Dotyk, który pozwala się rozwijać

Często się spotykam z obawami mam, że nosząc swoje dzieci, karmiąc je często piersią, rozpuści się je, przyzwyczai do noszenia, do karmienia.

Niepokojami takimi dzielą się też z młodszym pokoleniem także dziadkowie sami nierzadko wychowujący według zegarka, stylem zimnego chowu.

Dlaczego obawy takie nie tylko są bezpodstawne, ale wręcz są uprzedzeniem wobec dotyku rodzicielskiego, karmienia piersią?

Od dawna już zaobserwowano reakcję niemowląt na brak kontaktu, dotyku rodzicielskiego przypominający depresję. Ukuto nawet już w czasie II wojny światowej termin „depresja anaklityczna” jako reakcję dziecka na rozdzielenie z matką.

W latach 50-tych wsławił się swoimi badaniami Harlow eksperymentując z małpiatkami. Jedno z jego najsłynniejszych badań polegało na odizolowaniu małpich niemowląt i skonstruowaniu 2 sztucznych matek. Jedna z matek zrobiona była z drutu i miała możliwość dostarczania mleka. Druga natomiast była skonstruowana na ramie pluszu, a więc dawały komfort dotykowy, ale nie oferowała mleka.

Małe małpki wybierały na swoje matki kukły bardziej przytulne, pozbawione za to mleka. Wolały je i wybierały, były z nimi wyraźnie związane. Naukowcy na tej podstawie orzekli, że to dotyk, przytulenie rodzi więź emocjonalną. Pożywienie jest natomiast mniej istotne dla tejże więzi.

Małe małpki pozbawione swoich matek wykształcały szereg nienormalnych zachowań, np. ssanie kciuka, bujanie się.

Opierając się na tej całej grupie badań, czy może dziwić, że i ludzkie niemowlęta, od których oczekuje się, że „grzecznie” będą leżeć w swoich łóżeczkach przez wiele godzin, że nie będą zbyt absorbujące, jeśli chodzi o karmienie piersią również będą stosowały takie emocjonalne „wyciszacze” jak np. ssanie palca.

Takie „prezenty” dla małych dzieci jak:

  • noszenie;
  • karmienie piersią;
  • masaż,

to zwyczajne stymulatory rozwoju, dające dziecku siłę i napęd do rozwoju.

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że dla małego dziecka duża dawka dotyku, kontaktu fizycznego to:

  • lepsze przybieranie na wadze;
  • większa aktywność dziecka;
  • zmniejszenie w organizmie dziecka poziomu hormonów stresu;
  • lepsze wyniki w ocenach psychologicznych;
  • lepszy stan zdrowia, krótsze hospitalizacje.

Jak wszystko w życiu, dotyk nie może być mechaniczny, bo w gruncie rzeczy nie jesteśmy zwierzętami. Jeśli będziemy nosić, masować mechanicznie, dziecko prędzej czy później to odkryje. Dotyk potrzebuje więc miłości i serca, żeby był przynoszący owoce i miły dla drugiego człowieka.

Z powodu dotyku ciało-do-ciała również karmienie piersią ma tak terapeutyczne działanie: dziecko syci się wówczas nie tylko mlekiem matki, ale również jej bliskością i przytuleniem. Często matki karmiące butelką zastrzegają się, że mimo tego sztucznego karmienia dostarczają dziecku równie dużo przytulenia. Jednak o ile zdarzało mi się nie raz widzieć dziecko karmione butelką: leżące samo w wózeczku, siedzące samo, chodzące, to nigdy nie widziałam jeszcze dziecka karmionego piersią, które nie byłoby przytulone do swojej mamy. I ta różnica ma kapitalne znaczenie .

Obecnie psycholodzy zachęcają, by nawet z nastolatkiem nie tracić kontaktu fizycznego, że potrzebuje on i przytulenia, i poklepania. Jeśli jednak tego kontaktu bliskości i wcześniej nie było, to raczej nie pojawi się on dopiero w wieku nastu lat. Nastolatek potrzebuje już z całą pewnością wyraźnie się oddzielać od rodziców, jednak bliska więź z nim, nić porozumienia mająca i jakiś delikatny wymiar fizyczny pozwala, by robił to w bezpieczny dla siebie sposób.


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.