Żeby zrozumieć o czym dalej piszę, proszę o przeczytanie wyżej zamieszczonego w linku artykułu.
Mnie powyższy artykuł nie dziwi.
Ani trochę.
Dziwi mnie, że rodzice pozwalają robić badanie USG swojemu dziecku w tak wczesnych tygodniach, kiedy:
nikt nie da im pewności, że nie zaszkodzi to dziecku (choć każdy będzie zapewniał, że tak będzie); chyba tylko Chińczycy dowiedli w swych bezlitosnych pozbawionych etyki lekarskiej badaniach, że USG na tak wczesnym etapie niesie duże szkody łącznie ze zwiększoną śmiertelnością, zwiększoną liczbą wad występujących u dziecka itd.;
prawdopodobieństwo nieprawidłowej diagnozy jest bardzo duże;
prawdopodobieństwo, że w ogóle nie da się zobaczyć dziecka również jest bardzo duże.
Pewna ginekolog uczciwie przyznała na swym wykładzie, że w 5 tygodniu ciąży, to ona ma 50% pewności, czy jest ten pęcherzyk ciążowy czy go nie ma, więc taka diagnoza jest mocno obciążająca dla rodziców.
Najpierw przez wiele lat podnosiłam, przewijałam moje dzieci, ubierałam.
Potem poszłam na studia.
No i tam na rehabilitacji w neonatologii dowiedziałam się, że do tej pory nie umiałam podnosić, przewijać, ubierać.
Słabo, nie?
W ogóle się tym nie martwię- mogę pocieszyć tych, którzy też tak zaczęli jak ja i że dzieci nie tak łatwo jednak uszkodzić. Więc strach odłóżmy na bok i zacznijmy
Dlaczego warto podnosić dziecko przez przetaczanie lub przytulenie (czyli najpierw przytulić- potem podnieść)?
Bo jest to:
-sposób opieki ukierunkowany na rozwój (najpierw uczymy się obracać na boki, a dopiero później robić „brzuszki” i wstawać z leżenia na nogi);
-sposób, dzięki któremu nie wywołujemy u dziecka odruchu Moro;
-sposób, dzięki któremu dziecko czuje się bezpiecznie.
Drugim sposobem na „bezpieczne” podniesienie jest metoda, która zakłada, że najpierw przytulamy dziecko (trzeba się nachylić nad dzieckiem), a dopiero potem podnosimy. Jest to sposób nie oszczędzający naszego kręgosłupa. Jednak jest pewien sposób, by odciążyć kręgosłup stosując ten sposób (wyjawimy go na naszej Szkole Rodzenia lub jej indywidualnych spotkaniach).
Czy wiesz, że noszenie dziecka to praca na wiele lat naprzód?
Dlaczego?
Dzieci, które są częściej noszone, mają później mniej problemów np. z nauką pisania.
Zapraszam do naszej Szkoły Rodzenia (na NFZ), w której zajęcia prowadzimy:
#Grupowo– wiedza plus ćwiczenia;
# Indywidualnie– dopasowując termin spotkania wspólnie;
# Dla rodziców, którym braknie czasu na spotkania– mamy specjalną propozycję, która, mamy nadzieję, będzie wsparciem na dalszą drogę rodzicielstwa.
Dziś chciałam Wam o ciekawym badaniu* opowiedzieć.
W stanie Kalifornia porównano grupę kobiet pracujących do samego końca ciąży z drugą grupą matek, które brały urlop (płatny). Otóż okazuje się, że kobiety, które dały sobie przed porodem więcej odpoczynku biorąc urlop, czterokrotnie częściej rodziły siłami natury. Te natomiast, które pracowały zawodowo do końca stanu błogosławionego czterokrotnie częściej miały cesarskie cięcia.
Przypadek?
Oczywiście, że nie.
Nie mamy dwóch żyć jak w grach komputerowych. Nie mamy sił dla wielu żyć. Mamy jako matki siły do donoszenia, urodzenia i wykarmienia konkretnego dziecka. Jeśli te siły zużywamy na pracę zawodową, czy może nas dziwić plaga cesarskich cięć, plaga depresji?
Matka w stanie błogosławionym dzieląc się wszystkim z dzieckiem (tlenem, jedzeniem, miejscem życia, usuwaniem produktów przemiany materii) i dając dziecku podstawy rozwoju wykonuje tak dużą pracę, że tylko po tym ma prawo czuć się zmęczona. A warto pamiętać, że stan błogosławiony to nie tylko wspieranie bieżącego rozwoju dziecka- to także przygotowywanie się na 2 lata laktacji: matka magazynuje makro- i mikroelementy, witaminy, tłuszcz, inne składniki odżywcze także na długie karmienie piersią, którego potrzebuje dziecko.
Można pracować zawodowo do samego końca ciąży. Znam nawet mamy, które urodziły w domu po takim doświadczeniu.
Ale czy zawsze warto?
Co stawiamy na szali?
Życie to sztuka wyboru. Na czym nam zależy, to wybieramy.
Poród jest jak żywioł- nie do końca da się go zaplanować i nie od początku da się go zaplanować.
Ale trochę się da.
Możemy wybrać dla siebie:
-czy chcemy rodzić w pozycjach aktywnych, wertykalnych;
-czy chcemy mieć znieczulenie;
-co chcemy wziąć ze sobą do porodu i co używać w jego trakcie;
-czy włączymy muzykę i jaką, dyfuzor z olejkami czy nic nie włączymy.
Możemy wybrać dla dziecka realizację opracowanych i zalecanych standardów okołoporodowych lub zrezygnować z nich:
-czy chcemy po porodzie kontakt z dzieckiem skóra-do-skóry przez pierwsze 2 godziny po narodzinach- służy to stabilizacji stanu dziecka i nawiązaniu więzi;
-kiedy zgadzamy się na przecięcie pępowiny (wyjątkowo trzeba ją przecinać szybko); rekomenduje się przecięcie jej po ustaniu tętnienia po 1 minucie; w planie możemy wyrazić chęć np. by ojciec dziecka mógł dokonać tego przecięcia;
-czy zgadzamy się na podanie dziecku witaminy K; a jeśli tak, czy drogą domięśniową (zastrzyk domięśniowy), czy doustną; rekomenduje się podanie jej drogą domięśniową czyli zastrzyk w mięsień pośladkowy;
-czy zgadzamy się na zabieg Credego- czyli zakroplenie oczu dziecka antybiotykiem (lub tradycyjnie azotanem srebra) w celu zapobiegania rzeżączkowemu zapaleniu spojówek i utraty wzroku przez dziecko matki chorej na rzeżączkę- towarzystwa lekarskie również rekomendują ten zabieg.
A jak przestrzeganie tych starannie ułożonych przez rodziców planów ma się do rzeczywistości? Zajrzyjmy do danych zebranych przez Fundację Rodzić po Ludzku:
Serdecznie zapraszam w swoim oraz mojego męża imieniu na cykl spotkań dla matek i ojców oczekujących narodzin dziecka w ramach Szkoły Rodzenia, który rozpocznie się od 11 stycznia.
Zajęcia będziemy prowadzić oboje:
-> część ćwiczeniową i teoretyczną (prowadzoną w dużej mierze metodą warsztatową);
->będziemy dzielić się doświadczeniem macierzyństwa i ojcostwa;
-> będziemy chcieli odpowiedzieć na Wasze pytania, wątpliwości, obawy, niepokoje;
->damy możliwość wypowiedzenia się Wam;
->w miarę możliwości będziemy też zapraszać gości specjalnych;
->będziemy też umawiać się na spotkania indywidualne.
Możliwość odbycia zajęć na NFZ.
Zapraszamy serdecznie:
Iza (psycholog, konsultant laktacyjny, doula, położna) i Grzegorz (inżynier, trener, ratownik przedmedyczny i człowiek wielu pasji), rodzice 5 dzieci;
Zapisy przyjmuję pod nr. tel.: 501-218-388 lub: mail: fizula@gazeta.pl
Ostatnio sporo się uczyłam o chorobach przenoszonych drogą płciową.
I wiecie co?
Np. w Polsce, żeby daleko nie odbiegać najwięcej zachorowań na HIV jest po przygodnych kontaktach seksualnych. Jednorazowe skoki w bok.
Chroni nas więc czystość. Czystość i wierność małżeńska, przedmałżeńska.
Chroni nas normalność.
Osoby z różnymi dewiacjami seksualnymi (nie będę wymieniać, ale z takimi, które pewne grono uważa za normalne również) również są narażone na więcej zachorowań tego typu.
Dlaczego tak mało ginekologów mających odwagę mówić o tym?
A najbardziej nas grzeszników chroni czystość Najczystszej.
My kobiety przechodzimy nasze życie w okresie płodności od fali do następnej fali.
Falowo następują miesiączki, okresy płodności, niepłodności. Zalewają nas fale hormonów, które narastają i cofają się. I znów przypływają.
I to jest piękne, ale też trudne. Wymagające.
I zachęcam, by ten dar kobiecości doceniać. Umacniać. Pielęgnować. Z wdzięcznością nań patrzeć.
Zapisała się jakiś czas temu do mnie jako położnej matka z 5 córkami.
Cudna rodzina. To jest prawdziwe powołanie być w takiej rodzinie matką (ojcem oczywiście też, ale z racji mojego zawodu zajmuję się matkami, córkami i babciami).
Dla mnie jest szczęściem móc wspierać młode kobiety, by:
miesiączki były mniej dotkliwe;
by okres dojrzewania przebiegał choć ciut łagodniej;
by matki mogły czuć się bardziej kompetentne we wspieraniu córek podczas zespołu napięcia przedmiesiączkowego, umiały łagodzić naturalnie bóle miesiączkowe;
by uczyły się okazać miłość swojej córce w tym czasie przez towarzyszenie jej i kompetentne wspieranie.
Jeśli uważasz, że mogłaby ci się przydać moja pomoc lub Twojej córce,
zapraszam do kontaktu. Masz prawo zmieniać położną środowiskową bezpłatnie 2 razy w roku. Nie musi to być położna z przychodni, w której wybrałaś swojego lekarza- są to 2 niezależne wybory.
Iza, położna z Lublina, tel.: 501-218-388 lub e-mail: fizula@gazeta.pl