Archiwum miesiąca marzec 2012


Tosia powiedziała…

Mój skarb pięcioletni lubi mówić, opowiadać, komentować.

Czytałam jej i starszemu synkowi o Marcie i Marii- o tym, że Pan Jezus pochwalił Marię, że słuchała Słowa Bożego. Rozmawiałam jeszcze chwilę z nimi na ten temat, zadając różne pytania. Na koniec Tosia podzieliła się swoją uwagą: „Słowo Boże jest pocałunkiem”. Zaniosłam tą perełkę do jej anegdotnika.

Wyjątkowa moja Tosia. Lubi też moje dziecię nabożeństwo drogi krzyżowej. Tak sobie myślę, że już dzieci mają swoją drogę krzyżową. Jak często się przewracają, jak poobijane nóżki mają od tej bieganiny, przewrotów, wdrapywań. Wstają dalej, idą naprzód.

Tylko na reklamach takie idealne, że aż nierzeczywiste. Tylko na reklamach, w czasopismach, filmach niemowlęta takie spokojne, z idealną cerą, zdrowe i niekłopotliwe. W rzeczywistości niemal każde z czymś się zmaga: a to z wysypką, a to z kolką, a to z własnym rozwojem, a to z własnymi lękami (starsze nieco).

My jako rodzice też upadamy. Źli i grzeszni jesteśmy, więc upadki są nieuniknione. „Jak upadniesz- spróbuj się podnieść od razu. Wtedy będzie mniej bolało.”  Tak radzi ks. Jan Twardowski w „Najnowszym zeszycie w kratkę”. Łatwo się podnieść, gdy pamiętam, że Jezus cierpi ze mną, ma dla mnie głębokie współczucie, jakiego żaden psycholog nie okaże, jakiego żaden lekarz nie wykrzesa z siebie.

Myślę sobie o powołaniu żony i mamy. Co radzi święty Paweł na ten Wielki Post? Jaki kochający pocałunek dla nas przygotował?

  • „Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie samych siebie za mądrych.” Rz12,16
  • „…abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.” Ef4, 1-2

Jak dobrze móc być ze swoim mężem i dziećmi w domu,  z dala od kariery, uznania, premii, z sercem zasłuchanym przy sercu bliskich. Jest to pokorna droga. Choć dla innych pokorną „nie-wybraną” drogą będzie zmaganie się z połączeniem pracy żony i matki z pracą zawodową. Nie będę komentować więcej tych cytatów- niech same uwierają, drążą, kiełkują.

Jeszcze jednym cytatem z zapisków o mojej Toni się podzielę, a co.

Starsza siostra przeprowadza wywiad:

-Co to jest zdemoralizowane społeczeństwo?

-Jest to po angielsku płyn do mycia naczyń- odpowiada Antosia.

Łatwo jest być przy dzieciach, kiedy są właśnie takie jak w tej rozmowie: wesołe, psotne, rozbrajające. Trudniej, gdy cierpią i nie da się nic poradzić albo gdy my sobie z tym nie radzimy albo gdy sami doświadczamy bólu. Ale i to jest potrzebne.

„Kochać to nie tylko dawać, ale też przyjmować”.



Mam wsparcie- udzielam wsparcia

Psu na budę nawet świetne wychowanie dzieci, nawet cudownie wykarmione, jeśli zaprzepaścimy swoją relację ze współmałżonkiem.

Wielki Post to czas nawrócenia, a więc powrotu do właściwej hierarchii wartości, do Boga, który łączy małżonków tak ściśle, że są już nie dwoje, lecz jedno. Relacja małżeńska powinna być więc pierwsza, ważniejsza przed relacją rodzic-dziecko. Dzieci kiedyś odejdą, gdy dorosną, mają prawo się wyprowadzić- mąż powinien pozostać z żoną, a żona z mężem.

W tym czasie Wielkiego Postu warto więc zaprosić małżonka na randkę, by budować z nim relację wciąż się odradzającej miłości.

Żona i mąż czasem się wykręcają od wspólnych spotkań sam na sam, głębokich rozmów zasłaniając się dzieckiem, dziećmi, warunkami. „Że dzieci za małe na zostawanie z kimś innym”, „że za duże”, „że i tak mamy dobrą relację”, „że nie mamy opiekunki do dziecka”, „że trudno znaleźć czas, bo dzieci, bo praca”,  „bo dawno nie zapraszaliśmy się” itd., itp. Wymówek jest bez liku.

W rzeczywistości dla chcącego nic trudnego. A choćby i trudne miało być- to dla ważnych spraw warto się wysilić. Najbardziej wychowawcza dla naszych dzieci jest właśnie nasza relacja jako małżonków- czy umiemy grać w tym samym zespole?

Gdy rzeczywiście nie ma z kim zostawić pociechy- randka może być we własnym domu przy świecach. Gdy dziecko małe- nie podsłuchuje- można je wziąć czasem ze sobą. Można szukać zaufanych osób, które z oddaniem zaopiekują się naszym dzieckiem- czasem może to być dziadek czy babcia, ale w innym przypadku sąsiadka, siostra czy przyjaciółka.

Często myślę o Ani i jej wierności wbrew niewierności jej męża, o jej przebaczeniu, które wybrała jako drogę (->patrz: wspólnoty Sychar). O przeciwstawieniu się mentalności rozwodowej: „Zdradza cię- to się rozwiedź!” poprzez „Zdradza cię?- to walcz o przebaczenie i odbudowę małżeństwa”. Oczywiście nie zawsze jest możliwa ta odbudowa, ale wierność i przebaczenie są możliwe dzięki Bogu, który jest miłością.

Najlepszy czas na randki jest właśnie po ślubie. Żeby się rozumieć i kochać, trzeba przede wszystkim Boga i trzeba dużo rozmawiać. Dlaczego Bóg jest potrzebny w tej relacji? Bo On właśnie wymyślił małżeństwo i On rozumie nas lepiej niż my sami jesteśmy w stanie się zrozumieć.

Myślę o nazwie tego blogu „mam wsparcie”. Otóż będziemy miały wsparcie, jeśli same będziemy je dawać naszym mężom, nie oglądając się na to, kiedy oni odwzajemnią się wspieraniem nas.

Jak więc wspierać swojego męża? Może najprościej:

  • starając się słuchać go uważnie; wysłuchiwać cierpliwie okazując względy;
  • zapraszać na randki; wychodzić z inicjatywą miłości;
  • witając męża po pracy dzielić się z nim tym dobrem, którego danego dnia doświadczyłyśmy (ponarzekać zdążymy później, gdy odsapnie);
  • starać się „być odpowiednią pomocą” dla swojego męża.

Gdy jest trudno w tej tak istotnej relacji, trzeba przypomnieć sobie i Szefowi na górze, że odwoływaliśmy się: „Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci”.

 



Jedyna taka Karmiąca

Na wielu obrazach malowano dawniej Pana Jezusa ssącego nie tylko jako niemowlę, ale także dziecko na oko 2-3 letnie. Tyle się dawniej popularnie karmiło w wielu regionach, choć część dzieci było karmionych dłużej bądź krócej w zależności od możliwości/potrzeb (np. kolejne dzieci).

Matka Boża Karmiąca

Inne obrazy

Myślę, że właśnie karmienia własnych dzieci można się właśnie uczyć w szkole Maryi. Ile cierpliwości, czułości, pokoju na tych obrazach z Dzieciątkiem Jezus w objęciach swojej Mamy. Nie widać zniecierpliwienia, rozdrażnienia rysujących się na twarzy Matki, choć w jakiś sposób rozumie ona te nasze trudne emocje.

Skoro Dzieciątko Jezus tyle czasu potrzebowało być karmione piersią, rozwijało się jak na człowieka przystało czyli wolno, w zależności od matki- to ten długi czas do rozwoju, ta  współzależność są również potrzebne naszym dzieciom.

Zastanawiając się nad tym czasem poświęcanym dziecku, nad tą jego zależnością, widzę je jako trampolinę, od której dzieci odbijają się tym wyżej, tym dalej od nas.

Z drugiej strony uczą się, że współ-zależność obecna w miłości nie jest zagrożeniem, a możliwością rozwoju. I jest to kapitał na przyszłe bliskie relacje.

I to, że mama dzieli się własnym pokarmem- własnym życiem daje też jej samej możliwość rozwoju. Tak jak później takim krokiem naprzód, dalszym rozwojem macierzyństwa jest stopniowa rezygnacja z karmienia piersią, żeby karmić nie tylko ciało dziecka. Żeby karmić jego serce, żeby jego dusza również się syciła.