Mam wsparcie- udzielam wsparcia

Psu na budę nawet świetne wychowanie dzieci, nawet cudownie wykarmione, jeśli zaprzepaścimy swoją relację ze współmałżonkiem.

Wielki Post to czas nawrócenia, a więc powrotu do właściwej hierarchii wartości, do Boga, który łączy małżonków tak ściśle, że są już nie dwoje, lecz jedno. Relacja małżeńska powinna być więc pierwsza, ważniejsza przed relacją rodzic-dziecko. Dzieci kiedyś odejdą, gdy dorosną, mają prawo się wyprowadzić- mąż powinien pozostać z żoną, a żona z mężem.

W tym czasie Wielkiego Postu warto więc zaprosić małżonka na randkę, by budować z nim relację wciąż się odradzającej miłości.

Żona i mąż czasem się wykręcają od wspólnych spotkań sam na sam, głębokich rozmów zasłaniając się dzieckiem, dziećmi, warunkami. „Że dzieci za małe na zostawanie z kimś innym”, „że za duże”, „że i tak mamy dobrą relację”, „że nie mamy opiekunki do dziecka”, „że trudno znaleźć czas, bo dzieci, bo praca”,  „bo dawno nie zapraszaliśmy się” itd., itp. Wymówek jest bez liku.

W rzeczywistości dla chcącego nic trudnego. A choćby i trudne miało być- to dla ważnych spraw warto się wysilić. Najbardziej wychowawcza dla naszych dzieci jest właśnie nasza relacja jako małżonków- czy umiemy grać w tym samym zespole?

Gdy rzeczywiście nie ma z kim zostawić pociechy- randka może być we własnym domu przy świecach. Gdy dziecko małe- nie podsłuchuje- można je wziąć czasem ze sobą. Można szukać zaufanych osób, które z oddaniem zaopiekują się naszym dzieckiem- czasem może to być dziadek czy babcia, ale w innym przypadku sąsiadka, siostra czy przyjaciółka.

Często myślę o Ani i jej wierności wbrew niewierności jej męża, o jej przebaczeniu, które wybrała jako drogę (->patrz: wspólnoty Sychar). O przeciwstawieniu się mentalności rozwodowej: „Zdradza cię- to się rozwiedź!” poprzez „Zdradza cię?- to walcz o przebaczenie i odbudowę małżeństwa”. Oczywiście nie zawsze jest możliwa ta odbudowa, ale wierność i przebaczenie są możliwe dzięki Bogu, który jest miłością.

Najlepszy czas na randki jest właśnie po ślubie. Żeby się rozumieć i kochać, trzeba przede wszystkim Boga i trzeba dużo rozmawiać. Dlaczego Bóg jest potrzebny w tej relacji? Bo On właśnie wymyślił małżeństwo i On rozumie nas lepiej niż my sami jesteśmy w stanie się zrozumieć.

Myślę o nazwie tego blogu „mam wsparcie”. Otóż będziemy miały wsparcie, jeśli same będziemy je dawać naszym mężom, nie oglądając się na to, kiedy oni odwzajemnią się wspieraniem nas.

Jak więc wspierać swojego męża? Może najprościej:

  • starając się słuchać go uważnie; wysłuchiwać cierpliwie okazując względy;
  • zapraszać na randki; wychodzić z inicjatywą miłości;
  • witając męża po pracy dzielić się z nim tym dobrem, którego danego dnia doświadczyłyśmy (ponarzekać zdążymy później, gdy odsapnie);
  • starać się „być odpowiednią pomocą” dla swojego męża.

Gdy jest trudno w tej tak istotnej relacji, trzeba przypomnieć sobie i Szefowi na górze, że odwoływaliśmy się: „Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci”.

 


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.