6 czerwiec
Taki tron
Rodzenie na łóżkach, fotelach ginekologicznych to stosunkowo nowy wynalazek. Przez całe epoki kobiety rodziły kucając, klękając, stojąc, siedząc na stołeczkach porodowych lub na brzegu czegokolwiek, w klęku podpartym, wieszając się na szyi bliskiej osoby lub siedząc u niej na kolanach lub w wykroku. Na łóżko się kładły między skurczami, aby odpocząć lub żeby się schować.
W ogóle stosunkowo nowym pomysłem jest rodzenie w szpitalu. Bo szpital to miejsce dla chorych, pełne wirusów, najgorszych szczepów bakterii i innych zarazków. A kobieta z powodu rodzenia nie jest chora. Wręcz przeciwnie. Rodzenie to objaw zdrowia, siły, żywotności.
Na zdjęciu przedstawiam Wam pięknej urody ręcznie wykonany stołeczek porodowy. Imituje on kucanie, bo przednie nóżki tego stołka są nieco wyższe od tylnych. Ale o ile przy kucaniu szybko nogi się męczą, to przy stołeczku, nogi są oszczędzane.
Jakie są plusy rodzenia na stołeczku porodowym:
- drogi rodne otwierają się szeroko, przejście dziecka przez drogi rodne się skraca;
- kość ogonowa może odchylić się do tyłu aż o 30%;
- matka rodząc może czuć się stabilnie;
- osoba towarzysząca może usiąść za nią (na krześle, łóżku itp.) i podtrzymywać ją np. za ramiona;
- krocze matki rozciąga się równomiernie;
- jest świetny zwłaszcza dla matek rodzących po raz pierwszy;
- matka ma możliwość w tej pozycji dosięgnąć do główki swojego dziecka, pogłaskać go, a nawet przyjmować razem z położną i widzieć w lusterku położonym na podłodze.
Minusy rodzenia na stołeczku porodowym:
- wywiera nacisk na odbyt, nie polecam go przy żylakach odbytu, chyba że na krótko;
- tej pozycji z w/w powodu oraz z powodu możliwego obrzęku krocza nie powinno się kontynuować zbyt długo: 30 minut to maksimum, potem trzeba zmienić pozycję, ew. można do niej wrócić po jakimś czasie.
Mi się kojarzy stołeczek porodowy z tronem. Ponieważ rodzącą potrzeba traktować jak królową.
Godność rodzenia jest święta, piękna i wielka.
Pewnie nie bez przyczyny czasem warto otoczyć te chwile tajemnicą.
Ciszą.
Dyskrecją.
I może być łaską też brak zdjęć albo ich mała, dyskretna ilość i sposób zrobienia.
To, co cenne trzeba ukrywać.
Gdy skarb wystawiamy na widok publiczny narażamy się na jego skradzenie, ograbienie, zniszczenie, a nawet podeptanie.
Są też takie badania, które pokazują, że matka, gdy czuje się obserwowana, oceniana, rodzi wolniej, trudniej jest się otworzyć. Im więcej osób uczestniczy w porodzie, tym trwa on dłużej.
Podziwiam fotografie porodowe.
Ale wyrzekając się takiej pamiątki można wyrzec się choć trochę cząstki próżności. I pomóc sprawniej urodzić się dziecku.