Był Dzień Świętości Życia? Czy już się skończył?

Tu na zdjęciu święty Józio trzyma Dzieciątko Jezus. Trzyma? Trochę dziwnie to robi. Nieporadnie.

Jakby podawał. Jakby nie dziecko trzymał, a jakiś prezent komuś wręczał.

Może to jest trop?

Oddaje Bogu Ojcu Dzieciątko Jezus. Nie zatrzymuje Go sobie.

W miłości ojcowskiej brakuje często tej bliskości, przygarnięcia. Sporo za to w niej dystansu, trzeźwego myślenia.

Czy to dobrze?

Pewnie! Bo powołanie ojcowskie jest inne niż matczyne. Ojciec nie ma być drugą matką. Dziecko nie potrzebuje dwóch matek (oczywiście dwóch ojców również nie). Ojciec uczy się być ojcem jakby wolniej od matki swojego dziecka. Bliskości, czułości potrzebnej dziecku też się stopniowo uczy. A w przyszłości powinien służyć dziecku zdrowym myśleniem, rozsądnie stawianymi wymaganiami, rzeczową pomocą.

Asystowałam przy pewnym porodzie w szpitalu (nie będąc doulą). Dzidziuś szcześliwie się urodził. Przyszło do wypełniania formalności.

-Pan jest mężem?- lekarz pyta ojca dziecka.

-Nie, partnerem.

-To się nie liczy- odrzekł na to obcesowo lekarz.

Wstrząsnęło to mną i zastanowiło. No bo tak: prawdę gada. Mogę tylko się domyślić, że boleśnie mogło to wybrzmieć w sercu tego ojca, bo w takim momencie to może i podwójnie zaboleć.

Nie oceniam tego ojca. Nie oceniam lekarza- „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Może ten młody ojciec potrzebował usłyszeć to w ten bezpośredni, dosadny sposób? Nie wiem.

Brak sakramentu małżeństwa lub choćby jego namiastki tzw. ślubu cywilnego to uchylanie się od odpowiedzialności.

Takie ojcostwo, które nie podejmuje się miłości, wierności względem żony jako zadania na całe życie, jakieś takie bardzo ułomne, kalekie.

Bo świętość życia każdego dziecka domaga się ochrony, czuwania nad nią, wierności dnia codziennego i w święta.

Kochane Mamusie, nie chciejmy być wszystkim dla swojego dziecka! Nawet jak jest bardzo małe i bardzo przyklejone do nas: przez pępowinę, przez przyssanie, przez emocje.

Jak bardzo ojcowie potrzebują być upewniani o tym, że są potrzebni, ważni! W dzisiejszych czasach, gdy feminizm się odmienia przez wszystkie przypadki i kobiety chcą być wszystkim: żołnierzami, policjantami, traktorzystkami (he he!), warto docenić rolę ojca jako przekraczającą taką czy inną pracę zawodową, choć w niej się też wyrażającą. I zawsze mówić dobrze o ojcu swych dzieci, choć niekiedy nie da się tego zrobić bez pomocy Bożej.

Nie bez powodu Bóg objawia się przez Słowa Biblii jako miłosierny Ojciec!

Widocznie bardzo ojca potrzebujemy! I bardzo potrzebują tego nasze dzieci. Widocznie On chce zaspokoić ten nasz ogromny głód ojca.


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.