2 lipiec
Jak mówimy?
W jaki sposób mówimy o swoich dzieciach? One przeglądają się w naszych słowach jak w lustrze.
Stąd kapitalna rada wychowawcza (której szukałam od dłuższego czasu):
„Dopomóż mi do tego, Panie, aby oczy moje były miłosierne, abym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała tego, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą. Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, abym umiała dobrze czynić bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace. Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie.” To święta Faustyna Kowalska.
Właściwie tę moc słowa rodzicielskiego potwierdza psychologia zwracając uwagę na tzw. efekt lustra społecznego. Jak mówimy o swoich dzieciach, takimi się stają.
Trudne to zadanie. Bez pomocy Ducha Świętego ani rusz.
Na szczęście:
„W Duch Przenajświętszym nie ma możliwości klęski.”- przeczytane o „Marii z Żar”.
Z Nim zaczynajmy wszystko i kończmy. I karmienie piersią, zupką, sprzątanie, wyjazdy.
2 lipca 2014 o godz. 19:08
Amen. Tego bylo mi potrzeba. Musze mojej mamie tez dac do poczytania
5 lipca 2014 o godz. 14:22
Piękny wpis.
1 sierpnia 2014 o godz. 10:09
Dzięki dziewczyny!
Nie jestem na bieżąco z Waszymi wpisami, za co przepraszam, bo mam znowu jakąś potworną ilość SPAMu. Już nie wiem, co z nią zrobić.
Najgorsze, że wypisuję takie rzeczy, ale samej nie udaje mi się tego robić o czym piszę.
Takie jest życie niestety.