprawia, że wielu kobietom ustają skurcze porodowe. Doula może więc dyskretnie doradzić poszukanie intymnego miejsca i delikatne pieszczoty, pocałunki, które potrafią rozluźnić na tyle matkę rodzącą, że znów otworzy się na dar rodzenia.

Zadania douli nie mają nic wspólnego z zadaniami medycznymi położnej. Okazuje się jednak, że samo wspieranie fizyczne, psychiczne i duchowe sprawia, że więcej porodów ma szansę zakończyć się fizjologicznie czyli zdrowo.



Wymagania wpisane w miłość

Monika, kochająca bez wątpienia mama, stwierdziła, że miała wyrzuty sumienia po przeczytaniu mojego blogu, że zamiast kochać swoich dzieci tylko wymaga i wymaga od nich.

Zdziwiłam się szczerze temu, bo widzę w jej postawie akurat świetne połączenie miłości i wymagań. Owszem miłość jest pierwsza, ale właśnie w nią wpisane są wymagania, co więcej z miłości one wynikają, wypływają. Co więcej wielka miłość stawia duże wymagania. Gdy bardzo kochamy swoje dzieci, mamy też prawo wiele od nich oczekiwać, wymagać.

Na początku, gdy dziecko jest małe, tych wymagań nie ma wcale- bezradność i słabość dziecka akceptujemy dając mu tym samym wzrastać. Jednak w miarę wzrostu pojawiają się pierwsze wymagania najpierw w formie zabawy, konsekwencji.

Już dzieci w wieku przedszkolnym świetnie sobie potrafią radzić z pierwszymi wymaganiami w formie obowiązku. Podlanie kwiatka, nakarmienie zwierzaka, pozbieranie zabawek- gdy jest wsparcie rodzica to nie jest to zwykle ponad możliwości dziecka.

Łatwiej dziecku sprostać tym obowiązkom, gdy rodzic przekazuje jasno swoje oczekiwania. Przedszkolak potrzebuje wypowiadania bardzo konkretnych oczekiwań:

  • ta lalka w fioletowej sukience, niebieski samochodzik, gra o kaczuszce powinny znaleźć się na tej półce;
  • szczoteczkę do zębów wkłada się do tego kubeczka itd, itp.

Niektórzy rodzice są po prostu świetni w wyrażaniu takich zadań, gdyż sami służą świetnym przykładem. „Verba docent, exempla trahunt”– głosi łacińskie przysłowie czyli słowa uczą, przykłady pociągają.

Jakim przykładem jest dla mnie Zbawiciel wybierając dla siebie samego krzyż, to co trudne, bolesne, wymagające?



Ciekawy Lublin

Ostatnio poznałam ciekawe strony, interesujące miejsca i postanowiłam podzielić się nimi z Wami, zwłaszcza gdyby ktoś chciał odwiedzić Lublin albo zamieszkiwał go:

  • tudzieci;
  • mabookta– dla moli książkowych i ich dzieci, generalnie przyjazne miejsce na miłe spotkanie rodziców z dziećmi małymi i dużymi, sprzyjające prawidłowemu rozwojowi przyszłych moli książkowych.

 



3 miesiące w szlafroku

Zastoje,zapalenia piersi, ciągłe kłopoty z karmieniem piersią. Zniechęcenie, zmęczenie. No i 3 miesiące w szlafroku od porodu. Cały czas w domu.

To nie jest zwyczajne, powiedziałabym wręcz, nie jest normalne. Gdyż karmienie jest taką częścią  życia, która potrafi się świetnie wkomponować z życie rodziny i nie musi zawracać głowy. Bo czyż jedzenie nie jest zwyczajną czynnością dla człowieka? Tym bardziej dla tak młodego jak niemowlę, małe dziecko, które ma maleńki jak własna piąstka żołądeczek.

Jednak 3 miesiące w szlafroku, nie wychodzenie przez tak długi czas na dwór sprawia wrażenie, że problem jest głębszy (że wcale nie tkwi w karmieniu takim bądź innym), że potrzeba pomocy w wyjściu, w porzuceniu tego szlafroka.

Proszenie o pomoc, jeśli ona sama nie przychodzi, jest konieczne. Mamy prawo prosić. Gdy sobie nie radzimy z własnym macierzyństwem, szukajmy wsparcia.

„Proście, a otrzymacie. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam.”



Są takie miejsca…

Są takie miejsca, których gościnność i ciepło odczuwa się nawet przez zimny kabel internetowy:

twórcze mamy

pani łyżeczka



Niewdzięczna blogerka

Niewdzięczna blogerka to oczywiście ja.

To dzięki naszym przyjaciołom jest ten blog, ten pomysł, realizacja za ich zachętą, konkretną pomocą. Stąd ta strona przybyła:

Sklep internetowy