Archiwum miesiąca wrzesień 2019


„Miejsce świętego spokoju zajął święty pokój”

Widziały gały, co brały

A jak Wy myślicie o swoim małżeństwie?

Czy podziękowałyście po porodzie mężowi za to dziecko?

Ono przecież nie jest tylko z Ciebie. Jest darem Boga. Jest konkretnym uosobieniem Waszej miłości.

I zamknę ten wpis w klamrę śpiewu zachwyconego tym konkretem:

Piosenka dla synka



Nieporadnie

Pierwiosnek w ręku Zosi

 

Na zdjęciu reminiscencje z pobytu na naszej ptasiej wyspie.

Dzieci mogły tam obserwować pracę ornitologów, uczestniczyć w niej.

I przywracać wolność ptakom.

To było najpiękniejsze.

Bo najczęściej ptak uciekał, gdzie pieprz rośnie, jak tylko nadarzyła się okazja czyli muśnięcie rąk dziecka.

Ale czasem zdarzały się takie małe cuda. Że dziecko otwierało dłonie, a ptak pozostawał. Jakby zaprzyjaźnił się z dzieckiem. Jakby zrozumiał, że te ręce dziecka są jak bracia świętego Franciszka: radosne i dobre, i pokorne jak ptaszki śpiewające.

Słodkie serce dziecka.

Jak często trzeba je błogosławić!

Jak bardzo śpieszyć się z obdarowaniem go pieczęcią pokoju Ducha Świętego- chrztem!

Żeby nieprzyjaciel nie okradł go z tego podobieństwa do Stwórcy wszelkiego dobra i piękna.



Pomnażanie czyli człowiek jak wodospad

Człowiek, na którego można liczyć.

Mało mówi, dużo czyni, dużo słucha.

Słuchał Boga nawet przez sen.

Słuchał swojej małżonki Maryi.

Słuchał swojego przybranego Syna.

Zasłuchany, żeby dobrze prowadzić swoją rodzinę.

Myślę, że był piękniejszym mężczyzną niż wypalony na tym drewienku nieudolnie.

Umiał i umie być wsparciem dla żony, matki.

W czym potrzebujecie wsparcia najbardziej?

A może podzielicie się ze mną, z innymi, jak znajdujecie to wsparcie lub jak cierpicie, gdy go brak?

Siła nieposkromiona wodospadu.

Święty Józef jest jak wodospad.

Skąd ta siła płynie, płynęła?

Z pojedynczych kropelek.

Z maleńkich kropelek dobra. Czyli chwytania Boga za rękę.

Dodawanych wytrwale jedna do drugiej. Bez oglądania się na to, co powiedzą drzewa, kamienie, chmury. Wytrwale chwila po chwili.

Święty Józefie, weź do roboty ze sobą naszych mężczyzn, synów. Ty sobie z nimi poradzisz, nawet gdy my sobie nie radzimy.

Przyznam się Wam w końcu.

Coraz bardziej wciągam się w rodzenie, w bycie sobą czyli doulą- Fizulą. Z każdym dzieckiem moim i nie moim, w którego narodzinach uczestniczyłam, podziwiam coraz bardziej kruche i zadziwiające arcydzieło porodu, spotkania niewidzialnego z widzialnym.

Wasza doula Fizula

P.S. Zaczynają mi się marzyć zdjęcia z dziećmi na tej stronie. Jeśli chcesz się podzielić swoimi zdjęciami, które zrobiłaś/zrobiłeś jako rodzic/ fotograf (i masz do nich prawo autorskie), to możesz mi je wysłać ze swoim oświadczeniem, że wyrażasz zgodę na publikację i że to Twoje zdjęcia. Mój mail: fizula@gazeta.pl

Wierzę, że marzenia się spełniają 🙂

Nawet takie, które pieką, bolą i nie dają o sobie zapomnieć.



Pobudka!

Wstają poranne mgły.

Jutrzenka.

I radość, że się przeżyło w dość traperskich warunkach. A do tego można iść na wędrówkę z ornitologami i znajdować takie cudeńka:

Bycie mamą to jest przygoda, jakiej się nie śniło w najśmielszych snach.

I warto ją przeżywać kroczek po kroczku niczego nie przyśpieszając, nie psując, nie wymuszając.

Delektując się małymi kropelkami niespodzianek, jakich pełne jest życie, do jakich zaprasza każdy nowy dzień w rodzinie.

Żeby kiedyś nie zatrzymywać tych dużych dzieci, którym w międzyczasie wyrosły skrzydła. I nie uziemiać, że my jeszcze nie zdążyłyśmy się nacieszyć dzieckiem, naprzytulać, naopiekować, karmić.