28 wrzesień
Nie je? „Genialne” recepty
Postanowiłam sobie odreagować wpisy, które się pojawiły na moim forum dotyczącym karmienia piersią. Pokrótce o genialnych radach lekarzy, którzy dzieciom niechętnym jedzeniu (lub jedzącym w niewielkich ilościach) żywności uzupełniającej (mięso, warzywa, owoce, zboża itp.) zalecają zabranie tego, co chcą jeść czyli odstawienie od piersi.
Rada jest wyjątkowo szkodliwa. Polega generalnie na zabraniu wrażliwemu dziecku tego, co toleruje jego układ pokarmowy, immunologiczny itd. i podanie mu w zamian to, czego nie toleruje, co mu mniej służy.
I tu mamy powinny być mądrzejsze od lekarzy. Czyli posiadać tę choć odrobinę empatii i zrozumienia, których zabrakło lekarzowi. Bo dziecko też człowiek i trzeba je kochać jak siebie samego. A więc, gdybyśmy mieli jakiś ulubiony rodzaj pokarmu, na którym utrzymywalibyśmy się w dobrym zdrowiu, to nie byłoby nam przyjemnie, gdyby ktoś autorytarnie stwierdził, że trzeba nam go zabrać i dać całkowicie co innego, a na dodatek zrealizował to wbrew naszym łzom, prośbom, krzykom.
Mamy się tłumaczą, że muszą odstawić, bo są zbyt zmęczone, zirytowane i ja to rozumiem. Rozumiem ogrom zmęczenia towarzyszący nieraz karmieniu piersią, to całe niewyspanie, utrudzenie, bo mając czwórkę dzieci za chleb powszedni uznaję zmęczenie. Ale chcąc oddać sprawiedliwość własnym dzieciom: względem siebie nie jesteśmy tak bezlitosne jak wobec własnych dzieci. Bo same jak jesteśmy głodne, to mimo zmęczenia, często mimo nadwagi, karmimy siebie samą, ucierając szlaki do lodówki, szafek kuchennych.
No więc karmienie piersią to dla dziecka normalne jedzenie. Ale z powodu własnego zmęczenia czy niewyspania, innych odczuć potrafimy dziecku odmówić własnego mleka. Bo jesteśmy zmęczone, ale sobie jednak nie odmawiamy zwykle.
Kochamy własne dzieci tak jak siebie samą?
29 września 2011 o godz. 04:58
Ja musiałam jeden dzień w szpitalu podać butelkę i zmęczyłam się tym tak bardzo, że ‚podziwiam’ te matki, które dają sobie radę z karmieniem butelką i jeszcze twierdzą, że to takie proste.
Przy drugim dziecku przeszłam 2 zapalenia piersi. Teoretycznie powinnam się zmęczyć i już przestać karmić ale jakaś taka uparta jestem;) Pierwsze karmiłam 14 miesięcy, również z wieloma perypetiami, mówiłam-drugiego już nie wykarmię. A wykarmiam;) Chyba mam w sobie trochę tej empatii, bo zamierzam karmić synka dłużej niż córkę. Karmienie piersią nie sprawia mi żadnej trudności, natomiast kupowanie mleka, wyparzanie butli itd owszem. Zmęczona i zirytowana bym była gdybym musiała w środku nocy wstać i przygotowywać mieszankę(bo kto powiedział, że dzieci butlowe nie wstają w nocy??Wstają!).Po co mam się męczyć i jeszcze truć dziecko jeżeli ma naturalny i wartościowy pokarm ode mnie? 🙂 A jaka radość, że dziecko rośnie i jest silne od tego pokarmu !!
Pozdrawiam:)
29 września 2011 o godz. 21:23
To jest piękne, że z taką lekkością (po minionych trudach zapalenia- do tego nie nawiązuję) kontynuujesz karmienie piersią. Znam odstawione po roku dziecko od piersi, przestawione na butelkę, które do 3 lat budziło się w nocy na butelkę, a ponad pięć lat domagało się tejże. Różnie bywa.
4 października 2011 o godz. 21:16
chyba przy kazdym kolejnym mniej sie czlowiek zastanawia 😉 mnie jak pytaja „jeszcze karmisz”? (5 miesiecy) to reaguje autentycznym zdziwieniem. „jak to jeszcze?! dopiero zaczelam!” a na pytania co dla malucha cala rodzina wlacznie z 3 latkiem krzyczy: on jeszcze nie jeeeee!!!! tylko cyca je!