3 sierpień
Spotkania wakacyjne
Czasem spotkam jaszczurkę, ale nigdy żadne zwierzę nie zastąpi spotkania z drugim człowiekiem.
Krok za krokiem życie niesie nowe wyzwania, przygody, radości, trudy.
Byle się tylko nie poddawać.
Moja wakacyjna radość z rozmowy z pewną mamą, która już myślała, że jest skazana na butelkę z mieszanką, nie uda jej się wykarmić wyłącznie piersią.
Ale zwyciężyła, ponieważ: po pierwsze zaufała swojemu dziecku. Po drugie zaufała sobie, że jest w stanie wykarmić, że da radę bez smoczków, butelek. Po trzecie zaufała naturze, że po coś ten odruch ssania jest stworzony, nie dla gumy, nie dla butelek.
I po kilku miesiącach mieszanego karmienia może się cieszyć teraz karmieniem z piersi bez odliczania, wyliczania, niepokoju.
Ta i inne historie pokazują mi jak ważne jest, by matkom karmiącym dawać zrozumienie, że laktacja nie jest czymś statycznym, niezmiennym. Nie jest niczym niezależnym od nich. Ona jest dynamiczna, elastyczna. Potrafi się rozwijać, ale też zwijać- w zależności od postępowania mamy i dziecka oraz tego, co się dzieje między nimi. A ponieważ jest rzeczą zasadniczo bardzo elastyczną- matka zazwyczaj może mieć ogromny wpływ na to, co dzieje się z jej karmieniem piersią.
Boli mnie, kiedy widzę już na położnictwie dzieci z tłumikami- smoczkami uspokajaczami. Pół żartem- pół serio mówię do matek, czasem ojców: „Trochę mało kaloryczna ta gumowa przekąska”
Położne na każdy następny dzień zbierają informacje od kobiet, jakie menu wybierają na następny dzień. Zgryźliwie powiedziałam do jednej z mam: „A sobie kawałka gumy do jedzenia Pani nie wybrała!”
Dziecko nawet maleńkie- też człowiek.
Nie zbaczajmy z naszej Mlecznej Drogi 🙂
Doula- Fizula
15 września 2019 o godz. 23:14
…a po czwarate dlatego, że spotkała Ciebie!
Wiem, że nie udałoby mi się przetrwać tamtego czasu bez wsparcia, jakiego mi udzieliłaś.
W 17 dniu życia mojej Córeczki, gdy z sercem pełnym szczęścia bycia Mamą ale z obolałymi piersiami, brakiem doświadczenia, niepewnością i lękiem,że chyba robię coś źle, skoro tak bardzo boli pojawiłaś się ze swoją wiedzą, spokojem i wiarą w nas, że się uda. I jeszcze z torbą akcesoriów by pokazać i pomóc zrozumieć jak to, co teraz po 8 miesiącach tak naturalne, uczynić wtedy, na początku drogi, łatwiejszym. I potem swoją wiedzą wspierałaś mnie w mojej walce o to, by rozkręcić laktację, aż w końcu – dobrze pamiętam kiedy, bo to był dzień Chrztu mojej Córeczki – ostatni raz użyłam laktatora i podałam Małej butelkę, bo usłyszane przez telefon słowa – zaufaj Wam, jestem pewna że wystarczy Twojego mleka – pomogły uwierzyć, że już się dzieje to, o co tak bardzo walczylam, by karmić tylko piersią, bez smoczków, butelek, mieszanki i stresu, że Córeczka odrzuci pierś.
Czasem, bez mądrego wsparcia i wiedzy Kogoś doświadczonego samo zaufanie sobie i naturze może nie wystarczyć, więc tym bardziej dziękuję za Ciebie wtedy.
I zabawne jest to, że to mój Mąż Cię znalazł, dzieląc się na cotygodniowym graniu w piłkę z kolegami tym, że Córeczka super i w ogóle OK tylko z karmieniem mamy problem, i inny Ojciec pospieszył z ratunkiem że wiesz, mojej żonie pomogła taka Dziewczyna..:))
Cytując Ks. prof. Stycznia – przypadek nieprzypadkowy!:)
16 września 2019 o godz. 08:36
…a po czwarte dlatego, że spotkała Ciebie!
Wiem, że nie udałoby mi się przetrwać tamtego czasu bez wsparcia, jakiego mi udzieliłaś.
W 17 dniu życia mojej Córeczki, gdy z sercem pełnym szczęścia bycia Mamą ale z obolałymi piersiami, brakiem doświadczenia, niepewnością i lękiem,że chyba robię coś źle, skoro tak bardzo boli pojawiłaś się ze swoją wiedzą, spokojem i wiarą w nas, że się uda. I jeszcze z torbą akcesoriów by pokazać i pomóc zrozumieć jak to, co teraz, po 8 miesiącach tak naturalne, uczynić wtedy na początku drogi, łatwiejszym. I potem swoją wiedzą wspierałaś mnie w mojej walce o to, by rozkręcić laktację, aż w końcu – dobrze pamiętam kiedy, bo to był dzień Chrztu mojej Córeczki – ostatni raz użyłam laktatora i podałam Małej butelkę, bo usłyszane przez telefon słowa – zaufaj Wam, jestem pewna że wystarczy Twojego mleka – dodały odwagi, że mojego mleka w końcu wystarczy.
Myślę że czasem samo pozytywne nastawienie i zaufanie naturze może nie wystarczyć, dlatego pięknie że są takie „dobre Anioły” karmienia jak Ty!
I zabawne, ale znalazł Cię mój Mąż (który wtedy widząc, jak bardzo boli był zwolennikiem, by – jak przecież tyle innych – przejść na butelkę). Na cotygodniowym graniu w piłkę nożną ż kolegami opowiadał, że Córa super i w ogóle jest świetnie tylko z karmieniem jest problem, a Żona uparcie chce naturalnie a jeden z kolegów że wiesz, jest taka Dziewczyna która pomogła mojej Żonie..
16 września 2019 o godz. 08:37
…a po czwarte dlatego, że spotkała Ciebie!
Wiem, że nie udałoby mi się przetrwać tamtego czasu bez wsparcia, jakiego mi udzieliłaś.
W 17 dniu życia mojej Córeczki, gdy z sercem pełnym szczęścia bycia Mamą ale z obolałymi piersiami, brakiem doświadczenia, niepewnością i lękiem,że chyba robię coś źle, skoro tak bardzo boli pojawiłaś się ze swoją wiedzą, spokojem i wiarą w nas, że się uda. I jeszcze z torbą akcesoriów by pokazać i pomóc zrozumieć jak to, co teraz, po 8 miesiącach tak naturalne, uczynić wtedy na początku drogi, łatwiejszym. I potem swoją wiedzą wspierałaś mnie w mojej walce o to, by rozkręcić laktację, aż w końcu – dobrze pamiętam kiedy, bo to był dzień Chrztu mojej Córeczki – ostatni raz użyłam laktatora i podałam Małej butelkę, bo usłyszane przez telefon słowa – zaufaj Wam, jestem pewna że wystarczy Twojego mleka – dodały odwagi, że mojego mleka w końcu wystarczy.
Myślę że czasem samo pozytywne nastawienie i zaufanie naturze może nie wystarczyć, dlatego pięknie że są takie „dobre Anioły” karmienia jak Ty!
I zabawne, ale znalazł Cię mój Mąż (który wtedy widząc, jak bardzo boli był zwolennikiem, by – jak przecież tyle innych – przejść na butelkę). Na cotygodniowym graniu w piłkę nożną ż kolegami opowiadał, że Córa super i w ogóle jest świetnie tylko z karmieniem jest problem, a Żona uparcie chce naturalnie a jeden z kolegów że wiesz, jest taka Dziewczyna która pomogła mojej Żonie..
16 września 2019 o godz. 20:17
…a po czwarte dlatego, że spotkała Ciebie!
Wiem, że nie udałoby mi się przetrwać tamtego czasu bez wsparcia, jakiego mi udzieliłaś.
W 17 dniu życia mojej Córeczki, gdy z sercem pełnym szczęścia bycia Mamą ale z obolałymi piersiami, brakiem doświadczenia, niepewnością i lękiem,że chyba robię coś źle, skoro tak bardzo boli pojawiłaś się ze swoją wiedzą, spokojem i wiarą w nas, że się uda. I jeszcze z torbą akcesoriów by pokazać i pomóc zrozumieć jak to, co teraz, po 8 miesiącach tak naturalne, uczynić wtedy na początku drogi, łatwiejszym. I potem swoją wiedzą wspierałaś mnie w mojej walce o to, by rozkręcić laktację, aż w końcu – dobrze pamiętam kiedy, bo to był dzień Chrztu mojej Córeczki – ostatni raz użyłam laktatora i podałam Małej butelkę, bo usłyszane przez telefon słowa – zaufaj Wam, jestem pewna że wystarczy Twojego mleka – dodały odwagi, że mojego mleka w końcu wystarczy.
Myślę, że czasem samo pozytywne nastawienie i zaufanie naturze może nie wystarczyć, dlatego pięknie że są takie „dobre Anioły” karmienia jak Ty!
Ps. I zabawne, ale znalazł Cię mój Mąż (który wtedy widząc, jak bardzo mnie boli był zwolennikiem, by – jak przecież tyle innych – przejść na butelkę). Na cotygodniowym graniu w piłkę nożną z kolegami opowiadał, że Córa super i w ogóle jest świetnie tylko z karmieniem jest problem, a Żona uparcie chce karmić naturalnie, a jeden z kolegów że wiesz, jest taka Dziewczyna która pomogła mojej Żonie..
18 września 2019 o godz. 21:38
ale zamieszanie!:))) właśnie zauważyłam, że dodały się wszystkie moje próby zostawienia komentarza – a przed chwilą próbowałam pod bieżącym wpisem sprawdzić, czy można w ogóle komentować:))
18 września 2019 o godz. 21:43
Cieszę się bardzo, Magdo, że mój okruch zachęty Was wsparł tą odrobinę, że mogłaś przejść na swoje wyłącznie mleko. Spotkałam kiedyś świetną lekarkę- konsultanta laktacyjnego, która uświadomiła mi jedną ważną rzecz- w tej dziedzinie pomóc nie można- nikt za matkę nie nakarmi- co najwyżej można wesprzeć. Dziękuję Ci za wpis 🙂 Laktacja- mój konik, pasja- a więc radość wspierania.
19 września 2019 o godz. 20:23
Trochę dobrego zamieszania nie zawadzi. Wiem, bo często gotuję 😉