25 wrzesień
Słoń naszych win
Tytuł powyższego dzieła 4-letniej osóbki: „Brat jeździ z taczką i z psem.
Kiedy jest się maluchem wszystko czuje się mocniej, wszystko urasta do wielkiej rangi.
Kiedy się jest w Zoo, słoń jest tak wielki, że sięga nieba.
Jak się idzie do Zoo jako dorosły, odchodzi się od wybiegu słoniowego zdegustowanym: „Eee, taki kurdupel, a się nazywa słoń”.
Dlatego tak boli, gdy jest się dzieckiem i dostanie się od brata po uchu.
Tyle lat straciłam na utopie, które szerzą pozycje typu”Rodzeństwo bez rywalizacji”, które udają, że są w stanie dzięki pedagogicznym trikom obezwładnić potwora, który się nazywa „zazdrość między dziećmi”.
No cóż, na krótką metę trochę mogą pomóc. Trochę podpowiedzieć.
Trochę.
No właśnie. Trochę.
Człowiek jak bumerang wraca do starych sposobów działania. A dzieci obrastają ranami serca, bliznami po bójkach, kłótniach, utarczkach.
A tak wiele ran mogłoby się zasklepić, gdybyśmy umieli przepraszać za dzieci: „Przepraszam Cię za niego, on jeszcze nie rozumie. Proszę, wybacz mu”.
My dorośli jeszcze nie wszystko rozumiemy. Znacie to?
„Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.”