Tych wspierających myśli nazbierało się więcej, a więc powstał ten blog- zaciszne miejsce wspierania kobiet w ich byciu kobietami: matkami, córkami, siostrami. Zapraszam do współtworzenia go i zabierania głosu.
Do zapisywania się do położnej środowiskowej.
Lublin, położna domowa:
Iza tel.: 501-218-318;
fizula@gazeta.pl
Nie byłoby tego blogu, gdyby nie najlepsza ze Wspierających, niejeden raz ratująca swoje pisklęta- dzieci:
Ich spodnia część jest aż czerwona od dużej zawartości żelaza.
Taka właśnie jest pokrzywa majowa: bogata w purpurę i bordo.
Aż się sama prosi,
by ją zrywać i zjadać:
W koktajlach owocowych, zupach, sałatkach itd.
Czas podzielić się przepisem.
Chociaż zupa była robiona „na oko”.
Więc przepis też będzie „mniej więcej”.
Składniki:
-marchewki
-pietruszki
-ziemniaki
-cebule
-por
-boczek
-masło klarowane
-pokrzywy: liście zrywane z góry (przed kwitnieniem)- duuuużo
-przyprawy: sól, pieprz ziołowy i czarny, kurkuma (łyżeczka), czosnek, imbir, natka pietruszki, koperek, ziele angielskie i liść laurowy. Dodaję ew. przyprawę gyros do smaku.
Warzywa gotuję w niezbyt dużej ilości wody z większością przypraw: czyli parę marchwi, pietruszek, cebul, ziemniaków. Duszę na patelni plastry boczku z porem w plasterkach. Wyjmuję z zupy ziele angielskie i liścia laurowego. Dorzucam natomiast uduszonego pora (bez boczku) i liście pokrzywy. Blenduję na zupę-krem, po czym króciutko- pół minutki zagotowuję. Podaję posypane posiekaną natką pietruszki i koperkiem.
No i zajadaliśmy ze smakiem. Położna, 1 odważniejsza matka karmiąca piersią i matki w stanie błogosławionym. Dodałam jeszcze po szczypcie przypraw św. Hildegardy. Ale powiem wam o tym na ucho.
Różne bywają porody. Czasem matki wspominają jako najtrudniejsze z porodu-
tzw. bóle krzyżowe.
Sięgając do literatury medycznej- medycy nie dają gotowych odpowiedzi- dlaczego przy jednym porodzie bóle krzyżowe występują, przy innym mogą w ogóle nie występować u tej samej kobiety.
Zaledwie przypuszcza się, że może to być związane z konkretnym ułożeniem/ustawieniem dziecka.
Co może wesprzeć w tych falach/skurczach odczuwanych w odcinku krzyżowym kręgosłupa:
-oddychanie- to podstawa; bez oddychania słabo funkcjonujemy; ze spokojnym oddychaniem/długimi wydechami/skupieniem na oddychaniu łatwiej można wytrwać nawet trudne momenty w porodzie, ale nie tylko;
-ciepły termofor na okolice krzyżowe;
-polewanie wodą tej części kręgosłupa (prysznicem, miską itp.);
-uciski kości krzyżowej;
-masaż kości krzyżowej: ręczny i in.;
-olejki eteryczne- stosowane też do masażu, np. Copaiba;
-TENS- czyli urządzenie do przezskórnej stymulacji nerwów;
-zastrzyki z wody sterylnej (śródskórne lub podskórne) w okolice kości krzyżowej- mogą dać ulgę na około 1,5 godziny;
-zwisanie- na linie, chuście zawieszonej, mężu, itd.;
„Wczoraj minęły 2 lata, od kiedy Kazik jest z nami po tej stronie brzuszka. (…) Wracamy do wspomnień ze wzruszeniem. To był piękny poród, prawdziwie rodzinny czas. Monia- nasza starsza córeczka, wówczas 2-letnia- pamięta jak chlapała mamę wodą.
Byliśmy z nim u osteopaty, kiedy skończył pół roku. Pan nie mógł się nadziwić, że urodziłam go naturalnie i to jeszcze w domu. Kazio po urodzeniu wyglądał jakby nie miał szyi. Osteopata powiedział, że w brzuszku był ułożony w taki sposób, że głowę miał jakby wciśniętą w barki. Niektóre dzieci się krzywo ustawią i potem tak rosną. Rodzą się przez cięcie, bo poród nie „postępuje”. Dziecku ciężko odgiąć głowę w drugą stronę, żeby się przecisnąć. Pierwszy raz spotkał dziecko z tą „przypadłością”, które urodziło się naturalnie. Prawdopodobnie w szpitalu skończyłoby się straszeniem i cesarskim cięciem. W domu mieliśmy spokój, nikt nas nie poganiał… tak miało być…”
Dziękuję za tę relację.
Może ktoś jeszcze chce się podzielić?
Nie musi być z porodu domowego. Trudne porody też -zwłaszcza przepracowane- potrafią być bezcenną perełką.
Kiedy spotkają się 2 kobiety i szczerze ze sobą rozmawiają,
prędzej czy później dzielą się swoimi historiami porodowymi.
Aby dzielić się bólem, jeśli nie został obmyty.
Aby dzielić się światłem i radością.
Jeśli potrzebujesz obmycia z bólu, umów się na otulanie.
Wiele ‚cudownych’ leków opracowano wzorując się na składnikach z mleka matki, np. laktoferrynę, żelazo łatwo przyswajalne, niepowodujące rewolucji żołądkowo-jelitowych, niedostępne dla patogennych bakterii.
Ale okazuje się, że można nawet sięgnąć do …kupy noworodka, by cudowne właściwości mleka matki wyzyskać, rozpowszechnić.
Jest np. taki probiotyk, który zaczęto produkować właśnie na podstawie probiotycznych bakterii znalezionych właśnie w kupce noworodka.
Okazał się on tak korzystny dla zdrowia, że był stosowany nawet przez astronautów.
Dlatego problemy laktacyjne są tylko przeszkodą na drodze, warto je przezwyciężać jak najwcześniej, jak najsensowniej, bez zamartwiania się.
Mogą one wynikać z 4 źródeł:
*z matki;
*z dziecka;
*z tego, co się dzieje pomiędzy matką a dzieckiem;
*ze środowiska, w którym znajduje się matka i dziecko- niemniej to wybory matki są decydujące, czy pozwoli ona, by to środowisko wpłynęło niekorzystnie na jej mleczną relację z dzieckiem.
Chyba najpowszechniejszym rozpowszechnionym mitem laktacyjnym jest to, że niektóre matki mają, a inne nie mają mleka. Otóż wszystkie matki mają mleko. To wszystkie to zapewne 99,999% kobiet, ale jednak warto sobie zdać z tego sprawę, że skoro to mleko się pojawia w piersiach już w 16 tygodniu ciąży (choć wcale nie musi wypływać- zazwyczaj nie wypływa w tym okresie), to cudownie nie zanika tylko dlatego, że urodziłyśmy dziecko.
Jest tak wiele jednak czynników, które mogą wpłynąć na rozwój, ale też zahamowanie laktacji, że nie waham się nazywać jej elastyczną.
O tej elastyczności mówiliśmy na naszej ostatniej szkole rodzenia. Kolejne spotkanie będzie o przezwyciężaniu problemów laktacyjnych, ale także pielęgnacji noworodka.
Można jeszcze dołączyć 🙂 lub umówić się na indywidualne spotkanie. Zapraszamy!
Czy wiecie, że w mleku matki są komórki macierzyste czyli pluripotencjalne?
Komórki, które mają zdolności regeneracyjne, przekształcenia się w każdy rodzaj tkanki.
Są to te same komórki, dzięki którym kwitnie biznes zabierania dzieciom krwi pępowinowej tuż po urodzeniu i przechowywania jej przez lata. Choć one potrzebują tej krwi naprawdę PO urodzeniu np. z tego prostego powodu, żeby nie mieć anemii. W organizmie dziecka mają zdolności naprawcze, regeneracyjne, a przechowywane przez lata w ciekłym azocie stosowane niezgodnie z przeznaczeniem potrafią zmieniać się w kierunku nowotworzenia.
Więc…
Warto karmić piersią.
Ale to jest eufemizm czyli załagodzenie niewygodnej dla wielu prawdy, że każda porcja sztucznego modyfikowanego mleka działa na niekorzyść dziecka.
Są badania pokazujące, że sprawdza się tu efekt dawki:
Im więcej dziecko ma podawanego mleka sztucznego, tym więcej nieprawidłowych parametrów zdrowotnych medykom udało się wyłowić -oczywiście metodą statystyczną.
I odwrotnie: im więcej mleka matki niemowlę zjada, tym mniej infekcji, chorób ogólnoustrojowych, tym lepiej przebiega jego rozwój.
Ale te informacje są przed nami starannie ukrywane.
Niestety niektóre procedury medyczne nie służą wspieraniu laktacji.
Niestety również nasze myślenie o karmieniu piersią oparte nierzadko o mity- również czasem nie służy laktacji.
Kto wie, np. że wydzielanie mleka przez matkę jest elastyczne? Kto wie, co pobudza laktację, a co ją hamuje? Czy kobiety są uświadaniane, że smoczki, butelki, nieprawdłowe przystawianie do piersi to główne hamulce laktacji?
Producenci sztucznych mieszanek fascynujące właściwości mleka matki wykorzystują w sposób instrumentalny, by zarobić jeszcze więcej- choć jest to w gruncie rzeczy żerowanie na chorobach dzieci.
Dzielmy się wiedzą w świecie, w którym nieliczni zarabiają tak wiele na niewiedzy wielu, na braku wsparcia matek.