-Tylko nie zapomnij uśmiechnąć się do swojego dziecka-
Karmimy nie tylko piersią, kiedy karmimy piersią.
Karmimy radością albo smutkiem.
Karmimy błogosławieństwem albo złorzeczeniem.
Karmimy nadzieją albo rozpaczą.
Karmimy swoją odpornością.
Odwagą albo lękami.
Dlatego uśmiechnij się do swojego dziecka, kiedy karmisz, nawet kiedy jest ci trudno, bo to odbiera Twojemu smutkowi siłę niszczenia, a przywraca Cię na drogę dziecięctwa.
Bo jest coś, czego można się uczyć od nawet bardzo małego dziecka.
Czytając ostatnio książkę „Praktyka zawodowa” upewniłam się, że określony czas czekania na łożysko to limit podyktowany niecierpliwością, kolejnymi rodzącymi w kolejce porodowej, wyliczaniem przez mężczyzn – naukowców „niezbędnych” statystyk itd. Autorka tejże literatury naukowej stwierdza, że nie ma właściwie żadnych badań, które by potwierdzały to, że taki limit ma sens, jest mniej lub bardziej bezpieczny. Chociaż potem zaprzecza sobie samej pisząc, że nie można czekać dłużej niż 2 godziny.
A żaden poród nie jest statystyczny. Każdy jedyny i niepowtarzalny. Jak jedyne i niepowtarzalne jest rodzące się dziecko i jego matka na tym etapie swojego życia. Każdy jest dziełem sztuki, jeśli pozwoli mu się nim być. A czy dzieło sztuki można ograniczać ramkami typu: „Musi być jak statystyczna większość porodów!”?
Czego nauczyły mnie moje – niemoje cierpliwie czekające rodzące oraz doświadczenie pewnej mamy, której lekarz powiedział o jej łożysku, że „nie będzie badał odpadów medycznych” i wezwał policję do jej porodu?
że faza łożyskowa ma swoje prawa i swoje okresy;
że najpierw jest okres spoczynku tuż po porodzie, kiedy matka potrzebuje nabrać „oddechu”, zachwycić się swoim dzieckiem, a jej macica razem z nią odpocząć po ogromnym wysiłku; i w tym okresie i następnym bardzo ważnym prawem jest: „dziecko jak najsprawniej do matki”, „ręce precz od łożyska!”
kolejny niezmiernie ważny okres to faza skurczów macicy; przytulenie dziecka, karmienie piersią to nowa fala hormonu miłości- oksytocyny, która pomaga wznowić skurcze macicy, co owocuje odklejeniem się łożyska; pojawiają się wtedy objawy tego odklejenia: krwawienie, wysunięcie się pępowiny, zmiana kształtu brzucha; aż do tej pory obowiązuje zasada: „ręce precz od łożyska!”; ten okres samych skurczów macicy jest ważny, by naczynia krwionośne matki „zamykały się” po miejscu łożyskowym; ponieważ w tym miejscu położyskowym otwartych jest około 100 tętniczek ślimakowych, każdy skurcz jest na wagę złota; na szczęście nie bez powodu w stanie błogosławionym zwiększona jest też nasza krzepliwość krwi oraz ilość tejże krwi (i to AŻ o 45%)- także utrata jej nawet do 400-500 ml jest w granicach fizjologii; powstrzymywanie się w tym okresie od naciskania na macicę, ciągnięcia za pępowinę zabezpiecza matkę przed krwotokiem, przed pozostawieniem w jamie macicy fragmentu łożyska czy błon płodowych;
ostatnim, ale też ważnym etapem jest pojawienie się znów fazy partych skurczów; niekiedy potrafi być ona bardzo krótka i niemal niezauważalna, innym razem może być potrzeba zaczekania na nią; jeśli konkretna matka ma przeponę bardziej zmęczoną, to ten okres może potrwać dłużej niż wyznaczony „X” czasu czyli limity położnicze wyznaczają; i nakazywanie matce parcia jest psu na budę- niepotrzebnie męczy matkę, obniża jej mięśnie dna miednicy; tak samo jak nie należy przeć, kiedy nie ma się skurczów partych podczas rodzenia się dziecka, tak samo nie ma większego sensu parcie, kiedy nie ma skurczów partych podczas okresu łożyskowego;
podczas tego okresu trzeciego rodzi się nie tylko łożysko, ale też błony płodowe; ważne jest też, aby za błony płodowe również nie ciągnąć, aby ich fragmentu nie oderwać, nie pozostawić w macicy; takie oderwanie potrafi wydłużyć nawet dwukrotnie okres krwawienia w połogu- znam takie niepojedyncze przypadki;
prawidłowe urodzenie się łożyska ma znaczenie nie tylko dla zdrowia i życia matki, ale i dla dziecka: dopóki w macicy jest choćby fragment łożyska, to wydzielane są przez nie hormony ciążowe, które kierują matkę na tryb pracy ciążowy i utrudniają przestawienie się na tryb laktacyjny– może to zaowocować rzeczywistym niedoborem pokarmu matki dla dziecka; dlatego po wydostaniu się już łożyska na zewnątrz położne zwykły sprawdzać przez zanurzenie swoich palców w brzuchu położnicy czy macica się dobrze obkurczyła, na jakiej wysokości się znajduje; a później przychodząc na patronaż zwykły dopytywać, czy krew połogowa ma normalny zapach i znów sprawdzać tzw. wysokość dna macicy;
na żadnym etapie porodu, po porodzie niedobrą rzeczą jest straszenie matki; matka przestraszona to matka, której zahamowaliśmy wydzielanie oksytocynki czyli narażona na większe lub niespodziewane krwawienie.
To więź i miłość, która jest cierpliwa jest kluczem:
Tu na zdjęciu strona dziecięca łożyska tzw. płodowa, którą może sobie dotykać dziecko pływając w wodach płodowych. Widać na niej naczynia krwionośne. Pod spodem schowana strona matczyna przylegająca przed narodzinami do macicy- to z miejsca po niej macica „płacze” krwawymi łzami. I tą właśnie stronę ogląda położna dokładnie.
Człowiek nie składa się tylko z ciała. Gdyby tak było, byłoby prościej. Czasem matka nie może się pogodzić z tą rozłąką z dzieckiem, z tym okresem, kiedy byli wciąż razem, więc łożysko uparcie tkwi wewnątrz niej. Jakby przedłużało ten wspólny czas i tę więź dalej podtrzymywało.
A przecież życie dalej się toczy.
I więź matki i dziecka domaga się dorastania.
Już nie łożyskowa więź wewnętrzna, a więź mleczna. I to właśnie przystawianie do piersi dziecka wspiera odklejenie się łożyska i jego narodziny. Dziecko ssąc dopomaga matce wyrzec się poprzedniego okresu. Patrząc jej w oczy i tuląc się szuka tej więzi bardziej świadomej: już nie da się go nie zauważyć, mówić, że jest „przyszłą matką”, nie brać pod uwagę jego potrzeb.
Co może pomóc matce w urodzeniu łożyska, w wyrzeczeniu się tego narządu utrzymującego więź:
-przystawienie dziecka do piersi- najbardziej!
-zatroszczenie się o matkę i jej potrzeby to więcej oksytocyny, więcej dbałości o tu i teraz, i siły, by pójść naprzód w rozwoju;
-pomasowanie matce stóp (fundamentu jej ciała), ramion, karku- zdjęcie z niej ciężaru;
-pionizacja matki lub przeciwnie odpoczynek w łóżku;
-położenie się na brzuchu- matka w ten sposób odprowadza macicę na właściwe miejsce- to zwłaszcza się sprawdza przy zbyt luźnych powłokach brzusznych; odprowadzić/podnieść na właściwe miejsce może też chusta Rebozo;
-oddanie moczu, żeby pełny pęcherz nie „przetrzymywał”, nie utrudniał wyjścia łożysku;
-czas- dawniej tego czasu dawano więcej, obecnie w medycynie się go skraca; ale matczyne dusze i ciała nic o tym nie wiedzą- dalej potrzebują cierpliwej miłości, zrozumienia tego przekształcenia, które potrzebuje czasu; czas to miłość;
-naskurczowo działające: olejek z szałwi muszkatołowej, napar z imbiru;
-i oczywiście wsparcie medyczne: dożylnie lub domięśniowo podana oxytocyna.
Bo płakać z radości i ulgi można też po urodzeniu łożyska 🙂
Pewna doula, która mówi o sobie, że nie jest doulą opowiadała mi o porodzie łożyska, który trwał oho-ho i jeszcze dłużej- nie zdradzę tu szczegółów, opowiadała mi o sensie tego czekania. O zrozumieniu procesu, który sięga ciała i duszy matki.
Dlaczego znany portal cenzurowany jest przez YouTube? Dlaczego nie można przytaczać faktów dotyczących znanego wujka Billa G. i jego związków z Wielką Pigułą?
O- odpowiedzialność za życie, zdrowie, rozwój dziecka
Mamy mleko- najbardziej EKO.
Czy wiecie, że…
mleko matki jest ludzką tkanką tzn. są w niej zawarte nie tylko składniki pożywienia, ale także żywe komórki, białe ciałka krwi, hormony, czynniki wzrostu itp.;
matka wytwarza mleko dopasowane do potrzeb dziecka: inne dla młodszego, inne dla starszego, inne dla chłopca, inne dla dziewczynki (nawet ta wyznająca teorię gender 😉 , inne dla zdrowego, a inne dla chorego dziecka, inne rano, a inne wieczorem;
mleczna pierś matki jest również jej narządem reagowania odpornościowego, dlatego chore dzieci niekiedy chcą spędzać przy piersi więcej czasu;
w 1-2, a nawet 3 dniu od narodzin mleko z piersi nazywa się siara i jest korzystne, by NIE LAŁO się ono z piersi; dziecko w te pierwsze dni musi się nauczyć ważniejszej rzeczy niż od razu najadania: ono musi się nauczyć ODDYCHAĆ, również jedząc; a więc potrzebuje nauczyć się łączyć 3 tak trudne rzeczy takie jak 1.ssanie-2.oddychanie-3.połykanie i nie zachłysnąć się przy tym; to, że mleko- siara w tym czasie sączy się powoli i majestatycznie (prosto do gardła dziecka- nasze oczy tego widzieć nie muszą!) po kropelce dokładnie odpowiada potrzebom dziecka, które ma żołądek wielkości małej wisienki czyli o pojemności około 5ml;
co więcej WHO stwierdziło, że to dzieci karmione piersią są wzorcem rozwoju- jeśli lekarz porównuje Twoje dziecko do innych karmionych sztucznie, to sama sprawdź te wzorce rozwoju właśnie dla dzieci karmionych piersią; dlatego stworzono siatki centylowe w oparciu o rozwój dzieci karmionych naturalnie; jeśli karmisz piersią nie powinno Cię dziwić, że przez pierwsze 3 miesiące dziecko przybiera na wadze szybciej niż przeciętnie, a następnie to tempo zwalnia.
Nic, tylko karmić jak najchętniej!
I nie dać się zniechęcić, gdy mówią Ci, że krowa by to lepiej od ciebie zrobiła.
Mieszanki mleczne to w dalszym ciągu mleko krowie (wyjątki są nieliczne).
Pierwszym trzem osobom, które zapiszą się do nas na edukację przedporodową będziemy mogły więc podarować niespodzianki, które przywiozłyśmy z konferencji. (Upomnijcie się i przypomnijcie, proszę!)
Wszystkim natomiast nasze przemyślenia, wiedzę, radość towarzyszenia wam w macierzyństwie.
zanim test ciążowy może pokazać 2 kreseczki czyli wykryć gonadotropinę kosmówkową- hormon ciążowy, mózg matki się zmienia i przeorganizowuje; i co więcej- można to wykryć robiąc rezonans magnetyczny; nie piszę tego oczywiście po to, żeby zachęcać do wykonywania rezonansu, a jedynie, żeby pobudzić do myślenia, jak bardzo wcześnie nasze ciało (dusza też oczywiście!) „zauważa” obecność dziecka, przygotowuje się do spotkania z nim;
wizyty u dobrej fizjoterapeutki uroginekologicznej w 1 trymestrze ciąży potrafi na tyle odblokować stawy, mięśnie, nerwy- cały organizm, że może to skutkować łatwiejszym, krótszym porodem;
można spokojnie używać mięśni brzucha w stanie błogosławionym- ich napinanie jest wręcz bardzo korzystne, gdyż obejmujemy nimi dziecko, a w czasie porodu umiejętność używania ich wydatnie ułatwia nam poród;
nie musimy przechodzić do porządku dziennego nad wielu dolegliwościami ciążowymi; techniki osteopatyczne skutecznie potrafią im zapobiegać bądź minimalizować; refluks bowiem może świadczyć o nieprawidłowo działającej przeponie; praca z dobrym fizjoterapeutą może natomiast usprawnić działanie przepony; natomiast ból w pachwinach również warto załagodzić, aby zmniejszyć napięcie w trzonie macicy;
poród z położenia pośladkowego nie jest specjalnie bardziej niebezpieczny dla dziecka niż z główkowego, ryzyko to jest tylko nieznacznie większe dla dziecka; szacowane liczne badania międzynarodowe ukazują jedynie niewielkie zwiększenie ryzyka dla dziecka; cesarskie cięcie niesie natomiast dla matki ryzyka o wiele częstsze; w badaniach tych nie szacuje się dalekosiężnych ryzyk, a te w przypadku i matki, i dziecka są po zabiegu operacyjnym poważniejsze;
wydawanie dźwięków pomaga w rodzeniu- tłocznia brzuszna się wówczas napina, a dno macicy rozluźnia.
Na koniec konferencji usłyszałyśmy jeszcze, jak się rodzi m.in. w Tanzanii, Sudanie Południowym, Birmie. Wisienka na torcie.
I jeszcze parę cytatów (może nie zawsze dosłownych, ale tak jak udało mi się zapisać), które może pozwolą poczuć „smaczek”, czym była ta konferencja:
„W porodzie nie chodzi tylko o wydanie dziecka na świat, ale też o proces stawania się matką„.
„Ochrona krocza zaczyna się od o wiele głębszych warstw niż tylko mięśnie krocza”;
„Jak się nauczy prawidłowo załatwiać (czyli ze stołeczkiem pod nogami, bez parcia, za to z rozluźnieniem), to się nauczy prawidłowo rodzić”;
„Królowa Elżbieta najmłodsze dzieci rodziła w domu. Czy rodziłaby, gdyby to było niebezpieczne? Położna była jedyną osobą, która ją dotykała.”
Pan Bóg stworzył coś takiego, jak olejki eteryczne do obrony dla rośliny: przed szkodnikami, przed niszczeniem, przed warunkami atmosferycznymi, dla zwabienia owadów i pewnie z wielu innych powodów.
A skoro służą one tak wspaniale roślinom, mogą też służyć wspaniale człowiekowi dla ochrony jego zdrowia, poprawy samopoczucia, do aromatoterapii w czasie porodu i w wielu innych okolicznościach.
I tak, czegóż w ostatnim czasie się dowiedziałam:
-Pewna mama zastosowała sobie mieszankę olejków na żylaki podudzi. Na 10 ml oleju bazowego np. kokosowego dodaje się po 2 kropelki olejków cyprysowego, trawy cytrynowej, cytrynki (w przepisie było jeszcze olejku Slim&Sassy, ale ta matka w stanie błogosławionym z niego zrezygnowała, bo jest one przeciwwskazany w ciąży). Smarowała przez kilka dni żylaka po prysznicu i wystarczyło to, by żylak się wchłonął.
-Inna kobietka masowała z kolei olejkiem cyprysowym zmieszanym z olejem bazowym żylaka odbytu (hemoroida) i po jakimś czasie żylak ten pękł i wchłonął się;
-Pewna położna, która miewa nawracające opryszczki cieszy się, że już jej nie trapi ta choroba, bo ledwie poczuje swędzenie na wargach, wciera olejek cytrynowy i nie zdążą się nawet wytworzyć pęcherzyki;
-Inny znajomy wyleczył sobie wiele lat nawracające zapalenie zatok przy pomocy olejku oregano (Uwaga! Bardzo mocny olejek, który należy używać pod osłoną probiotykową i nie dłużej niż 10 dni w bardzo niewielkim stężeniu). Olejkiem oregano pewna matka w stanie błogosławionym wyleczyła się z anginy, bo nie chciała zaszkodzić swojemu rozwijającemu się dziecku. Piła 1-2 kropelki na filiżankę soku pomidorowego albo na łyżkę jadalnego oleju.
-Kiedyś na moich oczach znajoma polała się wrzątkiem po ręce. Natychmiast wsmarowała w to miejsce olejek lawendowy i po oparzeniu nie miała ani śladu. Olejek lawendowy też matki smarują w przypadku poparzenia słonecznego, ugryzienia przez owady itd.;
-Inna znajoma w czasie infekcji z silnym katarem odczuła wielką ulgę przy rozpylaniu słynnego olejku złodziei- OnGuard;
-Jeszcze inna osoba jechała samochodem, gdy dała znać o sobie silna alergia (duszności, wysypka, puchnięcie)- pożuła kilka goździków i zażegnała alergiczną reakcję (ach, ten olejek goździkowy!).
Olejki eteryczne są substancja niejednolitą i silnie skoncentrowaną, dlatego należy je używać z dużą ostrożnością, precyzją, delikatnością. Zastanowieniem. Jeśli na buteleczce olejku jest napisane: „Stosować w rozcieńczeniu 1:3” tzn. że coś z tym olejkiem jest nie tak. Że jest to bardzo rozcieńczona namiastka prawdziwego olejku. Prawdziwego olejku można dodać zalediw 2-3 kropelki na 10ml, żeby uzyskać dobry efekt.
Czy wiecie, że grono lekarskie również powinno być zaznajomione z działaniem olejków eterycznych? I powinno chętnie je stosować?
Pytanie retoryczne, do przemyślenia i wyciągnięcia wniosków: Dlaczego tego nie robi?