31 lipiec
Ukryte w przyrodzie leki
Właściwie ten wpis powinien się zacząć od cytatu książki „Św. Hildegarda z Bingen. Medycyna dla kobiet” C.Schulte-Ubbing:
„Duszą terapi jest terapia duszy, dwa filary: „dusza” i „duch”, są nawet ważniejsze niż pozostałe trzy: „zdrowe życie, oczyszczanie, i wzmacnianie odporności organizmu”. Ze względu na świętą Hildegardę książkę można polecić, ale ze względu na jej autora- niekoniecznie.
Lobby farmaceutyczne robi wszystko, żeby uzależnić ludzi od leków, żeby nie umieli się bez nich obyć. Wydaje mi się, że coraz więcej lekomanów na tym świecie. Czy tylko mi się tak wydaje? Coraz mniej ograniczeń dla firm farmaceutycznych co do reklam – stąd też coraz bardziej się reklamują. To jest ciekawe, że oni coraz mniej potrzebują przedstawicieli handlowych- czyniąc sobie mnóstwo bezpłatnych pracowników- lekarzy, pielęgniarki, położne i in. Lekarz usłużnie po wizycie w jego gabinecie rozda Twojemu dziecku naklejki, lizaczki, inne gadżety itp. z napisem „Dzielny pacjent”, ale przede wszystkim z logo firmy, z nazwą leku itd. No i w ten sposób bezpłatnie pracuje dla firmy- zamiast porozmawiać chwilkę dłużej o prozdrowotnych zachowaniach, o Twoim samopoczuciu, rozmawia z Tobą i Twoim dzieckiem o naklejeczkach, bzdureczkach.
Może i zjadliwie piszę, ale niemal za każdym razem wizyty w przychodni otrzymujemy gadżety reklamowe, a nie pamiętam, kiedy ostatnio lekarz porozmawiałby ze mną bądź moimi dziećmi na temat profilaktyki czyli jak zapobiegać chorobom. Dzieci oczywiście to łykają, ale czy my dorośli też musimy być tak naiwni? Czy firmy te robią to bezinteresownie, żebyśmy byli zdrowsi? Oczywiście, że nie. Robią to, bo to jest skuteczne, bo dobrze na tym zarabiają, bo opłaca im się mieć uzależnionych od leków pacjentów.
No i uczą więc, że na wszystko dobra jest pigułka: na sen, na dobre samopoczucie, na ból gardła, na miesiączkę lub jej brak, na żałobę, na bóle takie i owakie. Bez jakiegokolwiek dociekania przyczyn- pigułka i po sprawie.
A Pan Bóg w przyrodzie ukrył wiele leków, wiele swoich darów. Wiele przywracających zdrowie i poprawiających samopoczucie.
Czasem matki przez wiele miesięcy i lat karmią piersią i leczą się pigułkami dzieląc się z dzieckiem swoim lekiem (choć są i takie leki, które wcale nie przenikają do mleka). I jest to o wiele lepsza alternatywa zazwyczaj niż karmienie dziecka wysoko przetworzoną paszą- mieszankami mlecznymi. Jednak wiele mam niepokoi ten wybór- same czują i wiedzą, że ich własna wątroba, nerki cierpią na skutek ciągłego obciążania sztucznymi substancjami zawartymi w farmaceutykach, nie mówiąc już o niedojrzałej wątrobie dziecka. Dlatego decydują się na wybór naturalnych leków- tych pochodzących z Bożej apteki.
Jedno z ostatnich spotkań pozwoliło mi poznać kurację przeciwko nadciśnieniu. Zastosował ją Piotrek i pozbył się nadciśnienia, choć wcześniej przez długi czas leczył ten objaw. Myślę, że z powodzeniem mogą ją stosować mamy karmiące piersią.
Wystarczą do niej:
- modlitwa z wiarą o zdrowie- bo to Pan Bóg daje zdrowie i dopuszcza chorobę (chociaż jej nie chce);
- 5 cytryn wyszorowanych i delikatnie sparzonych- przekrojonych na ćwiartki; koniecznie ze skórką;
- 30 ząbków czosnku obranego, koniecznie polskiego, nie-chińskiego;
- 2 litry wody.
Gotujemy tę oto miksturę jednak bez doprowadzenia do wrzenia. Bardzo ważne jest, żeby w porę wyłączyć kuchenkę- zagotowanie (100 stopni Celsjusza)- całkowicie psuje efekt. Wyłączamy palnik zanim lekarstwo zacznie wrzeć.
Sposób podawania: codziennie przed snem 30ml przez miesiąc. Następnie 1 miesiąc przerwy- następny miesiąc zażywania- itd. naprzemiennie przez pół roku. Przechowujemy w lodówce.
Jak ktoś ma już zniszczoną lekami wątrobę, to powinien też osłonowo coś zażywać: np. siemię lniane pite przed posiłkiem.
Używamy w naszym umiarkowanym klimacie tylko oleju słonecznikowego, innych sporadycznie przy tej kuracji.
Chciałam się podzielić tym oto przepisem. Może ktoś skorzysta albo przekaże dalej?
2 sierpnia 2012 o godz. 11:49
Prawda, prawda. W telewizji jest pełno reklam.
– Lokomotiw – obowiązkowo zażyć w czasie podróży
– Asekurella – osłonowo przy antykoncepcji
– leki dla studentów/maturzystów (sesja, czy jakoś tam)
– leki na prostatę
– leki wspomagające potencję (jakoś niesmak wzbudzają we mnie reklamy tych leków)
– na wątrobę
– od bólów głowy/miesiączki
– wspomagające jędrność biustu
Można dalej wyliczać.
Pomijam otrzymywanie przynajmniej raz w tygodniu zachęt do zakupu preparatów odchudzających. Pokusiłam się o napisanie do jednej pani. „Ważę 40 kilo przy 153 cm wzrostu. Ile według pani powinnam schudnąć”? Napisała mi, że to sprawa indywidualna i nie może mi powiedzieć, ile powinnam schudnąć. Jakby w domyśle wisiało, że jeszcze kilo-dwa – czemu nie?
2 sierpnia 2012 o godz. 16:44
ale co jeśli na przykład dzieci złapie jakiś wirus, u nas ostatnio zapalenie krtani, ciężki przebieg, skończyło się na antybiotyku nawet u mojego roczniaka. Raczej domowymi sposobami bym tego nie wyleczyła, robiliśmy nebulizacje i tak dalej. Nie wiem czym wyleczyć pozostałości-katar i kaszel u 3 letniej córki. Gdzie mogę znaleźć jakieś bardziej naturalne sposoby niż flegamina i cebion?
3 sierpnia 2012 o godz. 16:46
Nie neguję konieczności zażywania leków. Sama czasami zażywam.
Ale oglądając telewizję mam wrażenie, że każdą czynność życiową trzeba wspomagać jakimś lekiem. Choćby dzisiaj. W przerwie pomiędzy jednymi zawodami olimpijskimi a drugimi reklama jakiś pastylek, które mają spowodować, że moje włosy będą lśniące przez cały dzień. Nie była to reklama szamponu.
A jadąc na wakacje powinnam zapakować walizkę leków (na biegunkę, hemoroidy itp.).
Oczywiście, wszystkie reklamowane leki działają NATYCHMIAST. Już po chwili mija gorączka, że ratownik może wyruszyć w góry na akcję ratowniczą. Grypa mija tak szybko, że w godzinę po połknięciu tabletki można iść na dyskotekę, ognisko, itp.
Ostatnio miałam okazję zrobić dokładniejsze badania, więc wiem, ze poziom magnezu, żelaza mam właściwy. Więc żadne tego typu reklamowane specyfiki raczej nie są potrzebne. A reklamy straszą, że Polacy spożywają za mało magnezu 😉
4 sierpnia 2012 o godz. 22:12
Jest np. ciekawa książka „Leki z Bożej apteki dzieciom”, jest inna „Domowe sposoby leczenia dzieci”.
Zapalenie krtani wiele razy leczyłam domowymi sposobami. Przy konsultacji z lekarzem zazwyczaj mi mówiono, że to raczej wirusowa infekcja, więc leczenie antybiotykiem jest wówczas nietrafione. Jeśli wirus- to bezsensowne zazwyczaj jest leczenie antybiotykiem- bo na wirusy antybiotyki nie działają. Co najwyżej może to być wówczas zapobiegawczo, żeby nie było powikłań.