28 czerwiec
Stawianie czoła chorobom
Jak to się zmienia człowiekowi percepcja wraz z kolejnym dzieckiem. Rodzicielskie dorastanie.
I dziecko- człowiek leci z wywieszonym językiem do lekarza z katarem i z drugim kichnięciem;
II dziecko- człowiek zwany rodzicem już nie chodzi do lekarza z katarem, ale każde kichnięcie i kaszlnięcie przyprawia o palpitację serca, więc lekarze dalej mają pełne ręce roboty;
III dziecko- w zasadzie kichanie i kaszel to nie powód, żeby zawracać głowę lekarzowi, ale jak dziecko ma gorączkę, to jednak gna się pokazać delikwenta służbie medycznej;
IV dziecko- w zasadzie kiedy dziecko ma gorączkę, to szkoda go wyciągać z łóżka, a z resztą jest jeszcze na tym świecie herbata z lipy; listę leków, jakie stosuje lekarz Twojego dziecka znasz na pamięć, więc w zasadzie można pójść od razu do apteki;
V dziecko- „Mamusiu, a kto to są lekarze?”
VI dziecko- ???
😉 To było z przymrużeniem oka- jakby ktoś nie zauważył. Jest coś jednak na rzeczy, nieprawdaż? Ja też byłam u lekarza z moim pierwszym dzieckiem, kiedy miało katar. Teraz bym oczywiście tego nie zrobiła, bo pomyślałabym sobie, że pójdę z katarem, a przyjdę z ospą lub czymś gorszym.
Wydaje mi się jednak, że warto, byśmy doceniły u siebie tę wrażliwość (gdy to nasze pierwsze dziecko) i to doświadczenie, gdy piąte oraz zachowały wrażliwość przy piątym, a rozsądek przy pierwszym.
2 lipca 2015 o godz. 10:45
Czytając takie teksty przypomina mi się taki żartobliwy tekst:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,44269772,44269772,pierwsze_dziecko_drugie_trzecie_.html
Oczywiście trochę przesadzili, ale coś w tym jest 😉
7 lipca 2015 o godz. 10:05
Całe szczęście, że zrozumiałaś, że to był żarcik.
7 lipca 2015 o godz. 15:10
Tak, wiem. Ale w nieudolny sposób odzwierciedla zmianę postawy rodzicielskiej wraz z pojawianiem się na świecie kolejnych dzieci.
To, że – jak mówiłaś – że każde dziecko przychodzi na świat w innej rodzinie.
Szczepienia, pieluszkowanie…
Można wyliczać.