29 czerwiec
Normalne jedzenie
Spotykam się często ze stwierdzeniem, że dziecko nie chce normalnego jedzenia, bo ssie tylko pierś.
Tkwi w tym założenie, że mleko matki to nie jest normalne jedzenie, tylko nienormalne. Jest w tym błąd myślowy: otóż mleko matki jest właśnie najnormalniejszym i całkowicie naturalnym pokarmem małego dziecka.
I właściwie zazwyczaj należałoby się cieszyć, że dziecko, które nie zgłasza zapotrzebowania na innego rodzaju pokarmy, na „trudniejszą” żywność ma pokarm zawierający wszystkie składniki odżywcze począwszy od wody, białek, cukrów, tłuszczy, po enzymy, składniki przecwinfekcyjne, hormony itd.
Zwłaszcza mama pierwszego, jedynego dziecka narażona jest, by zbyt sztywno podchodzić do kwestii czasu wprowadzania żywności uzupełniającej. Gdy przeczyta, że ten odpowiedni czas to skończone 6 miesięcy, nierzadko stara się wtłoczyć w ten schemat swoje dziecko. Obserwacja rozwoju większej grupy dzieci pozwala się zreflektować, że dzieci dojrzewają jednak w różnym tempie. Zazwyczaj ten okres gotowości na nowe smaki, nowe potrawy poza mlekiem mamy waha się między 5-6 a 12 miesiącem. I część dzieci od razu z zapałem rozwija bujnie swój apetyt, inne z kolei czekają jeszcze dłużej (rekordziści nawet do 18 miesiąca). Jeśli dziecko rozwija się prawidłowo, nie ma anemii, to nie ma powodu do niepokoju.
Najczęstsze błędy popełniane przy wprowadzaniu nowej żywności:
- zastępowanie w drugim półroczu dziecka mleka matki żywnością uzupełniającą (podczas gdy mleko powinno wówczas stanowić nadal podstawę diety); rezygnowanie z karmienia piersią według potrzeby w drugim roku życia;
- porównywanie się z innymi mamami, z innymi dziećmi;
- nie reagowanie na sygnały przekazywane przez dziecko (np. niechęć do jedzenia);
- zmuszanie dzieci do jedzenia, np. podstępem, zabawianiem;
- robienie z jedzenia dziecka problemu; przyklejanie mu etykietki „niejadek” (dziecko słucha i uczy się od rodziców, kim jest);
- zbyt wczesne wprowadzanie najbardziej alergizujących pokarmów do diety dziecka: cytrusy, selery, przetwory z mleka krowiego, pomidory, kakao, orzechy, ryby; zwłaszcza gdy dziecko miało jakieś objawy alergii, można te pokarmy zostawić na drugi rok bądź później;
- wczesne podawanie śmieci żywieniowych;
- równoczesne podawanie pokarmu składającego się z wielu składników.
Karmiąc dziecko piersią, warto zdać sobie sprawę z tego, że żywność uzupełniająca jest przynajmniej z kilku powodów „trudniejsza” dla dziecka:
- wymaga dobrego pogryzienia i dokładnego zmieszania ze śliną, czego dziecko dopiero zaczyna się uczyć;
- może być zanieczyszczona, a więc wymaga sprawniejszej pracy nerek i wątroby (oczyszczalni organizmu);
- wymaga sprawnego działania enzymów i procesów trawiennych;
- może zawierać składniki podrażniające, alergizujące.
Dla dziecka w drugim półroczu i drugim roku życia niekiedy pół łyżeczki, łyżeczka to jest właśnie tyle, ile dziecko może potrzebować. Ani mniej ani więcej. Po ćwiartce albo po łyżeczce można proponować dziecku na pierwszy raz danego pokarmu. Jest to właściwa ilość, żeby oswajać się z danym smakiem, konsystencją, zawartością.
Jeśli dziecko akceptuje te pół łyżeczki, można wówczas kolejnego dnia zaproponować już całą łyżeczkę obserwując jego reakcję.
Nasz stosunek do karmienia żywnością uzupełniającą jest nacechowany kulturowymi uwarunkowaniami.
Wiele rodzin wychowuje swoje dzieci dążąc do przekarmiania jako ideał przedstawiając:
-dziecko jedzące dużo;
-dziecko jedzące wszystko oraz szybko;
-dziecko pulchne.
Przekarmiać łatwo też jest dzieci przyzwyczajone do butelki ze smoczkiem, która zazwyczaj uczy wypijania więcej niż potrzeby dziecka tego wymagają ze względu na niefizjologiczny wypływ (ciągły jednostajny). Dzieci te często mają rozciągnięte żołądki czyli przygotowane do przekarmiania. Czy warto więc porównywać swoje dziecko karmione piersią z dzieckiem karmionym butelką?
30 czerwca 2010 o godz. 08:00
Trafiłaś w dziesiątkę z tym „normalnym” jedzeniem. Ciągle słyszę tego typu komentarze! Czasem jeszcze dodatkowo: „za często go karmisz, przecież wkrótce kończy rok!” oraz „To dziecko wszystko z Ciebie wyssie”.