Ocalając duszę

Naziści z Auschwitz byli zdziwieni, że położna Stanisława Leszczyńska przyjmuje tak porody, że żadne dziecko jej nie zmarło, żadna matka nie straciła życia. Chociaż przyjęła w tym piekle obozowym porodów niemało, bo 3000.

Chociaż warunki jak to w obozie koncentracyjnym- makabryczne.

Ja się dziwię ogromowi miłości, jaki płynie z tej postaci.

Temu, że w każdych nawet najcięższych warunkach można ocalić swoje człowieczeństwo, człowieczeństwo drugiej osoby.

Ocalić duszę.

Że Pan Bóg nawet na dno piekła posyła swoich aniołów i świętych.

Żeby ratować.

Może ktoś chce ze mną poczytać?


komentarze 3 do wpisu “Ocalając duszę”

  1. Kasia napisał(a):

    Lata temu czytałam o Stanisławie Leszczyńskiej artykuł. I uderzyło mnie w nim to, że ona zawsze przede wszystkim starała się być dobrą położną. Dbałą o kobietę. Zostawiającą wszystko, jeśli jakaś kobieta właśnie rodziła. Noc czy dzień. W czas czy nie w czas. Jeśli masz rodzinę, dzieci, taka postawa jest bardzo trudna. Owszem, to, co zrobiła w obozie koncentracyjnym, było heroizmem. Ale ona była herosem w każdych czasach. Na swój skromny sposób, pewnie w ogóle w ogóle o tym nie myśląc.

    I słyszałam potem od mojej babci o jej położnej, która przyjęła na świat mojego tatę, jego siostry, a wcześniej i…moja babcię. I o położnej, o której opowiadał pewien ksiądz, a która na świecie przyjęła jego brata. O obiadach, które takie położne gotowały, o trosce o mamę (moja babcia mówiła mi o tym, że porody miała długie, uważała je za ciężkie, ale położna robiła wszystko, by nie było pęknięć – okładała jakimiś pieluszkami. Wcześniej nie miałam pojęcia, o czym mowa, dziś wiem, że taka dbałość to nie tylko lżejszy połóg, ale i mniej kłopotów w całym późniejszym życiu).

    Dla kobiety poród to – przepraszam za patos – brama do innego świata. Jeśli nawet jest już matką, poród to drzwi do czegoś absolutnie nowego. Dla dziecka – początek życia. A dla położnej? A dla położnej w obozie, gdzie tylko śmierć? Albo dla położnej na oddziale, na którym przyjmuje się najtrudniejsze porody?

    Jestem ciekawa tej książki. Na pewno do niej kiedyś zajrzę.

  2. Fizula napisał(a):

    Dobry kawałek literatury. Autorka przed, a może w trakcie konsultowała się z muzeum, faktami. Jak dla mnie główny minus- to to, że nie konsultowała się z dobrymi położnymi, co widać na każdym kroku w książce i mnie trochę uwiera. Ale i tak polecam!

  3. Kasia napisał(a):

    O, jeśli tak, to przykro bardzo. Mnie też uwierają takie rzeczy.

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.