23 luty
Mamy ciśnienie
Mamy ciśnienie,
~~>że już, zaraz, teraz musimy
~~>że inaczej się nie da
~~~>że muszę, bo się uduszę
~~>że coś się moooooże stać
~~>albo coś się jeszcze nie stało, a nam się czas kończy.
I z dnia na dzień „rośnie nam ciśnienie” i stres,
że już,
że szybko,
że tak, a nie inaczej.
A może by tak trochę wolniej lub nawet sprawnie, ale w pokoju ducha:
bo wszystkie sprawy na świecie mają swój czas, początek i koniec
-zaplanowany przez Stwórcę.
No więc dzielę się pięknym świadectwem jednej z kochających mam,
że z miłości do swojej rodziny, dziecka można wymagać od siebie.
Z kolejnym dzieckiem w drodze Pewna Piękna Mama zadbała, by nie „zapracować” na nadciśnienie ciążowe.
W jaki sposób to osiągnęła:
->stresy zostawiła Panu Bogu- czyż On nie umie sobie z nimi lepiej radzić?
->zadbała o właściwą suplementację: duże dawki magnezu (wspierającego nasz układ nerwowy i sercowo-naczyniowy), potas, witaminy z grupy B;
->zwróciła uwagę na oddech, że on jest ważny i że warto dbać
o wy-star-cza-ją-co dłuuuuuuuugie wydechy- takie „uffffff”, żeby pozwalać sobie na odprężanie się, na zaufanie, że życie ma sens większy od bezsensu;
~~>zastosowała ciekawy probiotyk z głogu;
->zaserwowała sobie do tego sporą dawkę ruchu oraz
->olejki do masażu, aromatoterapii wspierające rozluźnienie, wyciszenie, sprzyjające prawidłowemu ciśnieniu, prawidłowemu stanowi naczyń krwionośnych i limfatycznych: cytrynowy, cyprysowy, lawendowy, ylang-ylang…
I dało się.
Pomimo że pani doktor mówiła,
że się nie da.
Że jak raz się miało nadciśnienie w ciąży,
to już pozostały
tylko leki.
Ale leki z Bożej apteki działają mocniej,
bo z miłością Tego,
który je stworzył.