„ludzie wszyscy podobni do siebie”

Przyrząd zwany ultrasonografem (w skrócie USG zwany) zrobił ogromną karierę. Lekarze czasem z nonszalancką pewnością informują na jego podstawie nie tylko o stanie zdrowia, ale i o płci dziecka.

Małżeństwo oczekuje narodzin dzieciątka. Starsze dziecko to synek. O tym młodszym dziecku w drodze dowiadują się na badaniu USG, że jest dziewczynką. Różowe sukieneczki i słodkie śpioszki są zakupione. Piękne imię dziewczęce też wybrane. Dziecko jeszcze ciche pod sercem, a rodzice do niego zwracają się po imieniu: „Michalink0!” Pięknie, osobowo rozwija się ta relacja.

Tyle że zgrzyt następuje w momencie porodu. Bo rodzi się chłopczyk. Będzie więc Michał, a nie Michalinka. Jednak przyzwyczajenie 5 miesięcy do mówienia „Michalinka” zostaje. Rodzice mówią dalej „Michalinka” do półtorarocznego dziecka, czasem Michał. Osoba z zewnątrz już głupieje, bo w końcu nie wie, czy ma do czynienia z dziewczynką czy chłopcem. Jak się zwracać do tego dziecka, skoro sami rodzice raz używają formy żeńskiej, a raz męskiej.

Czy lekarz uczynił przysługę tym rodzicom? Tak, niedźwiedzią. Ten kij ma dwa końce. I to nie jest odosobniony przypadek. Znamy też Piotrusia, co w różowych śpioszkach spał, bo też „miał być dziewczynką”. Na sali porodowej, na położnictwie rodzice często nie mogą się otrząsnąć ze zdumienia nad pomyłką lekarza. A czy należałoby się dziwić tym pomyłkom? Lekarz też człowiek, może się mylić.

Tego typu sytuacje utrudniają dziecku identyfikację z własną płcią, co jest potem bardzo ważne dla normalnego rozwoju jako dziewczyna lub jako chłopak. Co prawda współczesna kultura często stara się zatrzeć różnice między płciami, ich wagę, ale na szczęście zwykli rodzice spostrzegają je nadal. A spostrzegając doceniają najczęściej.

W swej książce „Prawidła życia” Janusz Korczak cały rozdział poświęca różnicom i podobieństwom między chłopcami i dziewczętami. I generalnie doceniając człowieczeństwo obojga kończy w następujący sposób:

„Zauważyłem, że tylko głupcy chcą, żeby ludzie wszyscy podobni byli do siebie. Kto rozumny, tego cieszy, że są na świecie: dzień i noc, lato i zima, młody i stary, że jest i motyl, i ptak, że są różne kolory kwiatów i oczów ludzkich, że są dziewczęta i chłopcy. Kto nie lubi myśleć, tego niecierpliwi rozmaitość, która zmusza do myślenia.”

Są rodziny, w których jest tylko synek lub tylko córeczka. Są takie, gdzie i syn, i córka przychodzą na świat. Są też rodziny powołane, by być przytulnym miejscem dla gromadki chłopców. Są też tacy małżonkowie, którzy są powołani, by być rodzicami dla swych córeczek.

Dlaczego?

Tajemnica. Niewiadoma, ale też Boży dar. Niespodzianka wykrojona przez Stwórcę na miarę tych konkretnych rodziców.

Czasem ciocie, wujkowie, znajomi zapytają starszego rodzeństwa: „A chciałbyś mieć braciszka czy siostrzyczkę?” „Chciałbym mieć tego, kto tam mieszka już u mamusi w brzuszku”- odpowie już uświadomione starsze dziecko. Ale maluch jest bezbronny wobec takiego pytania. Robi się krzywdę dziecku tak pytając, bo wykształca w nim oczekiwanie tego, co mówi jego chcenie. Tak jak się pyta: „Wolisz gofra czy loda?” Dziecko odpowiada licząc, że dostanie to, o czym mówi.

Warto więc uświadamiać swoje dziecko, jeśli zdoła pojąć, „że to już jest chłopczyk albo dziewczynka, tylko my tego nie wiemy; Pan Bóg zaplanował dla nas kogoś, kto jest nam potrzebny i komu my jesteśmy potrzebni do kochania„.

Nie jestem zwolenniczką tak popularnego dowiadywania się płci podczas badań USG. Lekarz zamiast skupić się na stanie zdrowia rozprasza się sprawami mniejszej wagi na tym etapie życia. Rodzice zamiast z ekscytacją czekać na narodziny czekają na już wiadome, znajome. Czytałam kiedyś o badaniach, które pokazywały korelację (współistnienie):

  • znajomości płci i dłuższego parcia (II fazy porodu);
  • nieznajomości płci dziecka i krótszej fazy parcia.

Coś w tym jest. Na pewno nie wyczerpuje to bogactwa zjawiska, ale pokazuje, że być może jesteśmy skłonne więcej trudu włożyć w poród, żeby poznać własne dziecko, gdy nie znamy jego płci. Zastanawiające.

Czy płeć dziecka jest ważna? Na pewno nie najważniejsza, ale ma jednak głęboki sens, którego nie trzeba pomijać, żeby dobrze wychowywać młodego człowieka.


komentarze 4 do wpisu “„ludzie wszyscy podobni do siebie””

  1. Ola napisał(a):

    Też nie jestem zwolenniczka poznawania płci podczas usg. Wielu rodziców na usg chodzi do skutku, a przecież z trafnością bywa różnie. Ja płci mojej córki wcześniej nie znałam i uważam, że to było naprawdę wspaniałe. Trochę inaczej się czeka na małego człowieka, który ma swój sekret 🙂 Przy kolejnych dzieciach, które mam nadzieję się pojawią, też nie będę chciała poznawać płci. Pozdrawiam

  2. admin napisał(a):

    My mieliśmy śmieszną sytuację z najstarszą córcią. Mój mąż był tak przejęty badaniem USG, że bardzo mętnie wyjaśnił lekarzowi, że nie chcemy, by nam wyjawiał płci dziecka. Ten zrozumiał go opacznie i zbulwersował się na niego, że to przecież nie jest najważniejsze, a na koniec dodał z przekąsem: „No to jak chcieliście mieć dwie dziewczynki, to macie jedną”. I tak odebrał naszemu dziecku jego tajemnicę.
    Jednak wiem, że obecnie rzadko kto decyduje się z czekaniem, aby poznać płeć dziecka.

  3. janka napisał(a):

    Witaj, Izo! To mój pierwszy wpis:)
    Ja mam odmienne odczucia związane ze znajomością płci. Sama miałam wielką chęć znać płeć ale tak z przymrużeniem oka – oba imiona przygotowane i do końca oczekiwanie, czy lekarz się nie pomylił. Parę razy spotkałam też rodziców, którzy płci nie znali ale oczekiwali dziecka o określonej płci i nie byli pewni czy zaakceptują, jeśli urodzi się dzieć płci przeciwnej.
    Mnie znajomość płci pomogła urealnić to, co nastąpi, bo jakoś długo, za każdym razem, nie mogłam uwierzyć w to, że będę miała dziecko. Ot, taka przypadłość;) Ale nie rozumiem 100% (choć głębsze powody potrafię sobie wyobrazić), nastawiania się na określoną płeć, czy to ze znajomością jej z usg, czy bez.
    J.

  4. admin napisał(a):

    Janinko,
    pomimo że masz odmienne podejście, ale jakże rozsądne. Fajnie, że podzieliłaś się nim. Dla mnie z tej mojej pisaniny chyba najważniejsze jest, jeśli mogę też usłyszeć czyjąś odpowiedź. A Twoją to w ogóle z wielką radością przeczytałam, że miałaś ochotę się odezwać.

Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.