13 marzec
Historia 3 granatów
Żołnierz miał w kieszeni 3 granaty. Pocisk był blisko, ale jednak trafił w niższą część nogi, nie w pociski. Dzięki temu ocalał cały oddział. Dzięki temu jest ten blog, bo każdy potrzebuje jakiegoś dziadka. Każdy potrzebuje jakiegoś ojca, jakiejś matki, którzy mieli żywych rodziców. Choćby niedługo.
Czytając historię Polski i wydobywając mozolnie historię swojej rodziny, dochodzę do wniosku, że większość (wszyscy?) z nas jest ocaleńcami. Bo jakiś pradziadek, prababcia, jakiś dziadek, jakaś babcia musieli przeżyć czas zagłady, zawieruchy wojennej, przemarsze wojsk, bitwy, powstania, rzezie, obozy, głód, czas rozpaczy. Czas PRL, gdzie strach czaił się podskórnie.
I ciekawe, że do niedawna historii w szkole było tak tragicznie mało, że dzieci i młodzież nie miały możliwości poznać najnowszej historii. Tej, która umożliwia zrozumienie bieżącej polityki. Starożytność dokładnie i ze szczególikami, współczesność- szybko i bez żadnej głębi lub wcale. Bo przeładowany program.
To, co ważne młody człowiek dowiaduje się w domu, nawet jeśli chodzi do szkoły (lub nie dowiaduje się wcale). W szkole dowiaduje się „uśrednioną papkę”, nadającą się dla wszystkich opcji politycznych, religii i dla nikogo.
Chyba, że trafi na nauczyciela z powołania i pasjonata.
„Prawda nas wyzwoli”.
Szukamy jej też na drogach historii…
Opatrzność trzyma nas w ręku, choćbyśmy tego nie widzieli…
…