23 luty
Oś ciała
Prawdziwa kocia mama zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ale kociaki chciały jeść- jak to ssaki. Trzeba więc było znaleźć (czyt. uszyć) nową kocią mamę. Żeby miała również właściwości ssące- wystarczyło pod różowy materiał wszyć śrubki. A maluchy zaopatrzone w dużą siłę ssania (czyt. magnesy w pyszczkach) zaakceptowały mamkę kocią.
Tyle słowem wyjaśnienia, co do powyższego zdjęcia. Kto ma maszynę do szycia lub zwykłą igłę- może sobie podobne wydziergać 🙂
Ale dzisiaj nie o tym chciałam…
Pisałam kiedyś o tym, że w czasie porodu zazwyczaj siłowe parcie na rozkaz położnej nie jest potrzebne:
Przy parciu, kiedy położna chce, a nie kiedy matka czuje taką potrzebę zazwyczaj na wydechu, przy parciu z całej siły- skutkiem może być obniżenie narządów miednicy małej. Zresztą samo „bycie w ciąży” to wystarczająca możliwość obniżenia tych mięśni. Również noszenie ciężarów lub tylko dziecka na rękach czy w chuście na brzuchu.
Może niektórym z nas niewiele to mówi, nic to dla nas nie znaczy. Jednak wystarczy sobie uświadomić, że znacznie obniżone narządy dna miednicy to bolący kręgosłup, a po 40-tce lub 50-tce wypadanie narządów rodnych, mimowolne popuszczanie moczu, itp. atrakcje.
Francuskie ministerstwo zdrowia policzyło sobie, ile kosztują wszystkie operacje ginekologiczne związane z tym i w związku z tym wszystkim kobietom po porodzie funduje ćwiczenia z zakresu rehabilitacji mięśni dna miednicy mniejszej. Ale! Jest jednak jedno i to niemałe „ale”: jeśli matka nie chce z tych ćwiczeń skorzystać (nie pamiętam do którego tygodnia), to oddaje państwu finanse za poród.
Z tymże to we Francji.
U nas trzeba samej zapisać się na ćwiczenia u fizjoterapeuty, poszperać po internecie, popytać tych, „co wiedzą”.
Najprostsze z ćwiczeń to:
- kucanie na całych stopach;
- chodzenie z książką na głowie (mięśnie dna miednicy są silnie związane z mięśniami całego kręgosłupa i oddziaływują na siebie nawzajem); ciągnięcie własnego kręgosłupa do góry;
- zmniejszanie brzuszka na wydechu.
Wielki Post- ćwiczenia dla ciała, ćwiczenia dla ducha.
26 lutego 2018 o godz. 18:04
U mnie kocią mamę musiała zastąpić butelka. Tak czasami też trzeba. Nie znalazłam kociej mamki. Ale jestem dumna, ze się udało, i to dwa razy 😀
A ten kot na zdjęciu fantastyczny.
27 lutego 2018 o godz. 13:40
Nie butelka, a wy z mamą z butelką w rączce 🙂 Sama się butla nie napełniła i nie podała 🙂 Pozwolę sobie podyskutować, nie gniewaj się 😉
27 lutego 2018 o godz. 20:24
Brzuszek też sam się nie wymasował 🙂
Nie doceniłam siebie 😉