12 styczeń
Zamkniete drzwi kiedyś się otworzą
Mam takiego proboszcza, który swego czasu zachęcał dzieci, żeby jak najczęściej odwiedzały Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie w kościele. Tłumaczył, że wystarczy przyjść, drzwi zawsze do kościoła otwarte, w przedsionku można uklęknąć, spotkać się z Czekającym.
Problem jest jednak taki, że ilekroć przychodzę sama czy z dziećmi (poza Mszą), to jednak kościół jest zamknięty na cztery spusty.
Można by się oburzyć na proboszcza, że sam sobie zaprzecza. Jednak dla mnie jest to pewna nauczka:
- bycie z Panem Jezusem jest darem, nie czymś, co mi się należy;
- czy my często nie jesteśmy takimi samymi rodzicami: deklarujemy otwartość dla swoich dzieci, a gdy przychodzą do nas, zastają nas zatrzaśniętych głucho, zajętych swoimi myślami, sprawami, komputerami?
14 stycznia 2012 o godz. 22:41
Inna aczkolwiek smutna sprawa – to wszechobecne kradzieże, nawet w Kościołach. Mój Kościół przez długi czas był otwarty,ale po kradzieży (albo próbie)skarbonki proboszcz zdecydował o zamknięciu Kościoła. No, w piątek jest otwarty od 15-stej.
19 stycznia 2012 o godz. 22:13
Jakimś połowicznym rozwiązaniem jest otwarcie chociaż samego przedsionka. U nas nawet przedsionek zamknięty. Dobrze, że choć Pan Bóg otwarty na nas.