Leczenie dzieci?


Stópki, stópeńki

Dziś pewna wspaniała mama oświadczyła, że chętnie przeczytałaby moją książkę o leczeniu dzieci.

Pisać lubię- to fakt.

Ale obecnie uczyć kogoś o leczeniu bywa niebezpieczne.

Może szepnę na ucho, jakim cudem moje latorośle przeżyły. Nawet jakby zdrowsze zaczęły być, kiedy zaczęłam dawać im żyć.

Uważam się przede wszystkim za matkę. Potem położną.

Ale jako położna mogę uczyć o fizjologii czyli stanie zdrowia. To jest moja pasja.

My nawet tego stanu zdrowia nie odróżniamy, nie rozumiemy.

Taki np. noworodek.

Zupełnie ciekawy typ człowieka.

Uczy się wszystkiego.

Oddychać.

Oddychać miłością- to najważniejsze.

Nawet oddychanie lepiej mu wychodzi jak jest przytulony, dogrzany, czuje kochającą osobę.

I serce mu wtedy stabilniej bije.

I chętniej się budzi i pamięta o swoich potrzebach, gdy czuje bliskość.

Noworodek jest w ogóle ciekawy. Różne rodzaje wykwitów, plam, krostek na skórze- to standard. Skóra uczy się być na lądzie, więc po kilku dniach od porodu taki noworodzio musi ją zmienić na model lądowy. Złuszcza więc model wodny- już niepotrzebny w okolicznościach życia na lądzie, a nabywa nowy, bardziej praktyczny.

Skóra noworodka jest szalenie delikatna- jeśli pocieramy ją ręcznikiem, to zdzieramy mu ją jak pumeksem. Noworodek potrzebuje być osuszany przez delikatny dotyk- nie pocieranie.

Kto chce jeszcze słuchać o noworodku?

Lublin, położna środowiskowa Iza: 501-218-388


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.