30 styczeń
Co jest modelem karmienia niemowlęcia?
„Protestowały karmiąc piersią
Ponad sto kobiet karmiących piersią – taki niecodzienny widok mogli zobaczyć klienci jednego z centrów handlowych w Montrealu. Kobiety walczyły w ten sposób o prawne zagwarantowanie możliwości karmienia w miejscach publicznych. Dlaczego akurat w tym centrum handlowym?
Właśnie tam, kilkanaście dni wcześniej pracownik jednego ze sklepów z odzieżą dla dzieci poprosił karmiącą piersią dziecko panią Smith, by opuściła sklep.
cd.”
Czy ten sam pracownik sklepu wyprosiłby matkę, gdyby karmiła swoje dziecko z butelki lub podała dziecku smoczka, żeby go uspokoić? Czy proteza piersi, jej atrapa, jaką jest smoczek czy butelka ze smoczkiem jest mniej gorsząca?
Ciekawe, czy ten sam pracownik wyprasza ze sklepu panie zbyt nieskromnie ubrane, ze zbyt powycinanymi dekoltami czy tylko karmiący biust mu się nie podoba. Czy nie jest to swego rodzaju schizofrenia naszych czasów albo bodajże daleko posunięta obłuda, że godzimy się na tyle nagości w filmach i reklamach, a od matek wymagamy chowania się z karmieniem własnego dziecka w sposób naturalny, nie będący wyrazem bezwstydu, ale zwyczajnie normalności?
Od kiedy jedzenie dziecka i karmienie go stało się tak gorszącą czynnością, że wymaga się od matek dyskretnego karmienia? Chyba od tego czasu, gdy przestało ono być w rzeczywistości modelem normalnego karmienia niemowlęcia i małego dziecka. Przez wieki i tysiące lat od kiedy istnieje rodzaj ludzki karmienie piersią było normą. Ostatnie czasy to pod tym względem novum. Zleca się przejście na sztuczne karmienie często przy lada problemie:
-gdy dziecko ulewa i nie ulewa (po mleku AR czyli antyrefluksowym też zazwyczaj dalej ulewa, choć może trochę mniej, ale jest też od zarania nieźle tuczone ze względu na dodawane zagęszczacze);
-gdy za mało bądź za dużo przybiera na wadze (zbyt mały przybór na wadze często jest wynikiem limitowania karmienia, ograniczania go, czasem jakiejś infekcji, a więc w rzeczywistości jest to koleny powód by dalej karmić, a nie przechodzić na butelkę);
-gdy matka musi brać leki (choć rzadko się sięga do badań AAP, choć to główna instytucja zbierająca dane o wpływie na dziecko leków, ich przenikaniu do mleka itd.- w rzeczywistości wiele leków można stosować podczas karmienia, czasem potrzebne jest tylko czasowe zaprzestanie);
-gdy musi iść do pracy (choć w wieku 5-6 miesięcy człowiek jest na tyle duży, że z łatwością można go karmić przy pomocy łyżeczki, kubeczka), itd, itp..
Można by tak wymieniać i wymieniać. Już małe dziewczynki są wdrażane poprzez zabawki nie do karmienia piersią, ale właśnie do karmienia butelką. Większość lalek- dzidziusiów ma dołączone do kompletu smoczki i butelki. Wręcz zdziwienie w rodzicach budzą zabawki promujące karmienie piersią, zresztą jest ich tak niewielka ilość, że giną w tłumie tych ze smoczkami. Nawet mamy karmiące piersią nie mają nic przeciwko takiemu wdrażaniu swoich córek, a niejednokrotnie dziwią się zabawkom idącym pod prąd temu trendowi.
Dajemy sobie wtłaczać do głów reklamy promujące już od najwcześniejszych miesięcy wprowadzanie dodatkowego jedzenia: herbatek, warzyw, deserków, zupek ze słoiczków, choć nikt jeszcze ie podważył badań ukazujących, że dla zdrowia dziecka najlepszym pożywieniem przez pierwsze pół roku jest właśnie matczyne mleko.
Pomimo refleksji na temat pożytków płynących z karmienia piersią, matki nierzadko tak karmią piersią jakby na pewnym etapie stawało się ono czymś niewłaściwym, niekorzystnym. Np. sytuacja wprowadzania żywności dodatkowej, gdy dziecko już jest do tego dojrzałe. Matki często z łatwością wchodzą w walkę z własnym dzieckiem: zamiast karmić piersią, gdy dziecko wysyła sygnały, że tego oczekuje, potrzebuje, próbują w tym momencie wcisnąć mu nawet wbrew niemu inne jedzonko, czasami podstępem przez zagadywanie, wprowadzanie atrakcji. Tworzy to niekiedy pętlę wzajemnych nacisków, niechęci. Jak inac