20 listopad
Zachwyt obowiązkowy
Te nasze dzieci ciągle a to głodne, a to spragnione, a to wymagają przebrania, zwrócenia uwagi na nie. A nawet jeśli najedzone, napojone, czyste, to głodne miłości, czułości, bliskości.
Panu Jezusowi dziwnie bliski każdy z tych skarbów, skoro mówi: „Byłem głody, a nakarmiliście Mnie.” „Byłem spragniony, a napoiliście Mnie.”
Niektóre dzieci przybywają do nas jak goście umówieni, oczekiwani od dawna bądź niedawna. Inne zaś przychodzą bez zapowiedzi, nie proszone przez nas, choć zawsze z Serca Kochającego Boga. „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”.
To stworzenie wynikające z Bożej miłości wprawia w zachwyt. Nie można się nie zachwycać nad kimś, kto wyszedł prosto z rąk Bożych. A z braku tego zachwytu i pokornego klękania przed tajemnicą rodzą się koszmary typu in vitro, dzieci płaczące godzinami w łóżeczku, osamotnione do granic możliwości.
Jeśli dzieci przyjmujemy jako oczywistość, jako naszą własność, to rodzi się z tego ich ból.
„Ty głupku, jak ty się uczesałeś”- usłyszałam kiedyś od pewnej matki słowa skierowane do jej syna. Czy powiedziałaby tak, gdyby pamiętała, że ma to dziecko powierzone tylko na pewien czas? Dziwne jest nasze serce zranione grzechem.