|
|
Archiwum kategorii ‘O wychowaniu siebie i wychowaniu dzieci’
26 listopad
Fotografia: Katarzyna Gumowska
-Mamusiu, czy Ty wiesz, że oglądam się w Twoich słowach jak w lustrze?
-Mamusiu, czy Ty wiesz, że rozumiem dużo wcześniej nim nauczę się mówić?
-I w Twoich, Tatusiu.
Jak wiele nieprawdziwych rzeczy potrafimy, my matki, (tatusiowie również niestety) wmówić naszym dzieciom.
Dopóki nie nabędą krytycyzmu chłoną nasze słowa jak gąbka.
Dlatego tego, co same przeżywamy, na co same chorujemy, czego się boimy, nie powinnyśmy przenosić na swoje dzieci.
One nie są nami.
Ze względu na dusze są nawet bardziej podobne do Pana Boga niż do nas.
Trzeba uważać, co się mówi do dzieci Bożych 🙂
Bo Panu Bogu zależy na nich.
Bardziej niż nam.

26 listopad
 Koń i jego chłopiec czyli miłość od pierwszego wejrzenia
Zachwyciła mnie kiedyś pewna mama prostym stwierdzeniem, że „nie odstawia swojej córeczki od piersi w tym momencie, bo z koniem nie będzie się kopać”.
Mądrością matczynego serca nie jest nieustępliwość, dążenie po trupach do celu czyli to „kopanie się z koniem”.
Mądrością matczynego serca jest czasem pójście z dzieckiem za rączkę dwa kroczki do tyłu.
My znamy kierunek podążania, rozwoju.
I bardzo dobrze.
Ale dziecko czuje, co się z nim dzieje. Zna swoją słabość i potrzeby.
Też dobrze.
Ważne, żeby być na tej drodze rozwoju razem.
I w zgodzie.
 Fotografia Katarzyna Gumowska
21 listopad

Narzekacie trochę na pogodę?
A w myślach narzekacie?
Bo ten podziemny nurt drążący serce jest ważniejszy.
Mocniejszy.
Bardziej wpływający na życie.
Ile jeszcze mam do nauczenia się od dzieci!!!
Za cudne zdjęcia serdecznie dziękuję mamie tych dzieciaczków 🙂
21 listopad

Czy o tych kwiatuszkach piszę w tytule?
Fioletowych i białych klematisach?
Po części.
Ale bardziej fascynującym kwiatem jest siostrzana miłość, dzięki której zrodził się pomysł, by udekorować w ten sposób najmłodszą siostrzyczkę.
Najbardziej zwariowane zabawy dzieci wymyślają z innymi dziećmi.
Oto i autorki tej dekoracji wraz ze swą siostrzyczką:

Miłość domaga się wielkoduszności.
Żeby dawać dzieciom to, co najlepsze:
- siebie samego,
- rodzeństwo,
- cały świat
- i największe dobro: żywego Boga, któremu na imię Jezus Chrystus.
Serdecznie dziękuję za zgodę na posłużenie się tymi pięknymi zdjęciami, które miałam przyjemność zrobić.
19 listopad

Sytuacja z życia.
Mojego.
Cóż, trochę głupio mi o tym pisać.
Bo nie ma czym się chwalić.
Otóż popiraciłam sobie na drodze jadąc samochodem.
Nie jechałam za szybko, ale pośpiech i tak zrobił swoją kiepską robotę.
No więc policjanci na sygnale zażyczyli sobie, żebym za skrzyżowaniem sobie z nimi porozmawiała.
No i za „rażące naruszenie kodeksu” zaproponowali mandat i punkty karne.
Nie zdradzę ile, hehe. Ale obstąpiły mnie myśli o licznych wydatkach, które mamy w domu itp.
Wzięli prawo jazdy i poszli do swojego radiowozu.
Zostałam sama w aucie.
Czy na pewno sama?
„Zawsze dziękujcie!”, „W każdym położeniu wychwalajcie Boga!”– te Słowa były ze mną.
No i z poczuciem winy (rzeczywiście narozrabiałam!) i bezradności zaczęłam się modlić.
Dziękować za to skarcenie. Pochwaliłam Pana Boga w tych policjantach. W Jego Świętym Imieniu, które w każdym położeniu ma moc wybawić. „Jezu ufam Tobie!”- modlitwa na każdy czas.
No i wraca do mnie policjant.
I okazuje się, że dostaję jednak tylko pouczenie.
Pan Bóg jest wielki!
Wybawia w drobnych rzeczach i małych!
Z tą sytuacją skojarzyło mi się tak wiele sytuacji chorób moich dzieci.
I w niejednej z nich też takie poczucie bezradności, trudu ponad siły.
I tyle razy Pan Bóg wybawiał!
Tyle razy Pan Bóg wybawiał!
I z perspektywy czasu widzę, że najlepiej na tym wychodziłam i ja, i dzieci, gdy nie dyrygowałam swoimi prośbami Panu Bogu, co ma zrobić, tylko ufałam i chwaliłam Go w tych trudnych sytuacjach.
Tym mniej antybiotyków, tym mniej chemicznych leków dzieci przyjmowały, tym mniej szamotania się ze sobą, z dziećmi.
Byłam niedawno w świetnej Szkole Języka Włoskiego. Jej nauczyciel opowiadał nam o języku i kulturze włoskiej. Mnóstwo ciekawostek! M.in. i ta, że przeciętnie pierwszy raz antybiotyk Włoch bierze w wieku 30 lat.
A u nas?
Same wyciągnijcie wnioski.
Podsumowując – 2 ważne rzeczy:
- Ufać! I chwalić Boga w Jego planach!
- Robić dobrze swoją robotę czyli dbać najlepiej jak umiemy o powierzony nam dar: życia (wiecznego przede wszystkim!), zdrowia.
6 listopad

W mojej szafie mam już 3 długie chusty, ale potrzebuję więcej.
Kupię, wymienię etc.
Po co mi tyle?
Otóż wielu chust używa się podczas masażu zamykającego podczas zakończenia połogu. A ponieważ chcę coraz lepiej służyć jako doula, to wyposażam się stopniowo.
Przyznam się szczerze, że początkowo zlekceważyłam ten masaż.
Może wynikło to z tego, że samej nie doświadczyłam jego dobroczynnych skutków.
Nie doświadczyłam, nie przemyślałam, że ma on głęboki sens.
Z próżnego i Salomon nie naleje.
W okresie ciąży na ciało matki działa hormon zwany relaksyną. Powoduje on większą ruchomość więzadeł, stawów. I służy to wszystko rodzącemu dziecku, by ciało matki łatwiej mogło się otworzyć i dać mu wyjść. I masaż zamykający, który wykonuje się na zakończenie połogu przy pomocy chust ma pomóc z powrotem naciągnąć tkanki, które się rozeszły. Ale też dopieścić matkę. Pomóc jej zakończyć pewien etap w życiu, pogodzić się z tym, co za nią.
W końcu zmobilizowałam się, żeby zrobić ten masaż zamykający. Pierwszej mamie, drugiej, kolejnej.
I odkryłam, jaką ulgę, błogość on przynosi.
Same matki tak wiele dając z siebie, potrzebujemy pozwolić obdarować się. Tak wiele tuląc, potrzebujemy otulenia.
I to daje Cerrada- masaż zamykający, który jest otulaniem zarazem.
Jeśli czujesz, że za mało tego zaopiekowania sobie podarowałaś dotychczas, możesz skorzystać z pomocy autorki portalu otulicmame.pl lub na Facebooku z grupy „Domowe Sanatorium dla Mam”.
Jeśli zainteresowało Was używanie chust, to
TU
zobaczycie, jak można ich używać przed porodem, w jego trakcie i później.
Tulę Was do Najpiękniejszego Serca 🙂
Wiecie jakiego, nieprawdaż?
Doula- Fizula
31 październik
 @Katarzyna Gumowska Fotografia
Najłatwiej mi pisać, gdy dostaję od Was oddźwięk, gdy zaczynacie rozmawiać.
Gdy widzę sens.
Ale i Wy szukacie sensu w Waszym macierzyństwie. W radości, ale i trudzie.
I znajdujecie sens w nieprzespanych nocach.
Podoba Wam się to zdjęcie?
Mi bardzo! Cudny mały skarb!
Przypomina mi siebie samą, gdy byłam dzieckiem.
Przypomina mi moje dzieci.
I inne dzieci.
I ból człowieka- dziecka.
Znacie instrukcję, jaką się udziela pasażerom w samolocie?
Gdy uczy się zakładania maski tlenowej rodzica, uświadamia się go, żeby najpierw założył SOBIE maskę tlenową. Dopiero potem dziecku. Co dziecku po rodzicu, który pada niedotleniony? Ani sobie nie pomógł, ani dziecku nie jest w stanie, bo brakuje mu tlenu!
Czy podobnie nie jest w naszej codzienności?
Padamy na twarz i zamiast być litościwą dla siebie, traktujemy siebie jak piąte koło u wozu, o które nie trzeba dbać.
A trzeba i to bardzo!
Jeśli tego nie robimy, to odbija się to i na dzieciach, bo z nimi jesteśmy, i na relacji małżeńskiej, bo w niej jesteśmy.
Jesteśmy świetne w troszczeniu się o innych, w modlitwie za innych, w karmieniu innych, w goszczeniu innych.
Kto spróbuje pomodlić się za siebie samą?
To trudniejsze czy łatwiejsze niż modlitwa za innych?

31 październik
 @Katarzyna Gumowska Fotografia
Byłyście dziećmi?
Głupie pytanie, nieprawdaż?
A może wymagano od Was, żebyście szybko przestały być dziećmi?
A ile w Was dziecka zostało?
Jakie to dziecko?
Śmiejące się?
A może ono się złości?
Czy często płacze?
Czy wścieka?
Czy niecierpliwi?
Czy skacze entuzjastycznie?
Pozwólcie temu dziecku w Was żyć. Wówczas będzie miało szansę dojrzeć lub zarazić Was entuzjazmem, jakiego starannie wyzbywają się dorośli.
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie. Nie zabraniajcie im”– kto to powiedział?
Czy nie nazbyt łatwo odnosimy to do innych pomijając siebie samą starannie?
Serdecznie dziękuję Kasi i jej klientom za podzielenie się swoimi cudnymi zdjęciami 🙂
Będą następne!!!!
21 październik

Ten krzyż Chrystusa Pana jest tak jaśniejący, bo kryje się za nim tak wielka miłość do Ciebie i do mnie, jaka nie mieści nam się w głowach. Najwięksi święci mieli zaledwie jej przeczucie, dlatego nie mogli przestać świadczyć, mówić o niej, zachwycać się nią.
Taki zachód słońca dostałam w prezencie 🙂
A od Moniki taki link:
Boli
Mam nadzieję, że dacie radę odczytać jego zawartość.
Dla tych, co nie mogą otworzyć Facebooka, skrócę i sparafrazuję go po swojemu.
Ciąża boli.
Poród boli.
Karmienie piersią boli.
Niewyspanie boli.
Brak czasu na umycie włosów boli.
Ból dziecka boli. Itd.
Nie zgadzam się.
Tak samo nie jest to prawdą jak przesłodzone nierealistycznie obrazki macierzyństwa w reklamach przekształcane przy pomocy skomplikowanych graficznych programów.
Ten fragment podoba mi się najbardziej:
„Brak czasu dla siebie boli.
Matka potrzebuje pomocy. Nie krytykuj jej, daj jej miłość i empatię, nie ciosy.
Ten, kto dba o innych, też potrzebuje, żeby ktoś o niego zadbał…”
Nie myśl, że kwestionuję przeżywany przez matki ból. Nie kwestionuję. Czułam go i czuję nie raz. Ale któż by go wytrzymał, gdyby nie tyle słodyczy, czułości, zachwytu, które wraz z tym bólem do nas przychodzi.
Więc nie dajmy sobie wmówić, że macierzyństwo nie jest piękne, wspaniałe, słodkie, sensowne.
Jest trochę jak greipfruit lub aronia- miesza się w nim słodycz z goryczą i kwasem.
Jak pełne zdrowia, potrzebne są to owoce!
Pamiętam pewne cesarskie cięcie.
I pierwsze spotkanie mamy i dziecka po porodzie.
Zaledwie przytulenie policzka do policzka.
Gdzie się mógł pomieścić taki ogrom czułości, radości i szczęścia, jak nie w bezradnym bólu?
Czy wiecie, że pełne karmienie piersią to co najmniej 500 kCal?
Jeśli karmicie, to tak jakbyście ciężko pracowały fizycznie.
Nie dziwcie się więc Waszemu zmęczeniu, osłabieniu, potrzebie snu, potrzebie odpoczynku.
Kiedy ktoś idzie do pracy i się zmęczył tą pracą, to nie zaczyna kwestionować tej pracy i podważać jej sensu, tylko najpierw stara się odpocząć, złapać oddech. Popatrzcie czasem na karmienie piersią jak na pracę.
Bądźcie dla siebie dobre, wyrozumiałe. Dbajcie o siebie tak, żeby dobrze się ze sobą czuć: o swoją radość, swoje zdrowie, urodę, odpoczynek. Pozwólcie, by inni o Was dbali, nie bójcie się prosić o pomoc. Będzie wtedy Wam łatwiej zająć się dzieckiem, być miłą i dobrą dla męża.
Pozwólcie sobie wreszcie poczuć się najukochańszą córeczką najlepszego Ojca w niebie.
Pozwólcie odpocząć sobie przy dźwięku Jego głosu i w Jego objęciach:
„Powstań, przyjaciółko ma, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć twój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku!”
7 październik

Współczesny legalny narkotyk dla dzieci?
Telefon.
O telefonie, dziecięcych zachciankach, szkole itp.
|