2 luty
Dzieci tylko dla bogatych?
Uczestniczyłam niedawno w ciekawej dyskusji, która zeszła na grząski grunt dotyczący liczby dzieci i pieniędzy.
W prasie można obecnie wyczytać rozpiski, ile pieniędzy wydaje się na jedno dziecko, na dwoje, troje… itd. I niektórzy ludzie biorą to sobie do serca, twierdząc na tej podstawie, ile mogą mieć dzieci czy ile inni powinni/nie powinni mieć dzieci.
Ta logika mnie poniekąd przeraża. Ponieważ uzależnia miłość małżeńską i rodzinną właśnie od pieniędzy, a raczej wyobrażenia o nich. Ato, że dzisiaj mamy mało pieniędzy nie znaczy, że jutro też będziemy mieć ich tyle samo. To, że dzisiaj mamy ich dużo, nie oznacza, że jutro albo za trzy dni (niedosłownie) nie splajtujemy i nie zostaniemy z niczym.
Uzależniając swoją decyzję wyłącznie od pieniędzy, wielkości mieszkania, swoich obaw pozostajemy niewolnikami tychże pieniędzy, metrów kwadratowych mieszkania, swoich wyobrażeń o przyszłości.
A Kościół rodziców zachęca do wielkoduszności w dziedzinie przekazywania życia, do otwarcia i swojego rozumu, ale też swojego serca na głos Boga. Bo Pan Bóg się nie myli. Jeśli ubogiej rodzinie dał dużo dzieci, to miał w tym plan, to jest to Jego dar miłości. Czy jesteśmy mądrzejsi od Niego, że uważamy, że wiemy, kto powinien, a kto nie powinien mieć dzieci, tę lub inną ich liczbę.
Uczestnicy tej dyskusji w pewnym momencie stwierdzili, że oni mogliby odpowiedzialnie mieć tylko troje dzieci, gdyż wtedy by ich było stać na studia dla nich. Nietrudno sobie wyobrazić, jak łatwo życie może spłatać psikusa w takiej sytuacji. Założywszy optymistyczną wersję, że Pan Bóg rzeczywiście tym ludziom da trójkę dzieci, nie da się już teraz przewidzieć, czy one choćby zechcą studiować.
Duchową przewodniczką dla mnie jest tu Matka Teresa z Kalkuty, która powiedziała kiedyś, że jeśli zabierzemy ubogim ludziom ich dzieci, to zabierzemy im ich największy skarb. Innego nie mają. Patrząc na postępowanie niektórych ludzi bogatych nie zawsze można powiedzieć, że rzeczywiście ich dzieci są ich największym skarbem.
Podziwiam oddanie kobiet z ubogich krajów z jakim karmią piersią swoje dzieci. Nie martwią się, że dzieci wyjedzą im z organizmu drogocenny wapń, mikroelementy, że jeszcze bardziej same schudną. Drogocenne pozostają dla nich dzieci.
Małe dzieci w tej kwestii pozostają mądrzejsze od wielu dorosłych: kochają swoich rodziców najbardziej na świecie, nie oglądając się na pieniądze.
Biedni też mają prawo do dzieci, nie ze względu na swoje pieniądze, ale ze względu na Boga-Stwórcę i miłość, jaką mają do swoich dzieci. Pan Bóg jedyny wie niekiedy, dlaczego dał to, a nie inne dziecko takiej rodzinie.