1 lipiec
Muzyka, która koi
Jestem myślami przy ostatnim moim porodzie, w którym uczestniczyłam jako doula. Towarzyszyła nam stale melodia chorałów gregoriańskich „O Aniołach Świętych”. Powtarzające się rytmiczne śpiewy. Stałe nawracające motywy, trochę jak sam poród: wracały i odchodziły, dawały ciszę i rytm.
Powtarzalność i głębokie skupienie tej muzyki-modlitwy przekłada się na porodowe wyciszenie, rozładowanie trudu, który długimi momentami wydaje się zbyt ciężki do udźwignięcia.
Muzyka ta faluje głosami i kołysze rodzącą matkę i jej dziecko aż do chwili niezwykłego przebudzenia i wyjścia na świat.
Są różne rodzaje muzyki kojącej, która może przynieść relaks w czasie porodu: ze śpiewem ptaków i odgłosami natury, szumem fal, jest też muzyka klasyczna, która również utula rodzącą matkę i maleństwo szykujące się do skoku.
Na porodówce można włączyć magnetofon, ale można też przyjść ze słuchawkami i MP3. Czasem właśnie te słuchawki potrafią odgrodzić rodzącą od hałasu szpitalnego, niepotrzebnych rozmów, zdawkowych słów, odgłosów wydawanych przez inne kobiety.
Wybierając i włączając muzykę lub rezygnując z niej, to wy kształtujecie atmosferę porodu, wpływacie na położną, lekarzy czy ze skupieniem i spokojem podchodzą do Was czy z niepokojem i rutyną.
Warto się zastanowić, czy szykując się do szpitala, nie spakować też znanych jak najspokojniejszych płyt wraz z odtwarzaczem. Dobrze jest, gdy płyta ta była wielokrotnie przesłuchana i znana również dziecku. Wówczas maleństwo też syci się poczuciem bezpieczeństwa znanej sytuacji: powracającej kojącej melodii.