Edukację czas zacząć?

Co ważniejsze? Środek czy otoczka?

Czy wiesz, że jeśli jesteś mamą, to uczysz swoje dziecko od pierwszego dnia jego życia?

Chińczycy twierdzą, że edukację swojego dziecka rodzic zaczyna nawet 10 lat przed jego urodzeniem. Poprzez wybory, których dokonuje.

I ma to sens.

Jeśli więc rodzic zamiast posyłać dziecko do szkoły, dalej bierze odpowiedzialność za jego edukację, to nie robi nic nadzwyczajnego. Nic nowego. Po prostu kontynuuje to, co zaczął wiele lat wcześniej. I dlatego jest to tak skuteczne, sensowne.

I to, do czego powołał go Stwórca powierzając tego konkretnego człowieka jako córkę lub syna.

To nauczyciel najczęściej jest osobą, która kompletnie nie znając osoby dziecka zaczyna od zera jakieś starania. Dlatego efekty są zazwyczaj tak marne. I w szkole źle czują się nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele.

Nie dyskredytuję tu wcale nauczycieli. Znam i takich wybitnych pedagogów, którzy zadają sobie trud, by wejść najpierw w relację z uczniem, by poznać go jako człowieka.

Jeśli zrezygnowałaś ze szkoły dla swojego dziecka, to nie bój się pójść za ciosem i zostawić właśnie dziecku odpowiedzialność za jego naukę.

To jest trochę jak z zaproszeniem na posiłek. Naszą rodzicielską rolą jest zastawić stół na tyle, żeby dziecko mogło zjeść wartościowe posiłki. Stworzyć dobrą atmosferę przy stole. Ale to dziecka zadaniem jest zjeść. Zdrowe dziecko będzie korzystać z dobrodziejstw domowego stołu. Nie od dziś wiadomo, że zdecydowanie korzystniej mieć skomponowane posiłki w skromnych ilościach, ale za to z pełnowartościowych produktów niż w dużych ilościach, ale słabego jakościowo pokarmu.

Podobnie zastawiamy stół edukacji. I nie jest naszym zadaniem przymuszać do nauki, co stworzyć warunki, by ta nauka stała się czymś ciekawym dla dziecka, czymś co sprawia radość. Dlatego w edukacji domowej sprawdza się model: mało, a bardzo dobrze.

Okruszynki dobra przynoszą dobry owoc. Nie trzeba ich napompowywać.


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.