Archiwum miesiąca marzec 2017


Goły i wesoły czy chory

IMG_1354(1)Natknęłam się na dyskusję o ubieraniu dzieci.

Jedni mówią, że dziecko za grubo ubrane.

Inni, że w sam raz.

Inni jeszcze inaczej.

Istna wieża Babel: niby wszyscy mówią w tym samym języku, a nikt się nie rozumie.

Czy nie dlatego, że nikt nikogo nie słucha?

Wydaje mi się, że najwięcej w tym temacie mają do powiedzeni, którzy albo nie mają dzieci, albo góra jedno, dwoje. Łatwo wtedy o taką arogancję: „Moje dziecko tak, to i inne tak powinny”. Z porównywania się z innymi lub dzieci między sobą rzadko kiedy wynika coś dobrego. Zazwyczaj więcej zazdrości, złości, niezrozumienia.

Porównujmy się same ze sobą. Czy ubieramy dzieci serdeczniej, cierpliwiej, sensowniej niż wczoraj ubierałyśmy?

Jednemu dziecku jest wiecznie ciepło. Nie lubi się ubierać. Ma szybką przemianę materii, to i nie marznie. Ale i ono w okresie osłabienia albo w czasie choroby i po chorobie będzie potrzebować cieplejszego ubrania.

Inny maluch jest zmarzluchem. Nie lubi się z kolei rozbierać. Lubi być w mroźne dni w domu, a jeśli na dworze to krótko.

Wiele dzieci w ogóle ma okresy trochę takie, trochę inne.

Noworodki- marzną szybko.

Niemowlęta- generalnie też szybciej przemarzają, bo jeszcze się uczą termoregulacji, nie chodzą, nie biegają, często śpią.

Wiek poniemowlęcy to wiek szybkiego ruchu, ale też wielkiej niedojrzałości, podatności na zakażenia. Sztuką jest nieprzegrzewanie dziecka, ale też nienarażanie dziecka na infekcje.

W wieku przedszkolnym z kolei dzieci lubią dużo się ruszać, szybko i chętnie biegają- lepiej ich nie przegrzewać.

Potem nastolatki- gorące głowy i serca, niechętne do ubierania. A że szybko się rozwijają, to i szybko przeziębiają.

Ale i tak każde dziecko inne. Rodzic też nie jest nieomylny- ma prawo do błędów. Uczy się też na błędach. Ja też się tak uczę.

Dzięki Bogu intuicja rodzicielska też działa. Nie bójmy się hartować dzieci 🙂

Nie bójmy się też ubierać ich cieplutko, gdy tego potrzebują (np. w trakcie choroby, po chorobie) 🙂

Od tego jesteśmy rodzicami.



Więź a więzi

IMG_1309

-Znowu ta głupia wiosna! I te kwiatki niepotrzebnie kolorowe wyłażą z każdej dziury w ziemi!- mówi człowiek, dla którego kolejna pora roku to powód do narzekań, do irytacji, do poczucia uwięzienia przez naturę w cyklu bezsensownych następstw.

-Oddycham tą wiosną! Jak bardzo się cieszę, że każdy dzień napełnia się powoli zielenią i światłem!- wzdycha głęboko ten, który czuje nie więzi, ale więź z przyrodą.

Taka niby mała różnica: więź a więzi.

Różnica jak między entuzjastą a więźniem.

Taka reminiscencja z kongresu o rodzinie, który dane mi było wysłuchać.

Karmienie, opieka nad dzieckiem, wychowanie go może być odczuwane jak więzi gnębiące nas, ale może być też docenione jako spajająca więź miłości. Wybór należy do nas.



Teoretyczna kwestia? Nie! Żywy konkretny człowiek.

IMG_1298

Rebecca Kiessling poczęła się na skutek gwałtu. Ma 3 córki i 2 adopcyjnych synów. Dzieci nie były chronione przed jej historią życiową, miały możliwość słuchać jej wykładów. Któregoś razu 6-letnia córeczka pyta mamy, jak się pisze „poczęcie”. Okazało się, że dziecko pisze książkę.

Napisało tam:

„Poczęcie wskutek gwałtu nie jest złe, bo to jest moja mama.

To gwałt jest zły i aborcja jest zła.”

Wstrząsnęło mną, jak lapidarnie nieduże dziecko potrafi ująć i zrozumieć to, czego tak wielu dorosłych nie potrafi pojąć na czele z Gazetą Aborczą.

Niby dorośli, a nie potrafią pojąć, że aborcja na kobiecie, którą zgwałcono jest gwałtem dodanym do gwałtu.

„Wszystkie inne prawa nie mają sensu, jeśli nie ma się prawa do życia”- mówiła Rebecca.

Wczorajszy jej wykład na KUL ma być opublikowany na YouTube- z całą pewnością wart obejrzenia.



Historia 3 granatów

IMG_1264

Żołnierz miał w kieszeni 3 granaty. Pocisk był blisko, ale jednak trafił w niższą część nogi,  nie w pociski. Dzięki temu ocalał cały oddział. Dzięki temu jest ten blog, bo każdy potrzebuje jakiegoś dziadka. Każdy potrzebuje jakiegoś ojca, jakiejś matki, którzy mieli żywych rodziców. Choćby niedługo.

Czytając historię Polski i wydobywając mozolnie historię swojej rodziny, dochodzę do wniosku, że większość (wszyscy?) z nas jest ocaleńcami. Bo jakiś pradziadek, prababcia, jakiś dziadek, jakaś babcia musieli przeżyć czas zagłady, zawieruchy wojennej, przemarsze wojsk, bitwy, powstania, rzezie, obozy, głód, czas rozpaczy. Czas PRL, gdzie strach czaił się podskórnie.

I ciekawe, że do niedawna historii w szkole było tak tragicznie mało, że dzieci i młodzież nie miały możliwości poznać najnowszej historii. Tej, która umożliwia zrozumienie bieżącej polityki. Starożytność dokładnie i ze szczególikami, współczesność- szybko i bez żadnej głębi lub wcale. Bo przeładowany program.

To, co ważne młody człowiek dowiaduje się w domu, nawet jeśli chodzi do szkoły (lub nie dowiaduje się wcale). W szkole dowiaduje się „uśrednioną papkę”, nadającą się dla wszystkich opcji politycznych, religii i dla nikogo.

Chyba, że trafi na nauczyciela z powołania i pasjonata.

„Prawda nas wyzwoli”.

Szukamy jej też na drogach historii

Opatrzność trzyma nas w ręku, choćbyśmy tego nie widzieli…



W kosmos, do dżungli, na piaski

 

FullSizeRenderCzasem każda z mam przeżywa chęć wystrzelenia swoich miłych dzieci w kosmos (a propos komentarzy). Ja też jestem pewnie pierwsza w tej dziedzinie. Więc tym bardziej muszę się uczyć przeciwdziałań.

O ile jednak łatwiej, gdy na dworze czeka słońce, chmury, drzewa, krzewy i powietrze. Wtedy dzieci chętnie wystrzelają, co sił w nogach na świeże powietrze.

I robią zdjęcia jak powyżej.

Dlatego domy na wsi dają się lubić.

Ale też dzieci napotykają na swojej drodze osoby, które zaczynają lubić coraz bardziej. I wtedy też wystrzelają do nich z radością: do babci czy dziadka, przyjaciela czy sąsiadki.



Co powiedział dzieciom cytrynek latolistek?

IMG_1209

Buty na wiosenną przygodę

i błotnistą modę 🙂

Dzieci chwytając promienie od rana spotkały pierwszego motyla- cytrynka latolistka.

Co im powiedział cytrynek:

  • Że życie jest piękne.
  • Że warto być tym, kim Pan Bóg stworzył.
  • Że wiosna nadchodzi wielkimi krokami.
  • Że radość przemienia świat i nic nie będzie takie, jak dotychczas.


Dzieci potrafią być cierpliwsze

FullSizeRender(1)fot.: I.K.

-No, chodź, ubierz się! Zaraz wychodzimy.- powtarza sfrustrowana mamuśka po raz czwarty.

I pomimo, że przerabiała z dzieckiem już różne metody ubierania:

  • rękawki i nogawki są tunelami, którymi mkną rącze koparki;
  • dźwigi wciągają  na różne piętra kalesony i spodnie, opuszczają podkoszulki;
  • króliki chowają się do nor, a potem robią „a kuku” z wylotu jamy-mankietu itd.,

to on i tak na drzewo mamie ucieka.

Nie ma to jednak jak mieć rodzinę wielodzietną. W takiej patologicznej 😉 rodzinie już 6-latek umie ubierać 3-latka. A 10-latka umie zachęcić swojego braciszka, żeby nałożył „swoją sierść, jak przystało na drapieżnika” lub, żeby „zmienił karoserię, bo poprzednia musi iść do blacharza”.

Dzieci w wymyślaniu zabaw dla dzieci są nie do pokonania. Chyba że już uważają się za nastolatki lub dorosłe.

Wszyscy potrzebni wszystkim.



Słowo Boże- płonie, a nie niszczy

zdjecie2

„Zbierzcie lud,

zwołajcie świętą społeczność,

zgromadźcie starców,

zbierzcie dzieci

i ssących piersi!

(…)

Niech mówią:

Przepuść, Panie, ludowi Twojemu

i nie daj dziedzictwa Twego na pohańbienie,

aby poganie nie zapanowali nad nami.” Jl 2, 16-17

 

Kto jest potrzebny na wspólnej modlitwie?

I my staruszkowie 😉 i ssący piersi, i dzieci małe i duże.

I w niczym modlitwa małego nie jest gorsza niż starszego skostniałego z powagi- każdą słyszy i przyjmuje Pan Bóg.

A małe dzieci z taką radością przyjmowały popiół na swoją głowę- miały ochotę fiknąć koziołka z tego powodu. Tak sobie myślę, że to z powodu zaufania- przecież Pan Bóg nie daje im złego popiołu! Nie jest czarownicą z zakrzywionym nosem, który czyha tylko jak by nam dopiec. Jest tym, który daje same dobre rzeczy. I popiół nawrócenia, zniszczenia tego, co stare i radość ze Zbawienia.



O in vitro czyli szkodzeniu własnym i cudzym dzieciom

Pierwszym i podstawowym prawem dziecka jest prawo do życia co oznacza zarazem prawo do kołyski matczynego łona.

Czym się może skończyć eksperymentowanie z dzieckiem w tej najwcześniejszej fazie życia, można przeczytać w arcyciekawym wywiadzie z genetykiem:

Życie, ech życie…