Noszenie potrzebującego

„Dusza dojrzewała powoli, ciało natomiast hartowało się niezwykle szybko.” K.Makuszyński

Wakacje w toku, więc i lektura bardzo lekka, pożyczona od koleżanki mojej córki. Ten jednak cytat wywarł na mnie wrażenie. Autor ten ma przenikliwość większą niż niejeden pisarz nowoczesnych poradników. Z tego prostego powodu, że widzi w dziecku coś tak prostego jak dusza.

Dziecko od początku jest człowiekiem, a więc od początku jest narażone na cierpienie. Co więcej, jest nim zarażone, bo przychodzi na świat z grzechem pierworodnym.

Wczoraj miałam właśnie możliwość niańczyć takie cierpiące dziecko, mojego 4-miesięcznego Ignasia. Odkrył młodzieniec, że odkładanie go na kocyk jest narażaniem go na samotność i bezradność. Natychmiast po położeniu buźka zmieniała się w podkówkę, więc, cóż było robić, przywiązywałam go sobie do chusty na plecy bądź na brzuch.

Chusta zapewnia dziecku przytulenie bardzo bliskie, maluch ma szansę wtulić się i zasnąć, wyciszyć, dać znać, kiedy czegoś potrzebuje.

Mam wrażenie, że znakiem czasu jest to, w jaki sposób obecnie są noszone niemowlęta. Nierzadko widzi się je w nosidełkach bądź na rękach oparte plecami o brzuch rodzica, twarzą do świata, tak, że pierwsze znajduje się dziecko, za nim rodzic. Nie dość, że jest to sposób niebezpieczny (w razie upadku zagrożona jest twarz dziecka, nieprawidłowe ułożenie bioderek), to jest to dodatkowo wbrew potrzebom niemowlęcej osoby. Małe dziecko w ramionach rodzica szuka ukojenia, odpoczynku, schronienia. Jeśli jest noszone w ten nieprawidłowy sposób, to nie dość, że nie znajduje go, to jest wystawione na nadmierną ilość bodźców, doznań, nie ma możliwości uciec przed nimi. Czy można się dziwić, że rodzice noszący w ten sposób małe niemowlę skarżą się, że ich dziecko zbyt mało śpi, jest niespokojne, ma trudności z zaśnięciem?

Dziecko gdy będzie gotowe do tego, by być skierowane twarzą do świata, potupta na swoich małych nóżkach, samodzielnie odwróci się od nas. I wtedy nie zaszkodzi mu wyprzedzanie mamy czy taty.

Niestety też miałam skłonność do noszenia w tak nieprawidłowy sposób najstarszej córeczki, nie wiedząc, że jest to niezdrowe i nieprawidłowe. Dlatego myślę, na swoim przykładzie, że wiąże się z tym również pewne zmęczenie dzieckiem. Odwracamy od siebie dziecko i już nie musimy na nie patrzeć, dokładnie za to widzą go inni, można się pochwalić wówczas lepiej swoją pociechą. Dziecko jest tu w roli przewodnika, nie znajduje natomiast oparcia w rodzicu. Na jego barki zbyt duży ciężar jest przerzucany.

Mamy skłonność w ogóle zbyt długo nosić dziecko na brzuchu, twarzą w twarz. Skutki? Problemy z mięśniami dna macicy, które mogą dopiero ujawnić się po latach, niekoniecznie od razu, nie wykorzystanie okazji, by uczyć malucha patrzeć z tej samej perspektywy.


Zostaw odpowiedź

Musisz się zalogować aby móc komentować.