22 październik
Smaki jesieni
Zaczyna się hartowanie, ale i czapek zakładanie.
Choć wydaje mi się, że te dzieci bardziej zahartowane, co dłużej wytrzymują bez czapek, szalików, skarpet. Co stawiają czoła jesieni, topiąc ją w ulubionej kałuży razem ze swoimi kaloszami, odnóżami i skarpetami.
Brrr! Dzielne dzieciaki! Już mi zimno na samą myśl.
A z doświadczenia to katary, prychanie i kasłanie u mych lubych dzieci zwykle zaczynało się wcale nie wraz z brzydką pogodą, a wraz z włączonymi kaloryferami.
Kaloryfery- wynalazek świetny i kiepski zarazem.
Świetny, bo ogrzewa wspaniale. Kiepski, bo tak wysusza powietrze, że dziecięce cienkie śluzówki przesusza na wiór. I nawet te w miarę odporne potrafią zacząć chorować. Niektórzy radzą sobie wieszając nawilżacze w pokojach, gdzie śpią dzieci (najprostszy nawilżacz- mokry ręcznik na kaloryferze lub suszące się pranie obok kaloryfera).
A ponieważ lepiej zapobiegać niż leczyć, to uczyć warto od maleńkości rozmaitości smaków, ziół.
Nawet roczne maleństwo może skosztować coś ostrego, ciekawego w smaku- pod warunkiem, że w obecności rodzica, w niewielkiej dawce i bez zmuszania, w bezpiecznej formie.
Pamiętam pewnego rocznego rączego młodzieńca, który wykradł z kuchni papryczkę chilli. Skonsumował ją w zaciszu pod stołem, po czym przyszedł z małą resztką i ogonkiem pokazując, że zaczyna czuć coś dziwnego. Jak na rocznego człowieka, to owo dziwne odczucie zniósł niemal ze stoickim spokojem.
Czy wiecie, że akceptowalność danego pokarmu zwiększa się po 18 skosztowaniu danego pokarmu?
Czyli dziecko potrzebuje, aby „oswoić”, polubić dany smak mieć szansę często go kosztować. Nic więc dziwnego, że meksykańskie dzieci wespół z dorosłymi zajadają się ostrymi daniami, natomiast chińskie jadają niemal wszystko z imbirem.
Czy dajemy naszym dzieciom szansę oswojenia się wczesnego (czyli od 12 miesiąca wzwyż) ze smakiem kapusty i ogórków kiszonych, cebuli, czosnku, chrzanu, gorzkich ziół, przypraw (np. majeranku, rumianku, cynamonu, goździków), owoców (greipfruitów, aronii) etc.?
Gdy dziecko będzie miało szansę poznawania wczesnego tego bogactwa smaków, jego repertuar ulubionych potraw w późniejszym wieku będzie prawdopodobnie szerszy. Fatalną robotę wykonują kupcze przesłodzone niemowlęce kaszki- czynią z dzieci późniejszych konsumentów batonów, czipsów, mlecznych kanapek i innych jedzenia atrapek. Najpierw producent podsuwa jeden produkt- kaszkę mleczną czy zbożową dla maleństw, a potem przy jej pomocy przeprowadza do następnych swoich produktów. Samonakręcająca się spirala zwiększonej sprzedaży- osiągnięty cel producentów.
Koktajl wdrażający w ostre smaki, który lubią nasze dzieciaki:
- 3 banany;
- 3 gruszki;
- sok z 1/2 cytryny;
- 2 szklanki jarmużu;
- 1 awokado;
- 3 plastry imbiru (jak zaczynacie poznawanie tego smaku, to zacznijcie od mniejszej dawki);
- 2 szklanki wody.
Wystarczy poobierać ze skóry, zmiksować i napawać się smakiem.
Już kiedyś o nim pisałam, ale dopiero jakiś czas temu odkryłam, że można go ożywić ostro-cytrynowym w smaku imbirem.
Smacznego!
24 października 2018 o godz. 17:50
Zapewne super koktajl 🙂
24 października 2018 o godz. 21:52
Dzięki Tobie, Ewuś- wpadaj, to zrobimy.