Pokój w sercu

Z Domu Narodzin w Łomiankach

Są takie miejsca, gdzie się chce wracać. Które tchną taką miłością, dobrocią, pokojem, że zostają z człowiekiem na zawsze

Są tacy ludzie, którzy dzielą się takim ładunkiem entuzjazmu, serdeczności, że zostają w sercu na zawsze.

Z takiego miejsca i od takich ludzi przywiozłam książeczkę dla dzieci:


Jeśli chcecie opowiedzieć dzieciom o porodzie jako o wydarzeniu rodzinnym, dobrym i o tym, że poród nie musi być wydarzeniem medycznym, że może też odbywać się w domu- to warto ją nabyć, pożyczyć.

Dziwny jest obecny dany nam czas.

Zwłaszcza ci, którzy śledzą medialne doniesienia mogą czuć się zaniepokojeni: zamieszki, demonstracje przeradzające się w ataki, epatowanie przekleństwami.

Ale w tym wszystkim jest dobra wieść:

Nie musisz tego w sercu nieść,

dźwigać,

zamartwiać się.

Możesz mieć pokój w sercu.

Gdy w konfesjonale oddajemy Bogu swoje grzechy, to Zmartwychwstały Pan Jezus daje nam w zamian pokój.



A tymczasem przed meczem…

Operacje też bywają potrzebne

Jest takie badanie, które ukazuje, że statystycznie częściej wykonuje się operacje cesarskiego cięcia przed ważnymi transmisjami meczy piłkarskich.

Dobre, co?

I myślę, że w większości sytuacji nie działa to na zasadzie złej woli, a raczej nieświadomych dążeń, ciągot itp.

Któregoś razu znalazłam stronę następującą:

Rodzę z doulą

A tam jest świetna metoda pomocna przy podejmowaniu decyzji, zwłaszcza w kontakcie ze służbą zdrowia. Gdy stawia się nas przed decyzją o operacji, zabiegu, podaniu leku, dotycząca nas, dziecka lub innej bliskiej osoby- warto wziąć głęboki wdech i zadać sobie oraz lekarzowi (położnej) kilka dociekliwych pytań. Jest to metoda rozwijająca akronim słowa BRAIN (ang. mózg):

B – benefits czyli korzyści: Co mi to da? Jak wartościowa w moim przypadku jest dana procedura/lek/zabieg? Jakie są tego plusy?

R – risks czyli ryzyka: Jakie zagrożenia, skutki uboczne, niepożądane niesie ze sobą dana procedura, lek, zabieg? Jakie dla mnie, jakie dla mojego dziecka- gdy chodzi o ciążę, poród. Nie poprzestawajmy na zdawkowo rzuconym jednym skutku ubocznym. Niemal każdy lek, procedura ma zazwyczaj co najmniej kilka, kilkanaście potwierdzonych przez badania skutków ubocznych. Np. lekarze pytani o skutki uboczne syntetycznej oksytocyny rzucają niekiedy zdawkowe: „można dotkliwiej odczuwać skurcze” podczas gdy lek ten ma wiele odnotowanych skutków ubocznych i u matki, i u dziecka. Pytajmy więc: A co jeszcze jest znane jako skutki uboczne? Czy to na pewno już wszystkie zagrożenia, jakie niesie ze sobą ten zabieg? Czy nie pominął Pan jakiegoś działania niepożądanego?

A – alternatives czyli inne opcje, alternatywy czyli: Co innego można zrobić, zastosować w danej sytuacji? Często są jakieś inne możliwości, naturalne metody na typowe dolegliwości itp.

I – intuition czyli: Co podpowiada nam intuicja? Gdy weźmiemy spokojny wdech, gdy pozwolimy sobie na spokojny wydech, na prawo do pokoju w sercu, co usłyszymy w jego głębi? Co mówi do nas nasza matczyna intuicja czyli mądrość naszego serca dana nam przez Boga do troski, wychowania naszego dziecka?

N – nothing czyli nic: A co się stanie, gdy nie zastosujemy tej procedury, leku, zabiegu? Skąd ta pewność, że cokolwiek się stanie, jeśli wybierzemy opcję „nic”? Na jakiej podstawie Pan/Pani tak uważa? A jakie źródła Pan może przytoczyć na potwierdzenie Pana tezy?

Pozwoliłam sobie pokazać Wam tą znalezioną na stronie innej douli metodę, bo wydaje mi się bardzo cenna przy podejmowaniu różnych decyzji:

-uczy myślenia;

-uczy zadawania pytań, uczy docenienia pytań, pogłębiania pytań, dopytywania o jeszcze o dalszy ciąg- bo życie ma zazwyczaj dalszy ciąg i różne odcienie;

-uczy dawania sobie oddechu, czasu na podjęcie decyzji- rzadko decyzje muszą być podejmowane w naprędce, na złamanie karku; najczęściej mamy choć trochę czasu, by zastanowić się, by posłuchać i racjonalnych przesłanek i głosu naszej intuicji;

-uczy uczenia się- mamy prawo pytać, dowiadywać się, wyciągać własne autonomiczne wnioski; nie jest tak, że to lekarz czy położna mają 100% oglądu sytuacji, bo to my przebywamy z naszym dzieckiem (np. tym przed narodzinami) 24 godziny na dobę i czujemy je, znamy jego typowe zachowania, wzajemne dopasowanie/niedopasowanie;

-uczy szerszego bardziej przenikliwego spojrzenia na dany problem, sytuację, procedurę; dzięki temu uczymy się, aby nie dać się tak łatwo zbyć, zastraszyć, zadowolić powierzchownymi argumentami rzuconymi w naprędce.

Pamiętam pewną sytuację, gdy dzieciątko urodziło się z wrodzonym zapaleniem płuc. Bardzo rzadka sytuacja. Ale jednak. Dziecko zabrano niemal natychmiast rodzicom na diagnostykę. Przyszła natomiast pani doktor. I pyta m.in.: „Czy zgadzacie się Państwo na szczepienia?” „Nie, nie zgadzamy się”. „Chcecie zabić dziecko?”- zaatakowała ich lekarka. I oczywiście nie oczekiwała na odpowiedź, wystarczyło jej, że nastraszyła rodziców.

Ta sytuacja i wiele innych wcześniej przeżytych nauczyła mnie stawiania sobie jeszcze 2 niezbędnych pytań:

Pytań o EMOCJE: Jakie są cudze emocje? Co one mówią o tej osobie?

Jakie to budzi we mnie emocje? Jakie są we mnie moje własne emocje? I co mówią one o mnie?

Czy nie jest to przypadkiem szantaż emocjonalny? Próba zastraszania? Co stoi za tymi emocjami? Co się stanie, gdy otrząśniemy się z cudzych emocji- jak z cudzego bagażu, żeby odzyskać równowagę ducha i podejmiemy decyzję o racjonalne przesłanki połączone z siłą intuicji?

Życie jest zbyt cennym darem, by podejmować decyzje o życiu w oparciu o strach własny lub cudzy bądź z powodu cudzej niecierpliwości z powodu meczu, zbliżającego się urlopu itp. Prawdopodobnie ten ginekolog obejrzy jeszcze dziesiątki, setki meczy, ale to nasze dziecko jest warte miłości i cierpliwości i jego poród już nigdy się nie powtórzy.

Przychodzi matka do optometrysty na badanie oczu dziecka i słyszy pierwsze pytanie: „Czy urodzone przez cesarskie cięcie?”

Wy zobaczycie dalekosiężne skutki działań np. lekarzy względem Waszego dziecka jako matki. Bądźcie więc dzielne i przenikliwe w podejmowaniu decyzji o jego życiu i zdrowiu.



Maski

A co pozostanie, gdy już opadną maski?



Listopadowo…

Wasze myśli układają się listopadowo?

To, że zabroniono Wam pójść na cmentarze, sprawiło, że bardziej doceniłyście ten zwyczaj modlitwy za zmarłych przy grobach czy wręcz przeciwnie – chętnie zrzuciłyście go z siebie jak niepotrzebny balast?

„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze widzi się tylko sercem.” („Mały książę”)

I to serce zaprocentuje. Nie zapomnijcie tego nawet wśród listopadowych mroków.

A Boże Serce już teraz po cichu procentuje: „Bo gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze bardziej rozlała się łaska.”



Łożysko czyli co tu jest grane

Piękne zdjęcie łożyska i pępowiny ułożonej w serce.

Narządu, który podtrzymywał życie dziecka.

Który łączył matkę i dziecko.

Którego obecność lub nieobecność ma znaczenie i dla matki, i dla dziecka.

I to zarówno przed narodzinami, jak i po narodzinach.

Przed narodzinami.

Wiadomo. Jeśli łożysko jest wadliwie zbudowane,niewydolne, ma zbyt dużo złogów- dziecko może być niedożywione lub niedotlenione. Jeśli jest zbudowane prawidłowo, i działa sprawnie, to dziecko ma szansę na dobry rozwój. Jeśli jest usadowione nisko, o wiele za nisko wykrwawić się może też matka, życie stracić dziecko.

Po narodzinach.

Wiadomo: łożysko musi tak jak dziecko urodzić się. I to koniecznie w całości. Kawałek łożyska, który pozostał w macicy to dla ciała matki dalszy dopływ hormonów ciążowych, które są hamulcem dla laktacji. To także dla ciała matki ryzyko zakażenia. A dla dziecka ograniczenie dopływu mleka- bo ciało matki działa w trybie ciążowym, jakby to mleko nie było jeszcze potrzebne.

Łożysko jest więc tym, co łączy matkę z dzieckiem przed narodzinami, w czasie narodzin aż do jego odklejenia po porodzie. I dla obu tych osób ma sens. Jest znakiem, że nie można mówić, że się chroni kobietę nie chroniąc jej dziecka.

Piekielny aborcyjny terroryzm, jaki wyległ na ulice podpiera się hasłem, że chroni kobiety.

Guzik prawda.

Jest to koszmarne kłamstwo. Opisywałam Wam kiedyś, jak pięknie rozwija się cały organizm matki, kiedy rośnie w niej dziecko: przybywa o 45% jej krwi, rośnie serce, nerki, w każdym narządzie dokonują się liczne zmiany. Dojrzewa psychika kobiety, by podołała powołaniu matki. Nawet jej układ nerwowy zmienia się z ulicy jednojezdniowej na wielopasmową autostradę.

Aborcja jest więc szalonym morderstwem, które niszczy i dziecko, i kobietę. Umniejsza kobietę czyniąc z niej lalkę dla zachcianek jej samej i mężczyzny. Zabija piękno jej duszy, która jest nastawiona ku drugiemu człowiekowi.

Szczerze mówiąc jestem wściekła na ten rząd i sejm za ich chore obostrzenia, które nie dają swobodnie oddychać. Które pozbawiają wielu ludzi pracy, zarobków, możliwości leczenia, normalności kontaktów międzyludzkich.

Oddajmy im jednak dobrem za zło. Módlmy się za nich.

„Zło dobrem zwyciężaj”– mówił ks. Popiełuszko cytując św. Pawła.

Jednak za ten wyrok Trybunału Konstytucyjnego należy im się uznanie.

Tym bardziej więc módlmy się za nich, pośćmy za nich, szukajmy dobrych uczynków w ich intencjach. Bo bardzo tego teraz potrzebują. Żeby nie zaprzepaścili tego prawdziwego wyroku, że życie ludzkie musi być chronione od poczęcia. Że choćby ktoś był mały i chory, to nie może być powodem, by go dyskryminować w najgorszy z możliwych sposobów przez mord.

„W miłości nie ma lęku. Lecz doskonała miłość usuwa strach”



Doula to po grecku służąca

Niedawno, niedawno temu…

był sobie warsztat o byciu doulą.

Na zdjęciu wspomnienie o nim- burza mózgów o tym, co ułatwia matce rozwieranie się szyjki macicy w porodzie.

Warsztat o tym, że warto być kimś bardzo skromnym.

Dlaczego bardzo skromnym?

  • bo doula nie donosi tego konkretnego dziecka za matkę do dnia terminu porodu;
  • bo doula nie urodzi za rodzącą;
  • ani nie nakarmi za matkę karmiącą piersią;
  • ani nie będzie opiekować się za matkę dzieckiem;
  • ani nie wynosi w chuście za matkę;
  • ani nie zaopiekuje się dzieckiem na dłużej.

To po co jest doula np. w porodzie:

  • bo w porodzie ważna jest obecność drugiej osoby; stała, cicha, nie zwracająca na siebie uwagi, ale taka, która mówi: „jestem na wyciągnięcie ręki”, „jestem dyspozycyjna- dla Ciebie, gdybyś mnie potrzebowała, ale nawet jak chcesz sobie radzić samodzielnie, to jestem w pobliżu, nie odejdę”;
  • bo w porodzie potrzebna jest pokora: dawanie miejsca i czasu (czasem długiego i cierpliwego) matce i dziecku, cierpliwość czekania i nienarzucającego się wspierania;
  • bo w porodzie ważny jest cud przychodzenia na świat: i ten cud każda dobra doula stara się ochraniać pamiętając jaki jest piękny, delikatny i kruchy;
  • żeby służyć życiu matki i dziecka w tym wymiarze w jakim może: wspierając fizycznie, psychicznie, emocjonalnie, duchowo;
  • żeby współodczuwać, dodawać pewności, otuchy, nadziei, gdy nikną one przy 7 centymetrze rozwarcia.

I historyjka.

Rok 2006

Pewna położna spóźniła się z przyjazdem do domowych narodzin. Dzieciątko przyszło na świat na ręce rodziców.

Potem opowiada o tym swojej koleżance położnej. A ta nie może się powstrzymać przed wyrażeniem swojego oburzenia:

-No coś podobnego! Przecież profesor O. * zabronił!

Na co domowa położna nie w ciemię bita udzieliła celnej riposty:

-A oddychać też zabroni?**

14 lat później: Jak aktualnie brzmią te słowa!

I jeszcze inne:

„Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, zdejmie hańbę ze swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł.”

*Profesor O. ani żaden inny zabronić kobietom rodzenia, ani położnym przyjmowania porodów nie może na szczęście, bo ustawa o zawodzie położnej (czyli prawo) wyraźnie mówi o tym, że położna ma prawo przyjmować porody fizjologiczne, także te odbywające się poza szpitalem.

**Zabronić oddychać też nam nie mogą. Ustawa o chorobach zakaźnych mówi, że zmuszeni do stosowania wyjątkowych środków (np. maseczek) mogą być tylko chorzy i podejrzani o zakażenie.



Mleko czosnkowe!- na zdrowie

Dlaczego dzieci jedzące z piersi mamy lubią pasjami mleko czosnkowe?

Bardzo zgrabny artykulik



Drzewo

Oglądałyście kiedyś łożysko?

Wspaniały narząd, dzięki któremu same kiedyś rosłyście w łonach swoich matek.

Dzięki któremu my jako matki podtrzymujemy i wspieramy rozwój dziecka, gdy rośnie sobie w nas po cichutku.

Ze 100 lat temu (a może i mniej) uważano, że po urodzeniu dziecka trzeba na nie cierpliwie poczekać.

Te położne, akuszerki, które tak nie uważały albo nie miały cierpliwości często spotykały się z krwotokami poporodowymi.

Około 20 lat temu uważano już, że należy czekać na poród łożyska co najwyżej 2 godziny.

10 lat temu już stwierdzono, że pół godziny czekania to jest czas maksymalny, jaki warto czekać na łożysko.

Czy to dawanie wiary strachowi czy coraz mniejsza zdolność cierpliwego czekania?

Irena Chołuj w swej wspaniałej książce „Urodzić razem i naturalnie” pisze, że nigdy ani nie naciskała na brzuch (i łożysko w nim- tzw. zabieg Credego), ani nie ciągnęła za pępowinę, dzięki czemu nigdy nie miała jako położna krwotoku poporodowego, którym zazwyczaj straszy się kobiety. A ma za sobą wiele dziesiątków lat towarzyszenia kobietom w porodach jako położna oraz jako nauczycielka położnych.

„Miłość jest cierpliwa”

Tylko my ludzie coraz mniej jej ufamy.



Zostaniesz doulą?

Jeśli jesteś już mamą i chcesz dzielić się z najmłodszymi matkami (czyli w stanie błogosławionym, w okresie okołoporodowym oraz w połogu) dobrym doświadczeniem, wsparciem, zdobyć profesjonalne przygotowanie, to ten kurs jest dla Ciebie:

Doula doulom

Zapraszam serdecznie!

Przekażcie, Kochane Mamy dalej tę informację, proszę!

Dlaczego warto zostać doulą?

  • Ponieważ zapotrzebowanie na pracę douli rośnie bardzo szybko;
  • Ponieważ kobiety baaardzo potrzebują wsparcia- wzrasta ilość depresji poporodowej, poczucie osamotnienia z powodu oderwania od rodziny, przyjaciół;
  • Ponieważ kobiety potrzebują wsparcia kobiecego w tym newralgicznym okołoporodowym czasie;
  • Ponieważ służąc swoim stałym wsparciem w czasie porodu zwiększamy szansę, by matka urodziła naturalnie (tak pokazują badania), karmiła naturalnie, doceniła ten dar macierzyństwa;
  • Ponieważ ciąża, poród i połóg to czas, kiedy matki są bardzo „kruche” i potrzebujące ochrony z każdej możliwej strony- ochraniając tą wrażliwość, zwiększamy szansę, by miały poczucie siły, radości płynącej z narodzenia się jako matka.

1 dnia (9 października 2020 r.) – dr Beata Głodzik będzie prowadzić warsztat o wspieraniu rozwoju dziecka (serdecznie polecam!!!- można się wybrać również na pojedynczy warsztatowy dzień);

2 dnia – będę prowadzić warsztat o tym jak wspierać naturalny poród i naturalne karmienie piersią, ale też jak wspierać matkę w jej rodzeniu się jako matki; m.in. będę pokazywać różne techniki masażu chustą Rebozo;  warsztat o dogłębnym zrozumieniu ,czym jest poród, karmienie piersią;

3 dnia – Ewa Nitecka poprowadzi warsztat „Urodzić śpiewając i tańcząc”- będzie się działo 🙂



Słowo do słowa

Gracie w Scrabble?

To jeden z moich ulubionych sposobów nauki polskiego i matmy dla dzieciaków.

Szkoła coraz dziwniejsza jest z tego, co widzę. Najpierw strajki pokazały z jaką „radością” i „zapałem” nauczyciele są chętni, by uczyć dzieci. Teraz plandemia wkracza z zapałem w mury szkolne żądając prawa do kontrolowania dziecka w nowych obszarach: już nie tylko nauki, ale też jego stanu zdrowia.

Sama służba zdrowia dostrzega absurd stosowanych pseudozabezpieczeń.

Wchodzę do dentysty. „Musi pani nałożyć maseczkę”. „Ale to przecież absurd, zaraz będę miała na maksa otwartą paszczę”. „Tak absurd, ale bez maseczki pani nie może wejść”.

Coraz więcej osób się przekonuje, że pandemia jest pseudopandemią, skoro wpisują „Covid” ludziom, którzy umarli z powodu zupełnie innych chorób.

Bardzo dużo rodzin, żeby nie uczestniczyć w tym absurdzie i przekazywanej przez nauczycieli niechęci do nauki wybiera więc edukację domową.

A edukacja domowa z siedzeniem w domu ma niewiele wspólnego. To właśnie świetny pretekst, by jeździć, podróżować, włóczyć się, poznawać ludzi, mieć czas na bieganie, warsztaty, spotkania z ludźmi, którzy mają pasje. Czas na cieszenie się życiem, przyrodą, historią, książkami, przyjaźniami.

Edukacja domowa idealna nie jest. Ważne, żeby szkoły nie przenosić do domu. Nie żyć tylko testami, stopniami, wypełnianiem ćwiczeń. Pozwolić żyć sobie i swojemu dziecku.Pomagać sobie i zachować pokój między sobą i z Bogiem.

Kto jest ciekawy edukacji domowej?

Przecież znacie ją nie od dziś.

Uczycie swoje dzieci od pierwszego dnia jego życia.

Ale jeśli coś Was ciekawi w tym temacie, pytajcie.