2 luty
Rodzenie -to nie choroba
-wyraz twarzy tych dzieci zapadł mi głęboko w serce. Tak jakby mówiły: „Dlaczego mi to zrobiliście, chciałem się urodzić naturalnie!” U dzieci, które przyszły na świat przez cesarskie cięcie może się utrzymywać przez kilka miesięcy dłużej tzw. odruch Moro. Tak jakby ten przestrach przychodzenia na świat, jego gwałtowności zadomowił się w sercu dziecka.
Z drugiej strony w obecnych czasach zazwyczaj bardzo prosta operacja, której w razie potrzeby nie trzeba się bać (patrz: M.Odent „Cesarskie cięcie”). Prosta, łatwa dla specjalistów. Choć mam wrażenie, że niejednokrotnie po przeżytej operacji zostaje w kobiecie ta tęsknota za naturalnym porodem, ten niemy (często niewypowiedziany) wyrzut: „Dlaczego urodziliście za mnie? Dlaczego nie dane mi było spotkać się inaczej z moim dzieckiem? Dlaczego nie mogłam urodzić naturalnie? Jakiś ból niespełnienia.
Jakiś czas temu Brytyjski Departament Zdrowia zalecił, by w sytuacji ciąż niskiego ryzyka zwiększyć liczbę porodów poza szpitalem (izby porodowe, dom), ponieważ:
- zmniejsza to liczbę powikłań, zakażeń – jest dla matki i dziecka bezpieczniejsze itp.;
- opieka położnych zmniejsza liczbę niepotrzebnych interwencji medycznych;
- jest to tańsze rozwiązanie.
Ciekawe, że Polska jak na „bogaty” kraj przystało nie przejmuje się takimi rzeczami, co jest tańsze, korzystniejsze:
2 lutego 2015 o godz. 13:32
Jeśli nic się nie zmieniło to WHO zaleca 10-18% cc, nie więcej! Wtedy jest najmniejsza śmiertelność okołoporodowa i liczba powikłań, tymczasem mam o wiele więcej znajomych, które urodziły przez cięcie, niż naturalnie (o fizjologicznych porodach w ogóle nie wspominam).
5 lutego 2015 o godz. 20:44
Ja mam znajome, które rodziły naturalnie z egoizmu – nie chciały mieć blizny, chciały szybciej wrócić do formy bo uprawiały sport.
5 lutego 2015 o godz. 20:45
Może egoizm to złe słowo 😉
Nie wiem, jakie dać odpowiedniejsze.
8 lutego 2015 o godz. 21:06
We mnie (po dwóch cesarkach) też jest tęsknota za naturalnym porodem, którego nigdy nie doświadczę. Ale dzięki cesarskiemu cięciu żyję ja i moje dzieci. Przed rozpowszechnieniem cesarskiego cięcia kobiety z taką chorobą jak moja umierały w czasie porodów.
9 lutego 2015 o godz. 19:01
Bo ta operacja jest bardzo potrzebna! Ale nie jako rozwiazanie na codzien. Moje dzieci tez zyja dlatego, ze bylo cc. Tyle, ze mogloby nie byc zagrozenia i operacji gdyby nie zrobione tego co zrobiono…
15 lutego 2015 o godz. 10:19
Chciałabym tylko zauważyć, że cc nie jest operacją ani łatwą, ani prostą – nawet dla specjalistów. Jest zabiegiem trudnym i „niebezpiecznym” (choć to nie najlepsze słowo) W zaledwie 10 min. od uśpienia pacjentki należy wyciągnąć dziecko, wcześniej rozcinając powłoki brzuszne i macicę. To bardzo skomplikowana „podwójna” operacja.
13 marca 2015 o godz. 10:42
Jaka tęsknota? Jaki ból niespełnienia? Z 2 porodów (pierwszy sn, drugi cc) to ten drugi jest dla mnie wspaniałym wzruszającym spotkaniem z dzieckiem a nie traumą jak sn i połóg po sn. (CC planowa ze względu na mój stan zdrowia)