26 listopad
Co wybierasz: podejrzliwość czy zaufanie?
Piękna rzeźba Karmiącej i Karmionego.
Łagodność na tych Twarzach mówi o pięknym zaufaniu: do siebie nawzajem, do nas-patrzących, do pięknego zamysłu Boga-Stwórcy.
Szukając niejednokrotnie przyczyn, czemu to karmienie piersią z takim trudem przychodzi, widzę też w nim barierę naszej podejrzliwości. Podchodzimy więc niejednokrotnie do laktacji jak pies do jeża.
Niestety widzę to za każdym razem, gdy jestem w szpitalu.
Podejrzewamy laktację:
- o to, że w ogóle jest czymś co pojawia się i znika albo w ogóle nie pojawia „nie wiadomo czemu”;
- o to, że może się w ogóle nie pojawić, że jest dana nielicznym szczęśliwcom;
- o to, że jest jakąś kulą u nogi;
- o to, że jest zniewoleniem, uwiązaniem dziecka, matki;
- o to, że, ogólnie mówiąc, coś z nią nie tak;
- o to, że nie da jej się połączyć z normalnym życiem.
No i utwierdzają nas w tym producenci reklam, którzy sprytnie przemycają przekaz o „niewystarczającej” laktacji, o tym, że z nią same problemy.
Efekt jest taki, że w Stanach Zjednoczonych, ale i bardzo wiele matek u nas, karmi dzieci podwójnie: i swoim mlekiem, i modyfikowanym. Skutkiem jest ogromna plaga otyłości, chorób cywilizacyjnych, bo nie jesteśmy krową z czterema żołądkami, by nas od urodzenia podwójnie karmić.
Wystarczy to matczyne karmienie niedoskonałą piersią, ale za to jak bardzo wspaniałą dla dziecka 🙂
Tymczasem:
- Tak jak nie ma plagi chorób gruczołów potowych, tak samo nie ma plagi gruczołów piersiowych- bo gruczoł piersiowy jest zmodyfikowanym gruczołem potowym; jest za to plaga niewłaściwych porad, niepotrzebnego wciskania smoczków, butelek, reklam, plaga podejrzliwości wobec laktacji, wobec matek, dzieci, podejrzliwość wobec samego mleka matki, że coś z nim nie tak;
- Karmienie piersią jest najwłaściwszym sposobem karmienia dziecka po narodzinach; karmienie butelką jest jak stosowanie inkubatora „na wszelki wypadek”;
- Podczas karmienia piersią dziecko syci się matką: jej pokarmem, jej odpornością, jej ciepłem, kontaktem z nią; a matka syci się i cieszy dzieckiem- ma przynajmniej taką możliwość, jeśli się zdobędzie na cierpliwość;
- Laktacja zaczyna się już w 16 tygodniu ciąży (co nie znaczy, że wtedy mleko musi wypływać na zewnątrz- zazwyczaj nie wypływa, mi nigdy nie wypływało, a moją piątkę dzieciaków wykarmiłam); a skoro zaczyna się w ciąży, to dlaczego miałaby cudownie zanikać po porodzie?!
- Na naukę karmienia piersią warto sobie dać co najmniej 6 tygodni czyli tyle, ile trwa połóg: i dziecku, i matce; bo oboje uczą się siebie nawzajem; czyli połóg to taki czas, kiedy trzeba sobie pozwolić na odpoczynek z dzieckiem przy piersi; przy piersi jednej, drugiej, trzeciej, czwartej itd. … (Czy ktoś tu się dziwi, że matka ma cztery piersi i więcej? Oczywiście, że ma- tyle, ile razy zmieniamy pierś, tyle razy dajemy dziecku nową pierś, hehe. Taki styl skakania z piersi do piersi, zmian- służy stymulacji laktacji. Gdy chcemy, żeby piersi przestały szaleć i mniej wytwarzały mleka, wtedy dajemy dziecku jedną pierś przy jednym karmieniu.)
- Karmienie piersią nie jest żadnym „uwiązaniem” dziecka do matki ani vice versa, tylko normalnym elementem rozwoju. Bo i dzieci i matki, które przez 9 miesięcy je nosiły karmiły 24 godziny na dobę potrzebują dalej tej bliskości. To nie matki, które prawidłowo karmią piersią są potem nadmiernie przywiązane do dorosłych synków i córeczek, ale te, które gdy miały niemowlęta i małe dzieci pośpiesznie je odstawiały, na siłę usamodzielniały. I zostało w niech to nienasycenie bliskością dziecka. Ale nie da się jej już zaspokoić, gdy dziecko ma naście, a tym bardziej dwadzieścia lat. Bo robi się krzywdę i sobie i dziecku.
Myślę, że ta plaga podejrzliwości wobec laktacji zaczyna się już przy leczeniu niepłodności, przy cesarce, gdy doznajemy zawodu, że nasze ciało nas zawiodło.
Ale to zazwyczaj nie ciało nas zawodzi. Światowa Organizacja Zdrowia za zasadne uważa co najwyżej 10% cesarskich cięć, tzn. że skoro w naszym kraju jest ich podobno nawet 50%, tzn. że robi się wiele niepotrzebnych operacji zdrowym kobietom.
I nie zawodzi nas ciało, ale najczęściej cierpliwość personelu medycznego, nasza własna cierpliwość, procedury medyczne, które często prowadzą do licznych schorzeń, zaburzeń jatrogennych.
„Kładę przed tobą podejrzliwość i zaufanie”.
Wybierajmy zaufanie, bo ono nadaje sens. I nas buduje, nasze dzieci.
Naszą relację.
Nie bójcie się też uczyć innych o karmieniu piersią.
Niech boją się ci, którzy nie mają o nim pojęcia, a się wypowiadają.
A takie piękne skarby rosną na mleku mamy:
2 grudnia 2019 o godz. 22:41
Jak zawsze bardzo ciekawie Iza piszesz;
do mnie – Mamy która walczyła o karmienie wyłącznie piersią i która przeszła przez etap niepewności, nieumiejętności, bólu i strachu – ale nie niecierpliwości – bo jej akurat (cierpliwości) miałam w tym zakresie dużo – te słowa trafiają szczególnie.
Ale nigdy nie myślałam w ten sposób – że ciało mnie zawiodło dlatego, że ostatecznie miałam cesarkę. I nie będę tak myśleć. Dziękuję mojemu ciału że dzielnie i zdrowo nosiło przez 9 mcy moje Dziecko. Że dzielnie przez kilkanaście godzin doświadczało porodu. A że ostatecznie podjęta została decyzja o cięciu cesarskim? Od początku przyjmowałam to co się działo z zaufaniem i spokojem.
Na pewno było inaczej niż w czasie naturalnego porodu ale czy mniej magicznie dla mnie? pewnie że nie.
3 grudnia 2019 o godz. 16:04
Magda, cieszę się wraz z Tobą, że doceniasz swój poród- to jest bardzo dobre i cenne:) Ja o kobietach, które najpierw długo rodziły naturalnie, a później miały cesarkę mówię i myślę jako o tych, które przeżyły dwa porody za jednym zamachem. Doceniam cesarkę jako tą, która ratuje życie i zdrowie- super, gdy temu służy.